Komentarz w poście nt. rozstania zwrócił moją uwagę na dosyć ważną kwestię - wybaczania.
Odpowiadając na tamten komentarz napisałem, że tzw. "wybaczam ci" najczęściej wiąże się z wywyższającą się postawą ofiary. Przekaz bywa wtedy taki: "Ja doznałem krzywdy - Ty jesteś winny". Skrzywdzony/skrzywdzona - czyli ofiara - stawia się wyżej, bowiem w jej ocenie to druga strona zawiniła i to druga strona powinna coś teraz zrobić, by okdupić swoje winy. Ofiara domaga się sprawiedliwości, zadośćuczynienia i to do niej należy teraz decydujące zdanie: "co możesz dla mnie zrobić, bym czuł/czuła się dobrze". Ofiara może wykorzystywać w ten sposób swoją pozycję do kontrolowania relacji i dla wielu osób jest to całkiem wygodne.
Wskazywanie komuś winy, a przyjęcie jej przez tą osobę - to różne kwestie. Całkowite przebaczanie występków drugiej osoby z przekazem: "wybaczam ci, puśćmy to w niepamięć, nie obwiniaj się" - odbiera tej osobie siłę. Jeśli czuje się ona winna i może tą winę przyjąć - doda to jej sił.
Aktem wybaczania powinna być nasza zgoda na to, co się wydarzyło - przyjęcie losu i przyjęcie sprawcy, bez pozbawiania go poczucia winy. To, co się nam wydarza, łączy nas i przynosi ważne doświadczenia, uczy czegość ważnego. W takim akcie wybaczania powinna płynąć miłość do osoby, której się wybacza. Trzeba dać jej miejsce w sercu (o czym pisałem tu: O rozstaniu - cz. II ).
Odpowiadając na tamten komentarz napisałem, że tzw. "wybaczam ci" najczęściej wiąże się z wywyższającą się postawą ofiary. Przekaz bywa wtedy taki: "Ja doznałem krzywdy - Ty jesteś winny". Skrzywdzony/skrzywdzona - czyli ofiara - stawia się wyżej, bowiem w jej ocenie to druga strona zawiniła i to druga strona powinna coś teraz zrobić, by okdupić swoje winy. Ofiara domaga się sprawiedliwości, zadośćuczynienia i to do niej należy teraz decydujące zdanie: "co możesz dla mnie zrobić, bym czuł/czuła się dobrze". Ofiara może wykorzystywać w ten sposób swoją pozycję do kontrolowania relacji i dla wielu osób jest to całkiem wygodne.
Wskazywanie komuś winy, a przyjęcie jej przez tą osobę - to różne kwestie. Całkowite przebaczanie występków drugiej osoby z przekazem: "wybaczam ci, puśćmy to w niepamięć, nie obwiniaj się" - odbiera tej osobie siłę. Jeśli czuje się ona winna i może tą winę przyjąć - doda to jej sił.
Aktem wybaczania powinna być nasza zgoda na to, co się wydarzyło - przyjęcie losu i przyjęcie sprawcy, bez pozbawiania go poczucia winy. To, co się nam wydarza, łączy nas i przynosi ważne doświadczenia, uczy czegość ważnego. W takim akcie wybaczania powinna płynąć miłość do osoby, której się wybacza. Trzeba dać jej miejsce w sercu (o czym pisałem tu: O rozstaniu - cz. II ).
JB