tag:blogger.com,1999:blog-88665859551005362402024-03-13T11:58:20.705+01:00PSYCHO-FUSY - mentalna pozostałość porcji dnia...Blog dyskusyjny poświęcony problemom psychologicznym i psychoterapiiJBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comBlogger74125tag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-66939188980115876272019-10-31T14:15:00.002+01:002019-10-31T14:18:14.469+01:00Kiedy udaje się związek - cz. 2 - Pod spodem<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Część I - Flow: <a href="https://psycho-fusy.blogspot.com/2019/10/kiedy-udaje-sie-zwiazek-cz-1-flow.html">https://psycho-fusy.blogspot.com/2019/10/kiedy-udaje-sie-zwiazek-cz-1-flow.html</a> </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Choć nikt z nas tego nie pamięta, jako niemowlęta nie mieliśmy zbyt wiele zmartwień, poza zaspokojeniem naszych pierwotnych potrzeb. To, że niewiele, nie znaczy, że były mało znaczące. Jeśli nasz opiekun (najczęściej matka) nakarmił nas, przewinął i utulił – doświadczaliśmy błogostanu. Niestety, nic nie trwa wiecznie. My dorastamy, a trudne życie daje w kość. Jeśli nie wcześniej, to później. My oczywiście ciągle pragniemy tego, co zostało utracone. Ciągle szukamy naszego błogostanu. Tam, u mamy i taty już się dawno skończyło, prawda? To oczywiste, że musimy znaleźć sobie to gdzieś w świecie. Są tacy, co nie odpuszczają i ciągle próbują utrzymać błogostan u rodziców, jednak jeśli popatrzymy na biologię i świat zwierząt – natura zaprogramowała nas inaczej.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Łączymy się w związki, aby móc zaspokoić głód naszego błogostanu. Jest pokarm, jest zaopiekowanie, jest przytulanie, do tego inne przyjemności - seks, orgazm - czyli jest nawet lepiej! Całe szczęście, bo byśmy wyginęli... No ale nie jesteśmy tylko zwierzętami, które polują i się rozmnażają, bo jednak jako ludzie funkcjonujący w rozwiniętym świecie, tworzymy bardziej złożoną relację. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oto spotykają się, a także tworzą we wzajemnej więzi bliską relację, dwie osoby, które poza zestawem genów stanowią osobne historie rozwoju psychicznego i społecznego. Każdy z nas posiada swój "system operacyjny" ukształtowany przez różne doświadczenia, a który ma ogromny wpływ na to, jak funkcjonujemy na co dzień. Zawężając to do psychoanalitycznego myślenia o nas samych i związkach - posiadamy swoje matryce tworzenia bliskich relacji. To, dlaczego funkcjonujemy z ludźmi tak, a nie inaczej, zostało ukształtowane w ciągu naszego życia w relacji z najważniejszymi i najbardziej znaczącymi osobami (obiektami). Jeśli łączyły nas z tymi osobami więzi emocjonalne, to z wielu różnych powodów mogliśmy doświadczyć kryzysów, czy traum powodujących cierpienie, z którymi jako dzieci nie mogliśmy sobie poradzić, lub radziliśmy sobie tak, że nawyk ten utrwalił się i w dorosłym życiu powoduje komplikacje. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wciąż zapominamy, że partner lub partnerka, to nie ojciec, czy matka. Niestety sama wiedza, czy przypominanie sobie o tym, to za mało w stosunku do siły uczuć, które wyzwalane są przez różne sytuacje w dorosłym życiu partnerskim, a które odnoszą się do wczesnodziecięcych traum. Te bowiem są ogromnie silne, wręcz "zatrzymane" w naszych ciałach. Dobrze pamiętamy, co sprawia nam ból psychiczny, nawet jeśli świadomie o tym zapomnieliśmy. A tak właśnie bywa, bowiem najtrudniejsze doświadczenia, dla naszego komfortu psychicznego, są spychane w niepamięć, do kubła nieświadomości, dzięki mechanizmowi wyparcia. Zatem to, jak funkcjonujemy w relacjach, nie zawsze opiera się na tym, co świadome, ale też na tym, co w nas nieświadomie – a dzieje się tam naprawdę dużo, łącznie z tym, że chcielibyśmy dwóch sprzecznych ze sobą rzeczy na raz. To wywołuje wewnętrzne konflikty, a te – czasami zaburzenia (nerwice).</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wniosek o tym, że para funkcjonuje w relacji świadomej, jak i nieświadomej, jest ważny dla dalszych rozważań.