Witam po wakacyjnej przerwie. Chciałbym podzielić się dziś systemowym (rodzinnym) spojrzeniem na anoreksję.
Ostatnio, będąc w szkolnym gabinecie pielęgniarskim, poznałem dziewczynę, która jak zauważyła pielęgniarka, od ostatniego pomiaru schudła 7kg i teraz waży prawie 40kg. Na oko faktycznie widać - dziewczyna szczupła. Postępując niechlubnie po belfersku wdaliśmy się w, mniej-więcej podobną, dyskusję o jedzeniu:
- mięsa nie, ok, a nabiał?
- też nie, jestem weganką.
- a to ze względów zdrowotnych, czy filozofia życiowa?
- filozofia.
- no dobra, ja rozumiem, zabijanie zwierząt, solidarność, ale jak się krowy nie wydoi, to wtedy się jej krzywda stanie, dlaczego zatem nie jeść produktów mlecznych? Toż to jest jej częścią życia, że daje mleko...
Po tym usłyszałem argumenty, na które nie miałem już żadnych swoich, toteż zamilkłem, bowiem widziałem, że im bardziej zaczynam przekonywać do swojego punktu widzenia, tym bardziej odwrotnie to działa.
- mięsa nie, ok, a nabiał?
- też nie, jestem weganką.
- a to ze względów zdrowotnych, czy filozofia życiowa?
- filozofia.
- no dobra, ja rozumiem, zabijanie zwierząt, solidarność, ale jak się krowy nie wydoi, to wtedy się jej krzywda stanie, dlaczego zatem nie jeść produktów mlecznych? Toż to jest jej częścią życia, że daje mleko...
Po tym usłyszałem argumenty, na które nie miałem już żadnych swoich, toteż zamilkłem, bowiem widziałem, że im bardziej zaczynam przekonywać do swojego punktu widzenia, tym bardziej odwrotnie to działa.
Dopiero, kiedy dziewczyna opuściła gabinet odezwał się "mózg terapeutyczny" i zacząłem widzieć jak na dłoni - wdaliśmy się w konfrontację o tematyce jedzenia i zarówno ja, przemądrzały psychoterapeuta oraz doświadczona pielęgniarka, polegliśmy z kretesem. Klasyk. Jest to jednocześnie dobra metafora dynamiki zaburzenia anoreksji, o czym dalej.
Podejście psychodynamiczne, oraz systemowe w terapii ukazuje problem anoreksji, jako problem rodziny, który ujawnia się w wieku nastoletnim.
Tło rodzinne często jest podobne - matka typu hardcore, dominująca, rządząca, perfekcyjna, zimna, ambitna - ojciec wycofany, albo nieobecny (separacja, śmierć), albo nie dostający szacunku od jakże chłodnej żony. Córka, młoda dziewczyna, poukładana również jak matka, może ambitna, o dobrych wynikach, oczko w głowie mamy, podporządkowana. Zaczyna się dojrzewanie, potem szkoła średnia, trochę pop-bzdurnej-kultury, koleżanki, konwenanse, modeling, ewentualnie miłość do flory i fauny, a potem utrata kontroli nad wagą...
To widać w rodzinie "na wierzchu", a co pod spodem? Koncepcji jest cała masa.
Anoreksja jest jak niewidzialny strażnik, rycerz. Chroni osobę wykluczaną z rodziny, głodną emocjonalnie, lub "głodną szacunku". Tą osobą najczęściej jest ojciec dziewczyny. Anoreksja jest cichym sojuszem córki z ojcem. Na wierzchu poukładana i podporządkowana, swojej matce, a pod spodem, nieświadomie, staje się jej rywalką i walczy z matką, by przywrócić ojcu należne mu w rodzinie miejsce. To coś, czego zwykle nie uświadamia sobie nikt z rodziny, dlatego kiedy się o tym mówi, rodzina jest wręcz oburzona.
Tło rodzinne często jest podobne - matka typu hardcore, dominująca, rządząca, perfekcyjna, zimna, ambitna - ojciec wycofany, albo nieobecny (separacja, śmierć), albo nie dostający szacunku od jakże chłodnej żony. Córka, młoda dziewczyna, poukładana również jak matka, może ambitna, o dobrych wynikach, oczko w głowie mamy, podporządkowana. Zaczyna się dojrzewanie, potem szkoła średnia, trochę pop-bzdurnej-kultury, koleżanki, konwenanse, modeling, ewentualnie miłość do flory i fauny, a potem utrata kontroli nad wagą...
