Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

16 stycznia 2012

Wielkie spotkania psychoterapii

Witam serdecznie,

chciałbym podzielić się krótko doświadczeniami i najważniejszymi przemyśleniami z VI Międzynarodowego Zjazdu Naukowego Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej, był to bowiem weekend niezwykłych spotkań. Szczególnie mam na myśli spotkania z innymi nurtami psychoterapii, które rozpoczęły jeszcze się przed samym wyjazdem. A także spotkania z przyjaciółmi psychoterapii, przedstawicielami Sigmund Freud University czy European Association for Psychotherapy.

Dane mi było spotkać się z systemową terapią rodzin, psychoterapią psychodynamiczną, psychoterapią neurolingwistyczną, psychoterapią metodą psychologii procesu, Nową Szkołą Psychoanalizy Lacanowskiej, a także psychoterapią pozytywną, psychoterapią więzi, czy nowymi formami psychosomatoterapii - jak np. psychoterapią oddechową.
To niesamowite, jak bogatą dziedziną - teoretycznie i praktycznie - jest psychoterapia. Choć na początku pierwszy kontakt jest trudny, to jednak odkrywanie innych podejść, niż własne, przynosi wspaniałe doświadczenia i poczucie jedności.
Nie da się ukryć, że poprzez odrębność i niezależność kreujemy i wzmacniamy naszą tożsamość. Psychoterapeuci potrzebują swojego fundamentu, swojego rdzenia. Natomiast zapatrzenie się w swoje podejście powoduje, że zamykamy się na inne. Jesteśmy wtedy jak drzewo bez kory, albo bez gałęzi. Integrować nie jest wcale tak łatwo, jakby się wydawało...

Uczestnicząc w warsztacie psychoanalizy lacanowskiej stwierdziłem, że "jeśli oni TAK pracują, to chyba są niepoważni, to jakaś porażka!!!". Przecież niemożliwe, żeby bardziej zaburzali pacjenta , zamiast go leczyć! Nie mogąc pogodzić się z tym faktem drążyliśmy pytaniami prowadzącą, aż w końcu dotarliśmy do wniosku, że postępują tak samo jak my, tylko sposób wyjaśniania jest zupełnie inny. Ze względu na specyficzny słownik i myślenie, które to dla każdej szkoły psychoterapii są inne - swoiste, bardzo łatwo jest się odgradzać, wykluczać, czy dewaluować. Tylko życzliwe i wnikliwe zainteresowane może otworzyć nam oczy i zbliżyć nas, choćbyśmy byli zupełnie inni.

Poznając pracę innych psychoterapeutów można przyrównać psychoterapię do wędrówki w góry. Wszyscy idą w to samo miejsce, ale różnymi szlakami - czerwonym, zielonym, niebieskim, czarnym, jeszcze inni docierają kolejką, a niektórzy śmigłowcem. Każdy ma inne doświadczenia, inne widoki, inne perspektywy, o innych rzeczach mówi, bo inne rzeczy widział. Najlepsze w tym wszystkim, że można się spotkać na górze, usiąść przy kominku i porozmawiać, podzielić się swoimi widokami.

To poczucie wspólnoty przynosi poczucie jedności, siły, zaufania i wzruszenia. Niestety za rzadko w Polsce doświadczamy tego rodzaju uczuć, kiedy spotykają się grupy psychoterapeutów. Środowisko psychoterapeutów zamiast jednoczyć się i pracować nad dobrym prawem i poprawą sytuacji psychoterapii - dzieli się i walczy wewnątrz. Jak mówił prof. Alfred Pritz (EAP, SFU) - psychoterapeuci w Polsce zamiast walczyć ze sobą, powinni się łączyć i walczyć na zewnątrz, o swoje prawa, o prawa pacjentów, o niezależność. Innymi słowy - nie szukać przeszkód w środku, w środowisku psychoterapeutów, ale na zewnątrz. Podobnie prof. Peter Schuetz (SFU), podkreślał, aby wychodzić z psychoterapią "na zewnątrz" - do lekarzy, do polityków, do kościołów, do sędziów, do mediów, do oświaty, przedstawicieli pomocy społecznej itd. Powinniśmy edukować społeczeństwo, czym jest psychoterapia i jakie przynosi korzyści.

Być może my - polscy psychoterapeuci - zapętleni często w swojej paranoi, potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego wroga, żeby się jednoczyć. Albo potrzebujemy tragedii...Tak to już z nami Polakami jest. Pytanie tylko jak wielkiej tragedii i cierpienia potrzebujemy? I kto ucierpi?

Prawny los polskiej psychoterapii pozostaje w rękach polityków - dla których liczy się władza, kasa, głosy poparcia. Być może dzięki temu do tej pory psychoterapia jest jeszcze, w jakimś sensie, niezależna?