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wróćmy do <b>traumy</b>. Trauma to wielkie słowo, jednak mówimy o psychice rozwijającego się dziecka, które nie radzi sobie tak dobrze z bólem psychicznym. Dziecko będące w zależności od rodzica nie potrafi korzystnie dla siebie rozwiązać sytuacji, w której brak mu bezpieczeństwa emocjonalnego. Czy 5-latek może się obronić przed pijanym ojcem, który zmierza ku niemu z pasem? A pozostawione niemowlę? Co mają zrobić ze swoim strachem? Trauma jest jak spauzowany film, którego nie chcemy obejrzeć do końca. Spauzowaniu ulegają również przepływające przez nasze ciało emocje. Jeśli takie sytuacje powtarzają się, to utrwalamy nawyki obronne. Jeśli dziecko opiekowało się chorą matką, to nauczyło się, że jego potrzeby i uczucia są nieważne, podobnie jak w sytuacji, w której było odpychane, kiedy szukało u matki bezpieczeństwa. A może rygorystyczny rodzic odrzucał nas za nasze porażki i my dziś nie dajemy im miejsca lub nauczyliśmy się karać za nie sami? Pojęcie traumy jest ważne z punktu widzenia zjawiska zwanego przymusem odtwarzania.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Przymus odtwarzania</b>. Już Zygmunt Freud wskazał na istnienie tego zjawiska, które wpycha ciągle ludzi w te same kłopoty. Kobieta, która liczyła na miłość, po raz kolejny została odepchnięta, kiedy już oddała się mężczyźnie. Wciąż zadaje sobie pytanie – dlaczego pakuję się w takie związki? Ten mężczyzna z kolei po raz kolejny uwiódł kobietę, po to, żeby mieć poczucie kontroli, a potem ją porzucił. Ciągle próbuje się uwolnić ze swojego uwikłania, w którym pozostawał pod wpływem kobiety (czytaj matki), a która dominując go - „odbiera mu wolność”. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W przymusie odtwarzania człowiek tworzy na nowo tę sytuację po to, żeby znaleźć jej rozwiązanie, gdyż kiedyś sobie nie poradził. Chcemy ten film obejrzeć i przeżyć do końca, przy jednoczesnym założeniu, że wyjdziemy w końcu bez szwanku. Problem jednak w tym, że ciągle używamy starych i nieskutecznych sposobów, które narażają nas na kolejne cierpienia. Chyba nie trudno się domyśleć, że kiedy w końcu wchodzimy w tak bliską i intymną relację jak związek, nasze traumy wręcz „odpalają” się, a my próbujemy się z nimi uporać. I jeszcze mamy pretensje do partnerów, że nam nie pomagają. Nic dziwnego, w końcu wciągamy ich do odegrania pewnej roli i tu dochodzimy do kolejnego zjawiska.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><b><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span></b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Przeniesienie i przeciwprzeniesienie</b>. To kategorie, którymi posługuje się psychoterapia (szczególnie szkoły psychoanalityczno-psychodynamiczne). W kontakcie z psychoterapeutą powstaje więź, która stanowi dobrą bazę do uruchomienia się przeniesienia. Klienci/pacjenci w gabinecie wręcz przelewają nieświadomie na osobę psychoterapeuty wszystko, z czym przychodzą. Także reakcje, które są echem relacji z rodzicami. To, co czuje psychoterapeuta w związku z tymi reakcjami, to przeciwprzeniesienie. Analiza tych zjawisk jest nieocenionym źródłem informacji na temat ukształtowanej relacji z ważnym obiektem. Jeśli terapeuci mogą czuć się „wciągnięci” w rolę matki lub ojca, dlaczego nie miałoby to odbywać się w związkach? Otóż odbywa się. Mógłbym rzec, że mylenie partnerów z matką lub ojcem, to standard. Weźmy np.: „jak to, niedziela bez rosołu?” (matka zawsze robiła), "nie będę ci usługiwać, jak mamusia!" (rozpieszczony synuś mamusi), "znowu się nachlałeś!" (jesteś pijakiem, jak mój ojciec), "ciebie tylko obchodzą pieniądze (ojciec głowa rodziny)", "a tobie tylko seks w głowie" (muszę zaspokajać jego potrzeby), itd. Natomiast to, czego pary nie dostrzegają, to kiedy nieświadomie przyjmują złożone postawy takie jak: „chcę byś był(a) moim rodzicem, żebym w końcu mógł (mogła) zrobić z Tobą to, czego nie udało mi się uczynić w relacji z nim”. I tu nie ma znaczenia, czy mężczyzna w związku przyjmie rolę ojca czy matki – obydwie relacje przenoszone są na partnera/partnerkę w związku. Jeśli spojrzymy prawdzie w oczy, to dwie osoby w relacji robią sobie to wzajemnie i co ciekawe, w tej grze dobrze się potrafią zazębić, a przy tym mocno ranić. Słyszymy teksty takie jak: „oni to się dobrali”, „są siebie warci”, „nieszczęścia chodzą parami”, itp. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span></b><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Koluzja</b>. Powyższe wskazuje, że można ze sobą współgrać w realizacji osobistych deficytów i rozgrywać pewną grę. W nieświadomy sposób w parach dochodzi do cichej umowy i partnerzy zaczynają się dogadywać w swoich rolach, gdzie jedno z wzajemnością uzupełnia drugie. Nawet, jeśli wzorce tych zachowań są krzywdzące, osoby mogą pasować do siebie jak dwa puzzle, czy klucz do zamka. Takie dopasowanie w działaniu, czy wzajemnym rozgrywaniu swoich konfliktów wewnętrznych nosi nazwę koluzji. Każdy chce ze związku wyciągnąć swoje i jak najwięcej. Kiedy nasza piękna historia miłosna, jak z bajki, daje nam nadzieję na uzupełnienie braków wyniesionych z wcześniejszych relacji (z rodzicami), zaczynamy skupiać się na realizacji własnych potrzeb. Potrzeby drugiej strony przestają nas interesować, albo druga strona zaczyna rezygnować z ich realizacji. Oczywiście w końcu frustracje dadzą o sobie znać i skończy się to konfliktem, eskalacją i wrogą walką każdego o swoje. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Mogłoby się wydawać, że rzeczywistość związku jest prosta. Jesteśmy razem, dajemy sobie, bierzemy od siebie, wspieramy się, kochamy się, wychowujemy dzieci – i jest OK. I niech to szczęście trwa, jak najdłużej. To oczywiście możliwe. Warto wspomnieć jeszcze o jednym ważnym aspekcie związku, który ma na niego korzystny wpływ.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><b>Kontenerowanie</b>. Pojęcie kontenerowania wywodzi się z psychoanalizy i mówi o ważnej umiejętności, jaką matka pełni dla dziecka od jego poczęcia. Kiedy dziecko doświadcza trudności, dajmy na to, że dziecko płacze, matka empatycznie rozumie, co się dzieje z dzieckiem. Kontenerowanie, zwane inaczej pomieszczaniem, polega dosłownie na uczynieniu z siebie kontenera na emocje (przeżycia) i umieszczeniu w nim (czyli w sobie) uczuć (przeżyć) dziecka. W pewnym sensie, przepuszczamy przez siebie trudne emocje i co ważne - radzimy sobie z nimi. Choć to może niezbyt smaczna metafora - można porównać to do sytuacji, w której matka przeżuwa twardy pokarm i podaje dziecku w postaci, która będzie dla niego do przyjęcia. Tak się dzieje zwykle wśród zwierząt. Natomiast u ludzi funkcja ta odnosi się do aktywności psychicznej i nosi nazwę <i>reverie</i> (zamyślenie, zadumanie). Jeśli dziecko w sklepie złości się, że matka nie kupiła mu zabawki, to możemy rozumieć, że dziecko się złości (empatia). Wiemy, co przeżywa, potrafimy sobie przypomnieć, kiedy my czuliśmy się w ten sposób. Ale dopiero kiedy poczujemy w sobie jego złość i niejako „przetrawimy” ją, możemy ją oddać dziecku w „łagodnej” postaci. Jeśli rodzic w tej sytuacji krzyczy lub bije dziecko, to po prostu nie chce lub nie może jej skontenerować i potrzebuje tę złość z siebie wyrzucić. Jeśli ją przetrawi, zwyczajnie ze zrozumieniem poda ją dziecku mówiąc: "Wiem, że jest Ci przykro", o ile faktycznie to właśnie ma miejsce.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dlaczego o tym piszę? Ponieważ związek sam w sobie daje szansę na kontenerowanie naszych osobistych i wspólnych trudności. Kiedy w związku jest przestrzeń na pomieszczanie tych trudności – związek rozwija się, czy po prostu – udaje się. W przeciwnym zaś razie może dochodzić do odreagowywania nadmiaru emocji w sposób niszczący np. poprzez przemoc, zdrady lub po prostu - rozstanie… Alternatywą może być tłumienie lub strategie unikowe - ucieczka w: substancje psychoaktywne, w pracę, w romans, w religię, w hobby, itd.</span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jak pary kontenerują? To proste, a jednocześnie tak trudne. Taką funkcję może pełnić szczera rozmowa, w której dominuje przestrzeń na wspólne przeżywanie(!), rozumienie i "trawienie". Ważne są odpowiednie warunki – słuchanie i wzajemne rozumienie, bez oceniania. Jeśli jedna strona dzieli się uczuciami, a druga osoba nie jest tym zainteresowana – trudno mówić o szacunku, czy zaangażowaniu. Komunikacja dwóch zranionych osób bywa trudna. To często obustronne bombardowanie oskarżeniami, czy ocenami. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W psychoterapii par początkowo funkcję kontenerowania pełni psychoterapeuta, a jego praca powinna zmierzać do tego, by tę funkcję pełnił związek. Zanim to nastąpi, może być konieczne rozpracowywanie opisanych wyżej zjawisk, a także innych ważnych aspektów, jak np. używanych w związku mechanizmów obronnych, czy choćby zupełnie od podstaw - uczenie się komunikacji. </span></span></div>
