Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

7 stycznia 2015

Postanowienia noworoczne



 Postanowienia noworoczne to długa tradycja. Tradycją jest też to, że u wielu spełzają na niczym :) Nie znam statystyk, ale strzelałbym, że jedna lub dwie osoby na dziesięć dotrzymują swoich postanowień i realizują założone na początku roku cele. Natomiast większość postanowień trafia szlag i wlicza je się na poczet tego, co stanowi tzw. Blue Monday - czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, a który to przypada na trzeci poniedziałek stycznia. Czy postanowienia noworoczne to oszukiwanie samego siebie? Trochę siebie, trochę innych. Za naszą porażką stoi kilka ważnych rzeczy.

Po pierwsze, motywacja w przypadku postanowień jest zewnętrzna. Oczywiście chcemy schudnąć, rzucić palenie, zacząć ćwiczyć i z pozoru jest to nasze pragnienie, nasza potrzeba. Tylko jak to jest, że w ciągu roku w ogóle się za to nie bierzemy? Nie chce się, nie ma czasu, nie ma pieniędzy, nie ma pogody, blablabla... Nowy rok, jest jak nowy rozdział w naszym życiu. Coś się zaczyna, więc jest to dobra metafora do tego, żeby zapoczątkować w naszym życiu zmianę. Ale w tym wypadku jest to spontaniczna decyzja wywołana bardziej kalendarzem, niż naszymi przekonaniami. Przypomina to dobrze znane nam kłamstwa studenta: "od jutra nie piję", "od jutra się uczę". Powiedzmy sobie szczerze - studia to czas przedłużonej młodości, zabawy i tak dojrzałe deklaracje są co najmniej nie na miejscu. Dopiero czas sesji egzaminacyjnej przypomina nam, że moglibyśmy stracić ten piękny czas, więc lepiej temu zapobiec i trochę się pouczyć. Ci, którzy liczą na stypendia naukowe (za coś trzeba imprezować), przysiądą wcześniej. Bez zrozumienia naszego obecnego postępowania (piję, palę, objadam się, itd.), bez odpowiedniego planowania i przekonania (motywacja wewnętrzna), wydanie sobie rozkazu, nakazu, zakazu i innych postanowień jest po prostu krótkotrwałe. Zmiana - która jest główną ideą psychoterapii - to skomplikowany, nierzadko długi i trudny, proces. Deklaracja to za mało.

Po drugie, nasze postanowienia dotyczą najczęściej nawyków postrzeganych przez nas jako te złe. W psychoterapii pacjenci skarżą się na objawy, jakoby te były przeszkodą w ich życiu, lub źródłem cierpienia. Niestety nie wszyscy psychoterapeuci mają zgodne podejście do objawu. Część z nich, tak jak współczesna medycyna (psychiatria) dąży do usunięcia objawu - wycięcia, zatrucia, zniszczenia, uśpienia, itp. W medycynie nazywa się to leczeniem. Powtarzam pacjentom i osobom zainteresowanym psychoterapią, że takie leczenie (m.in. farmakoterapia, hipnoza), jest jak leczenie grypy antybiotykami, a przecież leki nie rozwiązują problemu chodzenia zimą bez czapki, prawda?
Podobnie nasze postanowienia noworoczne są próbą usunięcia jakiegoś objawu z naszego życia, bez zwrócenia uwagi na źródło problemu. Objaw jest jak podłożona zgięta kartka pod nogę kiwającego się stołu. Objaw jest potrzebny. Czegoś ważnego w naszym życiu zabrakło i w to miejsce pojawił się objaw. Dla przykładu, jedzenie i chwilowa przyjemność wypełnia w nas pustkę, która powstała z zupełnie innego powodu (brakuje kogoś ważnego, brakuje miłości). Oczywiście nasze nawyki mają różne przyczyny i wgląd samemu w tą sprawę wymaga od nas większej uwagi, czasami psychoterapii, w zależności od kalibru problemu.

Po trzecie, nasze postanowienia spełzają na niczym, gdyż oczekujemy natychmiastowej gratyfikacji. Postanowiłem - należy mi się nagroda. Było by miło, gdyby za same postanowienie noworoczne zleciało nam 10 kilo, ale tak to niestety nie działa :) Jesteśmy jak dzieci - chcemy szybko. Tymczasem ktoś, kto nie dbał o siebie kilka lat i przytył 20 kilogramów, nie stanie się nagle odchudzonym, dbającym o siebie i bliskich, dojrzałym człowiekiem. Nie stanie się nim w miesiąc, ani w trzy miesiące. To wymaga czasu. 

Skłania nas to także ku myśleniu o zmianie, jako o pewnym przemyślanym przedsięwzięciu. Wyciągnę kartkę spod stołu i teraz będzie się kiwał. Tak i my tracimy równowagę i pewnie będzie nieprzyjemnie, będziemy musieli włożyć więcej wysiłku. Trzeba iść po narzędzia, odwrócić stół do góry nogami, zmierzyć ubytek i dołożyć z tego samego drewna, skleić, zbić, wyszlifować. A może trzeba będzie piłować trzy pozostałe nogi, mierzyć poziomicą, wygładzać, szlifować, żeby osiągnąć efekty: stabilności stołu, równowagi i dobrego wyglądu. To jest męska porządna robota - bez popeliny. Odpowiedzialna i konsekwentna praca - dojrzała.

Będąc w górach, możesz na szczyt wjechać kolejką, a możesz wejść o własnych siłach. Jest różnica.

Zachęcam do zmiany i do dojrzałej pracy nad sobą. Bez popeliny. To owocuje. 

Sukcesów w Nowym Roku!