Mówi się, że osoby głuche mają lepszy wzrok, więcej widza szczegółów itd. Prawda. Ale chciałbym napisać coś, o słuchaniu duszą, a nie o odczytywaniu tzw. mowy ciała.
Kiedy oglądałem dokument o głuchych broniących Warszawy, którzy pomagali żołnierzom, zaskoczyła mnie o powieść o nadlatujących samolotach i bombach. Głusi na początku nie słyszeli i nie rozumieli zamętu, widzieli uciekających ludzi. Wszyscy biegli w jednym kierunku, a głusi w zupełnie przeciwnym - i to właśnie oni przetrwali niejedno bombardownie.
Dla wielu to po prostu mieszanka intuicji, a w relacjach z ludźmi - empatii. Ale to nie to samo. Empatia jest w pewnym sensie rozumieniem odczuć drugiej osoby, co niesie za sobą zdolność do współodczuwania tego samego.
Jeśli jednak zatkamy uszy, to empatia urośnie do czegoś większego. W wielu szkołach psychoterapii mówimy o zjawisku przeciwprzeniesienia, które pomieszcza w sobie znacznie więcej niż tylko udczucia. Żeby nie uprawiać tutaj wykładu z psychoanalizy, po chłopsku najlepiej wytłumaczyć to tak - zobacz co się z Tobą dzieje, a co robi Ci osoba, z którą właśnie nawiązujesz kontakt.
Wracając do zatkanych uszu i do ciszy. Jeśli jesteśmy sami, cisza powoduje, że słychać więcej. Słyszymy bardziej siebie. Wytężając uwagę i zostawiając oczekiwania, co bardzo istotne, możemy usłyszeć ciało, myśli, duszę. Zrób sobie doświadczenie. Wyprostuj palec wskazujacy i skup na nim swoją uwagę. Zauważ wszystkie odczucia ze skóry - temperaturę, ruch powietrza, napięcia mięśni i skóry, kostki. Ruszaj bardzo powoli, a po chwili usłyszysz jak skrzypi w malutkich stawach :D
Jeśli chcesz usłyszeć tego, co więcej dzieje się w Twojej duszy, znajdź sobie czas i miejsce, wszelkim myślom powiedz, że zajmiesz się nimi później i skup się na uczuciu, które się w Tobie pojawia. Następnie pozwól by to uczucie napływało. Pozwól sobie, by Cię wypełniło. W trakcie takiej pracy należy głęboko i powoli oddychać. Tak jakby z oddechem chcieć zrobić miejsce na te emocje w brzuchu. Nic na siłę, bez szukania, bez blokowania. Jeśli się nie pojawia, to nie. Nie wymyślaj, bo myśli są tym, co szkodzi w takiej pracy.
Kto chce słuchać drugiej osoby duszą, możne zostawić wszystko to, co wpada przez uszy. Popatrz na osobę, albo dotknij jej i zobacz co się z Tobą dzieje, co płynie od niego - do Ciebie. Tak właśnie słucha się człowieka sercem, nawet kiedy ten nie mówi. Trochę jakby słuchać poprzez skórę :) Chyba każdy tego doświadcza, choć nie zwraca na to większej uwagi. Spojrzenie komuś w oczy powoduje zwykle intensywny przypływ takich odczuć.
Jest jeszcze słuchanie miejsca, w którym jesteś. W niektórych domach, mieszkaniach, zabytkach, miejscach kultu, tak naprawdę gdziekolwiek - można czuć całym sobą to, co płynie z tego miejsca. Jeżeli szukasz domu, mieszkania, stancji, czy choćby szkoły, placówki zdrowia, knajpy, itd., zwracaj uwagę na to, co czujesz, jak wchodzisz do tego miesjca. Nie lekceważ tych sygnałów, bo pozbawiasz się czegoś naprawdę wartościowego. Jeśli jesteś w miejscu, w którym Ci niedobrze, nie możesz oddychać, albo masz mdłości jak wychodzisz - nie muszę chyba mówić, o czym to świadczy.
Podobnie jak pisałem wyżej, uwolnienie się od mysli, oczekiwań, cierpliwosć i wrażliwość na to, co się samo pojawia, to klucz do uczenia się sztuki słuchania duchem. A może słyszenia ducha?