<span style="font-size: small;"><br /></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Większość opisanych powyżej zjawisk zachodzi nieświadomie. Choć świadomie wyrażamy </span></span><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">w związku </span></span>pewne komunikaty i odnoszą się do tego co "na powierzchni", to pod spodem, pod tą powierzchnią, mogą mieć zupełnie inny wymiar. Niemowlę potrafi jedynie płakać, a wyrażać przy tym głód, pragnienie, ból ciała, potrzebę czystości, pragnienie przytulenia, strach, itd. I matki zwykle wiedzą, czego dziecku potrzeba. Jeśli w związku kobieta mówi np.: "Mógłbyś dzisiaj na imprezie tyle nie pić?", to być może wyraża tak naprawdę: "nie chcę być w sytuacji, w której nie mam nad tobą kontroli i przeraża mnie to, jak wtedy, kiedy uciekałam przed ojcem, gdy wracał pijany". Mężczyzna, czując presję, może wtedy stwierdzić: "Nie mów mi, co mam robić. Nie jestem dzieckiem. Przestań mnie ograniczać. Jeszcze nic nie wypiłem, a już się przypieprzasz...". Dalszy rozwój wydarzeń jest do przewidzenia.</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Umiejętność wyciągania na wierzch tego, co pod spodem, kontenerowanie i umiejętność przyglądania się relacji, dają szanse na przepracowanie trudności, rozwój osobisty partnerów oraz samego związku.</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Tak - wymaga to wspólnej pracy. </span><br /><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span></span></div>
<span style="font-size: small;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span></span>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-5115828656317733392019-10-28T01:34:00.000+01:002019-10-31T14:17:45.345+01:00Kiedy udaje się związek - cz. 1. Flow<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Miłość – o niej pisze
się od wieków. Literatury na temat miłości jest tak dużo, że chyba trudno
napisać cokolwiek nowego w tej kwestii. To, co tak porywa ludzi, co bywa
natchnieniem poetów, pisarzy, reżyserów, muzyków, wokalistów, malarzy, ale też
naukowców – zostało przebadane wzdłuż i wszerz. Trudno znaleźć jedną i zwięzłą
definicję miłości, a nawet jeśli istnieje, to wiele osób wciąż jej nie
doświadczyło i nie wie po prostu jak to jest lub co to znaczy kochać. </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Na wstępie tego cyklu
chcę podkreślić, że nie wykluczam osób LGBT i po prostu dla ułatwienia będę
pisał o parze kobieta-mężczyzna, których statystycznie jest więcej. Nie stoi to
na przeszkodzie, by odnieść omawiane procesy do każdej pary.</span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Jakiś czas temu wraz z
przyjaciółmi z Poznańskiego Ośrodka Psychoterapii Integratywnej próbowaliśmy
znaleźć odpowiedź na pytanie – jak to jest, że dwoje nieznajomych w tłumie
potrafi odnaleźć swoje spojrzenie i doświadczyć tak silnych uczuć, które
sprawią, że nie będą mogli już przestać o sobie myśleć. Nawet jeśli obok tej
jednej osoby, są trzy inne, równie atrakcyjne, o takich samych niezaspokojonych
potrzebach, tylko na jednej skupimy wzrok i jak w Ojcu Chrzestnym – „trafia nas
piorun”. Jak to jest, że miłość pojawia się właśnie między tymi dwoma
konkretnymi osobami? </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Połączenie jest tak
silne, że wszystko nagle przestaje mieć znaczenie. Koniec. Jesteś w transie,
jak w tunelu i czujesz, jak przepływa przez Ciebie nieustannie ogromna energia.
I ona płynie w dwie strony. Kompletny flow – dwie osoby płyną w uniesieniu.
