Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

7 marca 2016

O uzależnieniach

Najczęstsze przyczyny zgonów w Polsce to choroby układu krążenia, układu oddechowego i nowotwory. Osoby zajmujące się profilaktyką od dawna trąbią, że do chorób tych przyczyniają się głównie substancje psychoaktywne - papierosy i nadmiernie spożywany alkohol. Oczywiście stres też jest w czołówce. Alkohol jest sprawcą wypadków drogowych, "alkohol szkodzi zdrowiu i rodzinie", "palenie zabija".
Polska to kraj, w którym alkohol głęboko zakorzeniony jest w tradycji i choć Rosją nie jesteśmy, to za kołnierz nie wylewamy. Ilość spożywanego alkoholu sprawia, że w Polsce system profilaktyki i leczenia uzależnień jest naprawdę prężny. System leczenia uzależnień jest tak złożony, że słuchanie o strukturze leczenia przyprawia o zawrót głowy (nie trzeba pić). Kluczowym aspektem leczenia "pijaka" jest zachowanie abstynencji. W podejściu MetaSystemowym* obserwujemy, że to droga donikąd, ale o tym dalej.

Detox - rehabilitacja - samorealizacja - trzeźwość. Leczenie stacjonarne, terapia grupowa, indywidualna, grupy AA, mityngi, modlitwy, dzienniczki, instrukcje, dużo dużo więcej... Alkoholik przestaje pić i następne lata wałkuje temat alkoholu tak intensywnie, że chyba naprawdę nie myśli o niczym innym... Żony alkoholików idą na terapię dla współuzależnionych, dzieci idą na terapię dla dorosłych dzieci alkoholików (DDA), a wszystko w jednym celu - by wykluczyć alkohol. ALKOHOL JEST ZŁY. Kontrolowane picie nie istnieje - zapytajcie dowolnego terapeuty uzależnień. Jeśli zdobędziesz brązowy lub czarny pas trzeźwości i wypijesz choćby szampana z jakiejkolwiek okazji, spadasz na dno tego treningu, zaczynasz wszystko od nowa. Taka degradacja w służbie motywacji. Musisz zachować abstynencję, musisz wyrzucić z domu wszystko, co choćby w najmniejszym stopniu kojarzy się z alkoholem. Broń boże używać alkoholowej wody po goleniu! No a co z seksoholizmem? Abstynencja w łóżku nawet z własną żoną, czy żonę też trzeba wyrzucić, jak kieliszek? Aha, na zewnątrz nie, a z żoną można? A może wolno się przytulać i całować, ale seksu nie? To może jednak można używać tej wody po goleniu, bo to jak pieszczota, a nie seks? Zawrót głowy! Pozwólcie, ze zostanę przy przykładzie alkoholu i mężczyzny alkoholika - bo to najczęściej spotykana sytuacja. 

Dziwi mnie strasznie fakt, że zupełnie pomija się to, co jest POD uzależnieniem. Większość alkoholików jakich poznałem miało depresję, dwóch zaburzenia lękowe (napady paniki), jeszcze inni problemy z agresją, lub problemy osobowościowe - i oni się rozpili, żeby nie doświadczać cierpienia z powodu swoich zaburzeń. I owszem terapia uzależnień bierze pod opiekę emocje pacjenta, tylko szkoda, że te rozterki, cierpienie tych osób sprowadzane są do głodu. Smutek->głód, rozpacz->głód, złość->głód, tęsknota->głód. Problem z głodem? Patrz->instrukcja jak postępować z głodem. Szkoda, że na tzw. podstawowym poziomie funkcjonowania psychicznego te przeżycia nie trafiają do właściwych osób. Smutek - za kim? Złość - na kogo, dlaczego? I jeszcze, żeby to wszystko prowadziło do budowania więzi, przywracania miłości, byłoby dobrze. Na szczęście coraz więcej terapeutów uzależnień kończy szkołę psychoterapii. Pacjenci mają większe szanse na wyleczenie.

Praktyka pokazuje jak ważne jest uzależnienie. Dynamika uzależnienia to coś więcej, niż tylko uśmierzanie objawów zaburzeń. A jeśli wyjdziemy poza tradycyjne rozumienie systemu rodzinnego? Uzależnienie, to głęboka więź z kimś, kogo substancja tylko reprezentuje. Co się dzieje, kiedy osoba uzależniona rezygnuje z picia (albo jest do tego zmuszona)? Przede wszystkim będzie chciała nadrobić straconą więź i ma potrzebę pić dwa razy więcej. Jeśli tego nie zrobi, w alkoholiku prawdopodobnie zgaśnie życie, wpadnie w depresję, być może nawet podejmie próbę samobójczą. Co ciekawe, żona alkoholika wpada w depresję, nerwicę albo wnosi pozew o rozwód. Przy "dobrym wietrze" (sic) osoby te zaczynają korzystać z leków przepisanych przez psychiatrę. I nie, nie jest to lepsze rozwiązanie, bo to uzależnienie, które zamienia ludzi w zombie. Bywa gorzej, bo uzależnienie zaczynają przejmować dzieci. Kiedy alkoholik przestaje pić - syn zaczyna... ćpać. Wtedy jego matka może kontynuować swoją potrzebę obcowania z uzależnieniem. Oczywiście to nie reguła, bo dzieci osób trzeźwiejących przejawiają także inne problemy (uzależnienie od internetu, konflikty z prawem, depresje, itp.). Niemniej jednak wykluczenie objawu powoduje zastąpienie go innym objawem, często cięższego kalibru...