Pozdrawiam - JB
Kiedy oglądałem dokument o głuchych broniących Warszawy, którzy pomagali żołnierzom, zaskoczyła mnie o powieść o nadlatujących samolotach i bombach. Głusi na początku nie słyszeli i nie rozumieli zamętu, widzieli uciekających ludzi. Wszyscy biegli w jednym kierunku, a głusi w zupełnie przeciwnym - i to właśnie oni przetrwali niejedno bombardownie.
Dla wielu to po prostu mieszanka intuicji, a w relacjach z ludźmi - empatii. Ale to nie to samo. Empatia jest w pewnym sensie rozumieniem odczuć drugiej osoby, co niesie za sobą zdolność do współodczuwania tego samego.
Jeśli jednak zatkamy uszy, to empatia urośnie do czegoś większego. W wielu szkołach psychoterapii mówimy o zjawisku przeciwprzeniesienia, które pomieszcza w sobie znacznie więcej niż tylko udczucia. Żeby nie uprawiać tutaj wykładu z psychoanalizy, po chłopsku najlepiej wytłumaczyć to tak - zobacz co się z Tobą dzieje, a co robi Ci osoba, z którą właśnie nawiązujesz kontakt.
Wracając do zatkanych uszu i do ciszy. Jeśli jesteśmy sami, cisza powoduje, że słychać więcej. Słyszymy bardziej siebie. Wytężając uwagę i zostawiając oczekiwania, co bardzo istotne, możemy usłyszeć ciało, myśli, duszę. Zrób sobie doświadczenie. Wyprostuj palec wskazujacy i skup na nim swoją uwagę. Zauważ wszystkie odczucia ze skóry - temperaturę, ruch powietrza, napięcia mięśni i skóry, kostki. Ruszaj bardzo powoli, a po chwili usłyszysz jak skrzypi w malutkich stawach :D
Jeśli chcesz usłyszeć tego, co więcej dzieje się w Twojej duszy, znajdź sobie czas i miejsce, wszelkim myślom powiedz, że zajmiesz się nimi później i skup się na uczuciu, które się w Tobie pojawia. Następnie pozwól by to uczucie napływało. Pozwól sobie, by Cię wypełniło. W trakcie takiej pracy należy głęboko i powoli oddychać. Tak jakby z oddechem chcieć zrobić miejsce na te emocje w brzuchu. Nic na siłę, bez szukania, bez blokowania. Jeśli się nie pojawia, to nie. Nie wymyślaj, bo myśli są tym, co szkodzi w takiej pracy.
Kto chce słuchać drugiej osoby duszą, możne zostawić wszystko to, co wpada przez uszy. Popatrz na osobę, albo dotknij jej i zobacz co się z Tobą dzieje, co płynie od niego - do Ciebie. Tak właśnie słucha się człowieka sercem, nawet kiedy ten nie mówi. Trochę jakby słuchać poprzez skórę :) Chyba każdy tego doświadcza, choć nie zwraca na to większej uwagi. Spojrzenie komuś w oczy powoduje zwykle intensywny przypływ takich odczuć.
Jest jeszcze słuchanie miejsca, w którym jesteś. W niektórych domach, mieszkaniach, zabytkach, miejscach kultu, tak naprawdę gdziekolwiek - można czuć całym sobą to, co płynie z tego miejsca. Jeżeli szukasz domu, mieszkania, stancji, czy choćby szkoły, placówki zdrowia, knajpy, itd., zwracaj uwagę na to, co czujesz, jak wchodzisz do tego miesjca. Nie lekceważ tych sygnałów, bo pozbawiasz się czegoś naprawdę wartościowego. Jeśli jesteś w miejscu, w którym Ci niedobrze, nie możesz oddychać, albo masz mdłości jak wychodzisz - nie muszę chyba mówić, o czym to świadczy.
Podobnie jak pisałem wyżej, uwolnienie się od mysli, oczekiwań, cierpliwosć i wrażliwość na to, co się samo pojawia, to klucz do uczenia się sztuki słuchania duchem. A może słyszenia ducha?
Pozdrawiam - JB