Masz wrażenie, że znasz kogoś od wieków, albo z poprzedniego wcielenia – różne
koncepcje słyszałem :) Może za Platonem? – spadająca na Ziemię dusza, która
rozpada się na dwie połowy, a które szukają się tak długo wzajemnie i w
końcu…znajdują. </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Biologia, chemia –
feromony – OK, może faktycznie się… zwąchali. Tylko dlaczego te feromony, a nie
tej drugiej, czy trzeciej osoby? </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Psychologia –
przypomina z wyglądu matkę lub ojca – ale, że to niby wystarczy? A jeśli nie
przypomina, a ludzie czują to, co czują? Trochę to słabe, ale ten kawałek
będzie istotny w dalszej części (częściach) tekstu.</span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Dlaczego właściwie
szukaliśmy odpowiedzi na to pytanie? Natchnęła mnie do tego lektura psychoanalityczna
związana z terapią par – „Stan umysłu pary” Lucy Morgan. Książka zaburzyła mi
cały obraz miłości, o której tak lubimy czytać, którą lubimy oglądać i której
lubimy doświadczać. Jaka miłość – pytam? Czytając taką lekturę można odnieść
wrażenie, że psychoanalitycy rozłożyli tę miłość w związkach na części pierwsze,
a sprowadzenie jej do sumy procesów psychologicznych rodzi złość, niezgodę,
bunt. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Moją intencją nie jest
wykazywanie, że miłość nie istnieje. Nie robi tego także Lucy Morgan. Wręcz przeciwnie
- jak najbardziej możemy obdarzać ludzi naszymi uczuciami i być nimi obdarzani
i czerpać z tej wymiany, ile wlezie :) Tego wszystkim życzę, a resztę
potraktujcie jako ciekawostki, które pomogą odkryć procesy zachodzące w
związkach. Na blogu zawsze chciałem pisać językiem prostym i zrozumiałym i tak
zostanie. Profesjonalistów zachęcam do sięgnięcia po lekturę Lucy Morgan.</span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Pewnie każdego
interesuje, czy grupa psychoterapeutów i psychologów znalazła w końcu
odpowiedź? A gdzie tam. Zrzuciliśmy wszystko na C.G. Junga i nieświadomość
zbiorową – że gdzieś-tam-ktoś-kiedyś-z kimś… No i nagle mamy wrażenie, że w tej
wielkiej ludzkiej chmurze nieświadomości właśnie odnaleźliśmy tę jedyną osobę… Przecież
skądś znacie te feromony prawda? Na pewno coś łączyło naszych przodków! ;-)</span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Ciekawą kwestią
poddawaną pod dyskusję była identyfikacja projekcyjna. Jest to mechanizm
obronny, który (w dużym uproszczeniu) ma na celu pozbycie się niewygodnych dla
nas uczuć poprzez przejęcie ich przez kogoś. Jest to bardzo silnie działający
mechanizm, a pamiętajmy, że dzieje się nieświadomie. Więc jeśli zachowanie pierwszej
osoby sprawia, że chce aby ktoś „zdjął” ze z niej tęsknotę, pragnienie bliskości
i napięcie seksualne, to siła tego mechanizmu sprawi, że druga osoba, będąc na
to podatna, poczuje to za pierwszą i zrealizuje to dla niej. Uff,
jaka ulga! A jeśli jedna osoba chce odejść ze związku nie biorąc za to
odpowiedzialności i sprawia, że ruch ten, np. w postaci zdrady, wykona partner
przyjmując winę na siebie? Uff, jaka ulga! </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Idąc tą drogą można
pomyśleć, że to wielkie zakochanie to tylko pułapka identyfikacji projekcyjnej
jednej ze stron. A jeśli dwie strony wzajemnie wobec siebie używają tak silnego
mechanizmu? To dalej nie tłumaczy, dlaczego z tą, a nie z inną osobą. Do obron
używanych w związkach jeszcze wrócę. </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Powiedzmy sobie
szczerze – lepiej, że jest flow między ludźmi, bez względu na to, jak do niego
dochodzi, niż miałby być to związek z rozsądku. Powody typu – nada się na
ojca/matkę, dobrze zarabia, jest dobry/a w łóżku, ma prestiż, jest łagodny,
jest silny, jest piękna, itd. – nawet jeśli są istotne, to bez emocjonalnego
zaangażowania – może stać się jałowym interesem. Cóż, niektórym to odpowiada,
pytanie tylko, kiedy ten układ straci znaczenie i czy w obliczu tego, jak wiele
dzieje się w relacji, czy jest on w ogóle możliwy? A w relacji dzieje się
sporo, bo osoby w parze nieświadomie dążą do realizacji swoich planów,
skryptów, schematów.</span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Aby zrozumieć dlaczego
nasze związki funkcjonują tak, a nie inaczej, ważne zatem będzie zrozumienie jeszcze
innych zjawisk opisywanych szeroko w literaturze psychoanalitycznej. O tym w
następnej części.</span></span></span><br />
<br />
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-size: 12.0pt; mso-bidi-font-family: Calibri; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Cz. II - Pod spodem - <a href="https://psycho-fusy.blogspot.com/2019/10/kiedy-udaje-sie-zwiazek-cz-2-pod-spodem.html">https://psycho-fusy.blogspot.com/2019/10/kiedy-udaje-sie-zwiazek-cz-2-pod-spodem.html</a> </span></span></span></div>
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">
</span></span><!--[if gte mso 9]><xml>
<o:OfficeDocumentSettings>
<o:RelyOnVML/>
<o:AllowPNG/>
</o:OfficeDocumentSettings>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:EnableOpenTypeKerning/>
<w:DontFlipMirrorIndents/>
<w:OverrideTableStyleHps/>
</w:Compatibility>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="false"