Powyższe pokazuje, że w małżeństwie alkohol nie tylko ważny jest dla męża, ale także i dla żony. Bardzo często zachodzi nieświadomy ruch kobiety, która wiąże się z mężczyzną, który nie pije, a potem on zostaje alkoholikiem. Rozwodzi się z nim, żeby związać się z innym, który nie pije, a potem ten drugi zostaje alkoholikiem. Brzmi jak ironia losu, prawda? Zdarza mi się mówić czasem, że to żona czyni męża takim, a nie innym i odwrotnie, mąż czyni żonę taką, a nie inną. Jeśli dla kobiety i mężczyzny, alkohol reprezentuje ojca alkoholika, będziemy mogli łatwiej przyjąć tą ironię losu. Kobieta chciała by znaleźć drogę do swojego ojca przez innego mężczyznę (niepijącego), to tak, jakby chciała mieć innego ojca, niż alkoholika, bo na takiego się nie zgadza. Nie ma takiej opcji :) Bardzo często zresztą spotyka się taki obraz, w którym kobiety nie szanują mężczyzn. Jeśli matka nie szanowała ojca (często również alkoholika), to syn z tego związku łączy się z nim poprzez alkohol. 
Powyższe często jest problemem wyjściowym dla powtarzających się prześladowczych (przemocowych) relacji w związku, ale to temat na zupełnie inny artykuł. Żeby było jasne - nikogo nie zachęcam do pozostawania w takim związku.

Praca w podejściu MetaSystemowym* wyznacza zupełnie nowy kierunek. Nie mówię o systemie leczenia uzależnień, w którym pracuje się z całą rodziną, bo koncepcję tego opisałem wyżej - cała rodzina musi wykluczać alkohol i wszystko, co się z nim wiąże. Trzeba spojrzeć META - trochę szerzej, dalej, głębiej, ale ponad wszystko należy zarzucić koncepcję walki z objawem. Objaw - alkohol - jest ogromnie ważnym aspektem życia osoby uzależnionej. Alkohol jest kimś, kogo alkoholik kocha, kogo przyjmuje głęboko do serca, z kim obcował prawie codziennie. Bez niego tęskni, złości się, płacze, choruje, umiera... Jeśli do gabinetu przychodzi pacjent z uzależnieniem, to musimy spojrzeć na niego (i alkohol) z szacunkiem. To tak, jakby przyszedł z ojcem, matką, czy dzieckiem. Jeśli pacjent przyjdzie z żoną i powie mi, że głęboko ją kocha, a ja powiem mu "proszę ją wyrzucić ze swojego życia", to chyba oczywiste, co się z nim stanie... Ta perspektywa wskazuje, że alkohol lub inna substancja, reprezentuje kogoś ważnego z życia, lub np. z rodziny pacjenta, kogo osoba uzależniona głęboko kocha, a kogo brakuje (bywa, że ta osoba nie żyje). Poprzez picie alkoholik łączy się z tą osobą, gdyż za nią tęskni. Tęsknota jest wyrazem miłości, a więc uzależnienie jest ruchem miłości. Piją z miłości. Rozumiem, że dla wielu jest to trudna perspektywa, nie do przyjęcia. 

Jak zatem leczyć uzależnienie? Przede wszystkim należy wyjść z tzw. porządku moralności, czyli świata, w którym wartościujemy, co jest dobre, a co złe. To co się dzieje, co jest - jest właściwe, takie jakie jest i należy to przyjąć. Każde ocenianie, negacja, jest "wywyższaniem się ponad", a tym samym wykluczaniem. Jeśli rodzina alkoholika może spojrzeć na niego jak na osobę, która pije z miłości - to być może sama otworzy się na ten wymiar? Oczywistym jest, że alkoholik sam powinien podjąć pracę nad sobą, nikt tego za niego nie zrobi. Dalej, osoba pijąca (czy np. paląca marihuanę) powinna zażywać substancję świadomie, z intencją, dla osoby, z którą jest połączona. Psychoterapia pozwala odnaleźć tych, których brakuje. Jeśli nie wiemy kto to, po prostu pozwalamy sobie, by to poczuć. Świadome zaciągnięcie się dymem ze słowami lub intencją "przyjmuję Cię głęboko do mojego serca", "kocham Cię ponad życie" jest świadomym łączeniem się. W domu alkoholik może symbolicznie dodać kroplę alkoholu np. do soku, czy herbaty. To samo może zrobić żona lub córka alkoholika. Ta symboliczna kropla może otworzyć serce, jeśli tylko rozumiemy czemu ta praca służy. Podobną rolę pełni w domu alkohol stojący w ważnym miejscu, np. przy zdjęciach rodzinnych, tak żeby można było go widzieć jako coś ważnego, mieć jakąkolwiek relację, włączyć z powrotem do życia rodziny. Dobrze działa, kiedy wznosimy toast za tą osobę, której nie ma, dzięki temu możemy ją uczcić. Praca pijącego dziecka alkoholika może iść w kierunku: "piję za ciebie kochany tato".
To oczywiście tylko przykłady. Ludzie są ludźmi, różnimy się i nie można do tej pracy podchodzić dogmatycznie. Pamiętajmy, że psychoterapia to głęboka praca pacjenta, która jest procesem. Popularne dzisiaj "robienie sobie ustawienia", raczej nie wystarczy.

Dla nas wszystkich ważne przesłanie jest takie, żeby przestać pić byle jak. Jeśli pijesz lub palisz papierosy - rób to z głęboką uwagą.

*Podejście MetaSystemowe zostało stworzone i rozwijane jest przez Andrzeja Nehrebeckiego oraz Milenę Karlińską-Nehrebecką w Polskim Instytucie Psychoterapii Integratywnej w Krakowie (www.pocieszka.pl)