To widać w rodzinie "na wierzchu", a co pod spodem? Koncepcji jest cała masa.
Anoreksja jest jak niewidzialny strażnik, rycerz. Chroni osobę wykluczaną z rodziny, głodną emocjonalnie, lub "głodną szacunku". Tą osobą najczęściej jest ojciec dziewczyny. Anoreksja jest cichym sojuszem córki z ojcem. Na wierzchu poukładana i podporządkowana, swojej matce, a pod spodem, nieświadomie, staje się jej rywalką i walczy z matką, by przywrócić ojcu należne mu w rodzinie miejsce. To coś, czego zwykle nie uświadamia sobie nikt z rodziny, dlatego kiedy się o tym mówi, rodzina jest wręcz oburzona.
Wraz z zaburzeniami jedzenia pojawiają się często zaburzenia hormonalne i problemy z ciałem. Dzięki temu anorektyczka jakby odmawia stania się kobietą, nie chce dojrzeć. Odrzucenie kobiecości jest odrzuceniem matki, którą ma w sobie dziewczyna. Innymi słowy, poprzez kontrolowane jedzenie, zwalcza w sobie matkę. Na jawnym i świadomym poziomie ta kontrola i przewaga nad matką ujawnia się właśnie w jedzeniu. Często w tych rodzinach to właśnie anorektyczki przyrządzają posiłki, po czym przy stole mówią "Ja już podjadłam". To właśnie tą sytuację, która jakby przekopiowała się nam w gabinecie pielęgniarskim, przytoczyłem powyżej. Anoreksja to częściowo walka - a ta walka to kontrola. Kto chce prowadzić terapię osób z anoreksją i stracić nad nią kontrolę, wystarczy zacząć rozmawiać z tą osobą o jedzeniu :) Osoby anorektyczne są silnie kontrolujące, trudno nazwać je spontanicznymi czy lekkoduchami.
Według Berta Hellingera osoba chora nie przyjmuje matki i życia od matki, dlatego to, co zje, wypluwa.
Perspektywa hellingerowska pozwala nam jednak spojrzeć na anoreksję jako na ruch miłości. To ważne, by nie być pionkiem na polu walki. Szkoda sił na taką terapię. Osoba chora na anoreksję, jak pisałem wyżej, to osoba która pilnuje swojego ojca, by ten nie odszedł. Wewnętrzny życiowy skrypt córki brzmi wtedy: "Lepiej zniknę ja, niż ty, kochany tato". Jeśli mówimy o ojcu, który nie żyje, ten skrypt brzmi wtedy: "Podążam za tobą kochany tato".
Powyższe pokazuje, że do leczenia anoreksji potrzeba wielkiej pracy całej rodziny. Próba przeforsowania czy zwalczania choroby spowoduje zamknięcie się rodziny na rozwiązanie i podtrzymywanie objawów u dziewczyny.
Trudno też mówić o jakimś uniwersalnym rozwiązaniu, bowiem w różnych rodzinach, zachodzą różne ruchy ducha. Priorytetem wydaje się być uszanowanie męża (ojca córki), przywrócenie ruchu miłości córki i matki, a także odkrycie dynamiki podążania w śmierć. Osoby chore na anoreksję, do których filozofia BH pasuje, mogą zacząć od takiej krótkiej pracy. Niech zamkną oczy, wyobrażą sobie ojca, spojrzą mu w oczy i wypowiedzą kluczowe zdanie: "Lepiej zniknę ja niż ty, kochany tato".
Trudno też mówić o jakimś uniwersalnym rozwiązaniu, bowiem w różnych rodzinach, zachodzą różne ruchy ducha. Priorytetem wydaje się być uszanowanie męża (ojca córki), przywrócenie ruchu miłości córki i matki, a także odkrycie dynamiki podążania w śmierć. Osoby chore na anoreksję, do których filozofia BH pasuje, mogą zacząć od takiej krótkiej pracy. Niech zamkną oczy, wyobrażą sobie ojca, spojrzą mu w oczy i wypowiedzą kluczowe zdanie: "Lepiej zniknę ja niż ty, kochany tato".
Pozdrawiam - JB.