DefSemiHidden="false" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="371">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="header"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footer"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="index heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of figures"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="envelope return"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="footnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="line number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="page number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote reference"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="endnote text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="table of authorities"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="macro"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="toa heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Bullet 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Number 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Closing"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="List Continue 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Message Header"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Salutation"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Date"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text First Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Note Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Body Text Indent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Block Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Hyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="FollowedHyperlink"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Document Map"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Plain Text"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="E-mail Signature"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Top of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Bottom of Form"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal (Web)"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Acronym"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Address"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Cite"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Code"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Definition"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Keyboard"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Preformatted"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Sample"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Typewriter"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="HTML Variable"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Normal Table"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="annotation subject"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="No List"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Outline List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Simple 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Classic 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Colorful 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Columns 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Grid 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 4"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 5"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 6"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 7"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table List 8"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table 3D effects 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Contemporary"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Elegant"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Professional"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Subtle 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 2"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Web 3"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Balloon Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" UnhideWhenUsed="true"
Name="Table Theme"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" SemiHidden="true" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" QFormat="true"
Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" QFormat="true"
Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" QFormat="true"
Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" QFormat="true"
Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" QFormat="true"
Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" QFormat="true"
Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" SemiHidden="true"
UnhideWhenUsed="true" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="41" Name="Plain Table 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="42" Name="Plain Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="43" Name="Plain Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="44" Name="Plain Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="45" Name="Plain Table 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="40" Name="Grid Table Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="Grid Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="Grid Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="Grid Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="Grid Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="Grid Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="Grid Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="Grid Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="Grid Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="Grid Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="Grid Table 7 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46" Name="List Table 1 Light"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51" Name="List Table 6 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52" Name="List Table 7 Colorful"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="46"
