Witam po długiej przerwie!
Zbliżająca się jesień często przynosi obniżenie nastroju, które wielu osobom przypomina o ich depresji. Oczywiście to nie jesień jest przyczyną ciężkiej depresji.
Generalnie można by rzec, że depresja spowodowana jest utratą. Psychoanalitycy pewnie powiedzieliby, że nasza życiowa energia została przy obiekcie, który utraciliśmy, a który odszedł. Ten obiekt, to ktoś dla nas ważny, lub jego obraz, ale też praca, a co za tym idzie - pieniądze i inne mienie. Najczęściej z depresją spotykam się, kiedy odszedł rodzic, lub inna osoba z najbliższej rodziny. Wtedy przeciągnięta żałoba przechodzi w depresję. U ludzi młodych poszukujacych tożsamości depresja często spowodowana jest utratą części siebie. Gdzieś w archiwum znajdziecie posty o narcyzmie - utrata siebie, rezygnacja, na rzecz kogoś innego, kogo inni chcą widzieć.
Kiedy umiera nam ktoś bliski jesteśmy w żałobie. To dobrze. Pozwólmy sobie na emocje, które się pojawiają - złość, smutek, odczucie samotności, pustki bezradności. "Dziura", która powstaje powinna być zapełniona emocjami. Brak emocji = brak życia. Kto hamuje się, tłumi emocje, ten nie pozwala na zgodę, by osoba odeszła. Trochę przypomina to "wieszanie się na zmarłym". Wtedy też żałoba nigdy się nie kończy. Pamiętacie, kiedyś pisałem o zmarłych - że kto przy zmarłym pozostaje, powstaje problem. Kto trzyma zmarłego, ten nie ma życia. Rozwiązaniem tej sytuacji jest "puszczenie zmarłego", znalezienie miejsca dla tej osoby w naszym sercu. Jakiś element symboliczny. Przychodzi czas na nawiązanie nowej relacji z tą osobą. Według kryteriów diagnostycznych zaburzeń psychicznych - żałoba powinna trwać 1-3 miesiące. Rok to zdecydowane maksimum. Kto po tym czasie pozostaje w żałobie - powinien rozważyć depresję.
A żeby zdiagnozować zaburzenie depresji głównej? Trzeba spełnić pewne kryteria:
1. Obniżony nastrój lub uczucie pustki, przez większość dnia, niemal codziennie - przez okres min. 2 tygodni. Lub:
2. Utrata zainteresowań wszystkimi czynnościami i przyjemności z ich wykonywania
A do tego co najmniej 5 dodatkowych kryteriów:
- brak apetytu lub nadmierny apetyt, a co za tym idzie:
- utrata lub wzrost masy ciała (5%/miesiąc)
- bezsenność lub nadmierna senność
- spowolnienie lub pobudzenie ruchowe
- ciągłe uczucie zmęczenia, brak energii
- obniżenie koncentracji myślenia, uwagi
- poczucie winy, obniżone poczucie własnej wartości
- powracające myśli o śmierci, próby samobójcze
Oczywiście, nie może być to spowodowane chorobami, stanem medycznym (np. chorobą tarczycy).
Jeśli ktoś nie spełnia należnych kryteriów, a czuje się depresyjnie i to nawet przez okres kilku lat, może doświadczać dystymii - jest to trochę lżejsza, ale długotrwająca postać zaburzeń depresyjnych. Cyklicznie, co jakiś czas może pojawiać się cyklotymia, depresje sezonowe, a także elementy (hipo-)manii - czyli odwrotnego, podniesionego i ekspansywnego stanu emocjonalnego.
A tradycyjne złe samopoczucie na jesień? Może to zwykła chandra - spowodowana odczuciem znikomości słońca, a co za tym idzie - ciepła, światła. Jeśli dodamy do tego świadomość, że kolejne wakacje i długi urlop za rok - to wystarczy, żeby się wściec! I tu też jest klucz na tą chandrę - zrób coś ze złością. Przestań zamykać się i izolować, spotykaj się często z ludźmi, ruszaj się (to pomaga na złość i podnosi energię), jakikolwiek znajdziesz na to sposób, szukaj okazji do radości, śmiechu, seksu (tak, tak!). Słuchaj dobrej muzyki, oglądaj ulubione filmy. Podziwiaj kolory jesieni i nie mów, że wszystko jest szare, bo to nieprawda. Jeśli trudno znaleźć kolory w przyrodzie, poszukaj ich w życiu.
Narzekać każdy potrafi.Wiele osób uwielbia się przy tym "maziać" w swoim nieszczęściu. Dla tych radę mam taką, aby zacząć zauważać ten moment, w którym użalamy się nad sobą, tak po prostu zauważać, bo na początek to bardzo wiele.
Życzę energii!
JB
JB