Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

8 maja 2009

O rozstaniu - cz. I

Wiosna często budzi do życia i do miłości. Niektórym jednak wiosna przyniosła rozstanie z partnerem i o rozstaniu chciałbym dziś napisać.
Jeśli tworzyliśmy bliski, intymny związek, to niewątpliwie jego rozpad budzi emocje. Bez względu na to czy odszedł partner, czy my, czy oboje postanowiliśmy zakończyć związek. Wiele osób przeżywa po rozstaniu ból i szuka na ten ból lekarstwa.

Po pierwsze - czy ten związek na pewno kończy w momencie samej deklaracji? "Zostańmy przyjaciółmi" i the end - jesteś wolny, jesteś wolna. Mogę teraz iść na łowy, a może mam już kogoś innego.
Okazuje się jednak, że zdarza mi się pomylić imię obecnego partnera z poprzednim, zdarza się to też rodzicom czy przyjaciołom; nadal używam jej imienia jako hasła, w domu leżą przedmioty związane z tą osobą i nawet nie zwracam na nie uwagi, albo nie mogę się ich pozbyć; czasem się przyśni; a może kojarzą mi się różne miejsca z tą osobą, kiedy je odwiedzam; a może on nadal ma klucze do mojego mieszkania, itd...

Pokazuje to, że choć formalnie partner odszedł, to nadal pozostaje obecny w naszym życiu. Deklaracja to nie koniec. Z partnerem musi się też rozstać nasza dusza. Co to znaczy...

Napisałem, że rozstanie często budzi emocje. Są też tacy, którzy machają ręką i mówią, że nic szczególnego nie czują w tej sytuacji. Być może ich dusze rozstały się o wiele wcześniej i byli ze sobą obecni ciałem i umysłem. Może być też tak, że zachodzi obronny mechanizm wyparcia - mówiąc psychoanalitycznie - czyli wypchnięcia wszystkich trudnych uczuć ze świadomości do nieświadomości. Widać to często u facetów, którzy chcą "zachować twarz", zaś reakcja kobiet bywa adekwatna - "wiedziałam, że mu na mnie nie zależało; wcale mnie nie kochał!". Takie myślenie daje nam usprawiedliwienie do obarczenia winą, wyrzucenia złości, przekonuje nas o naszej racji, itd... Widząc rzucającą się z pianą na ustach byłą partnerkę również i facet dostaje potwierdzenia słuszności decyzji, usprawiedliwienia itp. Potem już błędne koło obustronnej złości... Ale jeśli jest już złość, to dobrze :) Bo pojawiły się emocje!

Złość to bardzo ważne uczucie, o ile uświadomimy sobie skąd i po co jest. Bardzo często to właśnie złością reagujemy na rozstanie. Agresja to źródło potężnej siły. W sytuacji rozstania jesteśmy sfrustrowani, słabi i złość dodaje nam sporej dawki energii. Ale niestety złość też niszczy. Jeśli nie wyrzucimy jej na zewnątrz, to będzie znowu szaleć wewnątrz nas, szczególnie w naszym ciele. Bóle głowy, migreny, bóle brzucha, nudności... Można porównać taką złość do wściekłego psa, który jeśli go wypuścimy, to będzie gryźć ludzi na zewnątrz, a jeśli zamkniemy go w domu (w ciele), to będzie drapać po drzwiach i ścianach (żołądka), uciekać dachem (głowa), oknem w toalecie (nudności, biegunki), no a przede wszystkim warczeć i szczekać.
Szczególnie ważne jest aby wiedzieć, że złość często zastępuje inne uczucie, nie dopuszcza go do świadomości. Kiedy jesteś zły odpowiedz sobie na pytanie "co bym czuł, gdyby na świecie nie było złości?". Jestem zły, ponieważ jestem sfrustrowany - jakieś moje potrzeby nie są zaspokojone. Czego mi brakuje? Bliskości, dotyku, namiętności, opieki, schlebiania, spokoju...Została natomiast samotność. Czy to co czujesz to żal, smutek, tęsknota? Bezradność, poczucie porzucenia, odrzucenia, winy, bezwartościowość, pustka, słowem - ból. Żeby odciąć się od trudnych uczuć lub je na chwilę zagłuszyć wracamy do złości lub odurzamy się. Możemy też uważać, że mamy krwawiącą ranę - przypisując zranienie partnerowi. To stawia nas w pozycji ofiary, a stąd już tylko o krok do bycia prześladowcą. Ofiara dąży do wyrównania krzywdy, zadośćuczynienia, zemsty. Właśnie wtedy sięga po nóż i sama krzywdzi, zadaje rany...

C.D.N. :)