Name="List Table 1 Light Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="47" Name="List Table 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="48" Name="List Table 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="49" Name="List Table 4 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="50" Name="List Table 5 Dark Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="51"
Name="List Table 6 Colorful Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="52"
Name="List Table 7 Colorful Accent 6"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:8.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:107%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri",sans-serif;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
mso-fareast-language:EN-US;}
</style>
<![endif]-->JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-70356226151575257072019-10-23T14:52:00.001+02:002019-10-27T12:58:22.670+01:00Nowe<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Marzec 2016 roku, to odległa data. W ciągu 3 lat rozwoju własnego warsztatu psychoterapii zmieniło się bardzo dużo. Stawiam zatem grubą kreskę na tym blogu. Może nie po to, by oddzielić stare, ale po to by podkreślić nową linię startu.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Co jest tam niżej? Stare. Czy stare znaczy złe? Nie. To stare, kiedy patrzę z perspektywy - czasem bardzo uogólnia, przyśpiesza. To jest tak, jakby nagle znaleźć się na szczycie gór i patrzeć w dół. Pytanie, czy ktoś, kto wylądował od razu na samym szczycie góry, "był w górach"? </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;">Wiem, jak popularne jest dziś szukanie odpowiedzi na trudne pytania. Szukamy, żeby złapać się czegokolwiek, co przyniosłoby choć chwilowe ukojenie. I choć podanie na tacy gotowej odpowiedzi daje odczucie rezonowania w nas samych - rozwiązaniem nie jest. Jeśli nie bolą Cię nogi, to znaczy, że nie szedłeś / nie szłaś w góry. Choć podróżnik opowiada o swojej wyprawie w góry i daje Ci inspiracje - nogi Cię od tego nie rozbolą. Idź na swoją wyprawę, zmierz się ze swoimi słabościami, lękami - znajdź swoje odpowiedzi. Psychoterapeuta w tej wyprawie może być Twoim przewodnikiem.</span></span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-89220045051068563312016-03-07T12:39:00.001+01:002018-01-30T15:23:16.624+01:00O uzależnieniach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
</div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Najczęstsze przyczyny zgonów w Polsce to choroby układu krążenia, układu oddechowego i nowotwory. Osoby zajmujące się profilaktyką od dawna trąbią, że do chorób tych przyczyniają się głównie substancje psychoaktywne - papierosy i nadmiernie spożywany alkohol. Oczywiście stres też jest w czołówce. Alkohol jest sprawcą wypadków drogowych, "alkohol szkodzi zdrowiu i rodzinie", "palenie zabija".</span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Polska to kraj, w którym alkohol głęboko zakorzeniony jest w tradycji i choć Rosją nie jesteśmy, to za kołnierz nie wylewamy. Ilość spożywanego alkoholu sprawia, że w Polsce system profilaktyki i leczenia uzależnień jest naprawdę prężny. System leczenia uzależnień jest tak złożony, że słuchanie o strukturze leczenia przyprawia o zawrót głowy (nie trzeba pić). Kluczowym aspektem leczenia "pijaka" jest zachowanie abstynencji. W podejściu MetaSystemowym* obserwujemy, że to droga donikąd, ale o tym dalej.</span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Detox - rehabilitacja - samorealizacja - trzeźwość. Leczenie stacjonarne, terapia grupowa, indywidualna, grupy AA, mityngi, modlitwy, dzienniczki, instrukcje, dużo dużo więcej... </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Alkoholik przestaje pić i następne lata wałkuje temat alkoholu tak intensywnie, że chyba naprawdę nie myśli o niczym innym... Żony alkoholików idą na terapię dla współuzależnionych, dzieci idą na terapię dla dorosłych dzieci alkoholików (DDA), a wszystko w jednym celu - by wykluczyć alkohol. ALKOHOL JEST ZŁY. Kontrolowane picie nie istnieje - zapytajcie dowolnego terapeuty uzależnień. Jeśli zdobędziesz brązowy lub czarny pas trzeźwości i wypijesz choćby szampana z jakiejkolwiek okazji, spadasz na dno tego treningu, zaczynasz wszystko od nowa. Taka degradacja w służbie motywacji. Musisz zachować abstynencję, musisz wyrzucić z domu wszystko, co choćby w najmniejszym stopniu kojarzy się z alkoholem. Broń boże używać alkoholowej wody po goleniu! No a co z seksoholizmem? Abstynencja w łóżku nawet z własną żoną, czy żonę też trzeba wyrzucić, jak kieliszek? Aha, na zewnątrz nie, a z żoną można? A może wolno się przytulać i całować, ale seksu nie? To może jednak można używać tej wody po goleniu, bo to jak pieszczota, a nie seks? Zawrót głowy! Pozwólcie, ze zostanę przy przykładzie alkoholu i mężczyzny alkoholika - bo to najczęściej spotykana sytuacja. </span><br />
