Witam w Psycho-Fusach!

Kiedy pijesz kawę lub herbatę, to wypijasz napój będący jej esencją. Na dnie kubka zwykle zostają fusy. Wszystko, czego doświadczamy w życiu, również zostawia fusy - emocjonalny odcisk. Jeśli przyjrzymy się mu bliżej, pobędziemy z nim, to doświadczymy odkrycia tego, co ważne, a co w psychoterapii nazywamy wglądem.

Mój blog, to notes dla moich wglądów, które pojawiały się w trakcie szkoleń, doświadczeń terapeutycznych, superwizyjnych, czy pracy w gabinecie.
Zamiast wysypywać je do kubła nieświadomości, dzielę się nimi - z Wami.

Mam nadzieję, że lektura bloga pozwoli Państwu odkryć to, co ważne.


Pozdrawiam -
Jakub Bieniecki

22 października 2010

O objawach

Nasze dolegliwości, czyli nasze objawy, bez względu na to, czy dotyczą sfery ciała, czy ducha, spostrzegamy najczęściej jako zło, które nam się przytrafia. To oczywiste, że jeśli pojawia się np. choroba, czy dolegliwość, to zmienia nasze życie, ogranicza nas, zmienia nasze plany, prowokuje do porzucenia marzeń. 

Z perspektywy systemowej objaw jest częścią większej całości. Kiedy stół się chwieje, znaczy że czegoś brakuje przy nodze, wtedy najczęściej coś podkładamy, żeby stół stał równo. Rzadko kiedy ktoś idzie wymienić nogę od stołu. Ubytek w tej jednej nodze, ma wpływ na cały stół. Ale stół dalej jest stołem i dalej pełni swoją funkcję, choć widać czasem zmianę tego funkcjonowania (bujanie). Ważną metaforą jest też, by zobaczyć, iż ubytek - przechylanie się tego stołu na ta krótszą nogę - odciąża inną. 

Tak jest też w rodzinach i w naszym życiu. Terapia systemowa spostrzega chorobę członka rodziny, jako chorobę TEJ rodziny. W myśl Berta Hellingera system rodzinny, to nie tylko nasza najbliższa rodzina , ale też wcześniejszy partnerzy rodziców, dzieci nienarodzone, a także ofiary czy sprawcy związani z rodziną. Kiedy ktoś z tego systemu zostaje wykluczony, to wtedy w to miejsce najczęściej pojawia się objaw. Kiedy nasi rodzice są zagrożeni obciążeniem, wtedy dzieci często przejmują to za rodziców. To ślepa, bezwarunkowa miłość i oddanie. Prostym przykładem jest kiedy dziecko nagle choruje. Wtedy matka zamiast iść do pracy - zostaje z dzieckiem. Jakże wielkim zdziwieniem jest, kiedy matka przyznaje się do obecnych kłopotów w pracy. Innym przykładem jest to, kiedy wykluczony jest np. ojciec - alkoholik, którego w rodzinie się nie szanuje. Syn, który najczęściej pozostaje wtedy z matką, nawiązuje cichy i nieświadomy sojusz, a nierzadko sam wtedy podąża w stronę uzależnienia. Innym przykładem jest anoreksja, o której już pisałem. Znikanie ojca z domu (fizyczne, czy duchowe), znajduje wyraz w powolnym znikaniu (wagi) córki. Dziewczyna z zaburzeniami lękowymi, odkrywa, że pod tym kryje się ból rozstania i tęsknota za matką. Przykładów można mnożyć.

Nie chodzi mi o to, by każdą grypę, czy każdy ból przypisywać rodzinie. Ale są takie objawy naszych dolegliwości,  o których najczęściej mówimy "nie rozumiem, co mi się dzieje", "dlaczego to się dzieje", "dlaczego właśnie ja", albo "to genetyczne". 

Jak pisałem na wstępie, mamy tendencje do demonizowania objawów i dążymy do ich usuwania. Co się dzieje, kiedy robimy to zbyt szybko, nagle, gwałtownie? Pacjenci, którym zabrano nagle zaburzenia lękowe rozwijają depresję. Podobnie z alkoholikami. Zamknięcie, albo postanowienie odrzucenia alkoholu również często prowadzi do depresji alkoholika, albo jego żony.

To co proponuję, to po prostu uwzględnianie perspektywy systemowej w leczeniu. Spróbuj spojrzeć na to, co Ci się dzieje, inaczej. Zamiast prześladować swój objaw, spróbuj spojrzeć na niego życzliwie, jak na ważną osobę - na matkę, ojca, partnera, dziecko, a nawet jak na samego siebie. Dlaczego? Objaw zwykle czemuś służy. Przyjmowanie objawu - robienie dla niego miejsca - zwykle ku czemuś nas prowadzi. Czasami wystarczy zwykła dedukcja, by to ujrzeć. 

Np.: mam klaustrofobię (lęk przed zamkniętą przestrzenią) - boje się ciasnych miejsc - gdzie mi ciasno, gdzie się duszę? - dom, związek, praca? - dlaczego się duszę? - czego potrzebuję?

Inny przykład: Palę marihuanę - odcinam się od uczuć, od rzeczywistości - czego nie chcę czuć i w związku z kim? - jakiej rzeczywistości (kogo, czego) nie przyjmuję? - co się dzieje, czego nie chcę? - gdzie chciałbym być? 

Można spróbować też pracy medytacyjnej, wyobrażeniowej: Zamknij oczy, oczyść umysł, i pozwól sobie, by pojawił się Twój objaw, jakbyś chciałb go zaprosić. Nie myśl, nie kombinuj, nie oczekuj, nie wymagaj - po prostu pozostań otwarty i pozwól by pojawił się sam. Jeśli pojawiający się obraz poruszy w Tobie emocje, to pozwól im być. Oddychaj, odczuwaj i badź z objawem, a na koniec wewnętrznie pokłoń się przed nim, podziękuj, lub po prostu spojrzyj na niego z szacunkiem, z miłością. 

Pozdrawiam - JB