<span style="font-family: "georgia";"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia";">Dziwi mnie strasznie fakt, że zupełnie pomija się to, co jest POD uzależnieniem. Większość alkoholików jakich poznałem miało depresję, dwóch zaburzenia lękowe (napady paniki), jeszcze inni problemy z agresją, lub problemy osobowościowe - i oni się rozpili, żeby nie doświadczać cierpienia z powodu swoich zaburzeń. I owszem terapia uzależnień bierze pod opiekę emocje pacjenta, tylko szkoda, że te rozterki, cierpienie tych osób sprowadzane są do głodu. Smutek->głód, rozpacz->głód, złość->głód, tęsknota->głód. Problem z głodem? Patrz->instrukcja jak postępować z głodem. Szkoda, że na tzw. podstawowym poziomie funkcjonowania psychicznego te przeżycia nie trafiają do właściwych osób. Smutek - za kim? Złość - na kogo, dlaczego? I jeszcze, żeby to wszystko prowadziło do budowania więzi, przywracania miłości, byłoby dobrze. Na szczęście coraz więcej terapeutów uzależnień kończy szkołę psychoterapii. Pacjenci mają większe szanse na wyleczenie. </span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Praktyka pokazuje jak ważne jest uzależnienie. Dynamika uzależnienia to coś więcej, niż tylko uśmierzanie objawów zaburzeń. A jeśli wyjdziemy poza tradycyjne rozumienie systemu rodzinnego? Uzależnienie, to głęboka więź z kimś, kogo substancja tylko reprezentuje. Co się dzieje, kiedy osoba uzależniona rezygnuje z picia (albo jest do tego zmuszona)? Przede wszystkim będzie chciała nadrobić straconą więź i ma potrzebę pić dwa razy więcej. Jeśli tego nie zrobi, w alkoholiku prawdopodobnie zgaśnie życie, wpadnie w depresję, być może nawet podejmie próbę samobójczą. Co ciekawe, żona alkoholika wpada w depresję, nerwicę albo wnosi pozew o rozwód. Przy "dobrym wietrze" (sic) osoby te zaczynają korzystać z leków przepisanych przez psychiatrę. I nie, nie jest to lepsze rozwiązanie, bo to uzależnienie, które zamienia ludzi w zombie. Bywa gorzej, bo uzależnienie zaczynają przejmować dzieci. Kiedy alkoholik przestaje pić - syn zaczyna... ćpać. Wtedy jego matka może kontynuować swoją potrzebę obcowania z uzależnieniem. Oczywiście to nie reguła, bo dzieci osób trzeźwiejących przejawiają także inne problemy (uzależnienie od internetu, konflikty z prawem, depresje, itp.). Niemniej jednak wykluczenie objawu powoduje zastąpienie go innym objawem, często cięższego kalibru... </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Powyższe pokazuje, że w małżeństwie alkohol nie tylko ważny jest dla męża, ale także i dla żony. Bardzo często zachodzi nieświadomy ruch kobiety, która wiąże się z mężczyzną, który nie pije, a potem on zostaje alkoholikiem. Rozwodzi się z nim, żeby związać się z innym, który nie pije, a potem ten drugi zostaje alkoholikiem. Brzmi jak ironia losu, prawda? Zdarza mi się mówić czasem, że to żona czyni męża takim, a nie innym i odwrotnie, mąż czyni żonę taką, a nie inną. Jeśli dla kobiety i mężczyzny, alkohol reprezentuje ojca alkoholika, będziemy mogli łatwiej przyjąć tą ironię losu. Kobieta chciała by znaleźć drogę do swojego ojca przez innego mężczyznę (niepijącego), to tak, jakby chciała mieć innego ojca, niż alkoholika, bo na takiego się nie zgadza. Nie ma takiej opcji :) Bardzo często zresztą spotyka się taki obraz, w którym kobiety nie szanują mężczyzn. Jeśli matka nie szanowała ojca (często również alkoholika), to syn z tego związku łączy się z nim poprzez alkohol. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Powyższe często jest problemem wyjściowym dla powtarzających się prześladowczych (przemocowych) relacji w związku, ale to temat na zupełnie inny artykuł. Żeby było jasne - nikogo nie zachęcam do pozostawania w takim związku.</span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Praca w podejściu MetaSystemowym* wyznacza zupełnie nowy kierunek. Nie mówię o systemie leczenia uzależnień, w którym pracuje się z całą rodziną, bo koncepcję tego opisałem wyżej - cała rodzina musi wykluczać alkohol i wszystko, co się z nim wiąże. Trzeba spojrzeć META - trochę szerzej, dalej, głębiej, ale ponad wszystko należy zarzucić koncepcję walki z objawem. Objaw - alkohol - jest ogromnie ważnym aspektem życia osoby uzależnionej. Alkohol jest kimś, kogo alkoholik kocha, kogo przyjmuje głęboko do serca, z kim obcował prawie codziennie. Bez niego tęskni, złości się, </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">płacze,</span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">choruje,</span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"> umiera... Jeśli do gabinetu przychodzi pacjent z uzależnieniem, to musimy spojrzeć na niego (i alkohol) z szacunkiem. To tak, jakby przyszedł z ojcem, matką, czy dzieckiem. Jeśli pacjent przyjdzie z żoną i powie mi, że głęboko ją kocha, a ja powiem mu "proszę ją wyrzucić ze swojego życia", to chyba oczywiste, co się z nim stanie... Ta perspektywa wskazuje, że alkohol lub inna substancja, reprezentuje kogoś ważnego z życia, lub np. z rodziny pacjenta, kogo osoba uzależniona głęboko kocha, a kogo brakuje (bywa, że ta osoba nie żyje). Poprzez picie alkoholik łączy się z tą osobą, gdyż za nią tęskni. Tęsknota jest wyrazem miłości, a więc uzależnienie jest ruchem miłości. Piją z miłości. Rozumiem, że dla wielu jest to trudna perspektywa, nie do przyjęcia. </span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jak zatem leczyć uzależnienie? Przede wszystkim należy wyjść z tzw. porządku moralności, czyli świata, w którym wartościujemy, co jest dobre, a co złe. To co się dzieje, co jest - jest właściwe, takie jakie jest i należy to przyjąć. Każde ocenianie, negacja, jest "wywyższaniem się ponad", a tym samym wykluczaniem. Jeśli rodzina alkoholika może spojrzeć na niego jak na osobę, która pije z miłości - to być może sama otworzy się na ten wymiar? Oczywistym jest, że alkoholik sam powinien podjąć pracę nad sobą, nikt tego za niego nie zrobi. Dalej, osoba pijąca (czy np. paląca marihuanę) powinna zażywać substancję świadomie, z intencją, dla osoby, z którą jest połączona. Psychoterapia pozwala odnaleźć tych, których brakuje. Jeśli nie wiemy kto to, po prostu pozwalamy sobie, by to poczuć. Świadome zaciągnięcie się dymem ze słowami lub intencją "przyjmuję Cię głęboko do mojego serca", "kocham Cię ponad życie" jest świadomym łączeniem się. W domu alkoholik może symbolicznie dodać kroplę alkoholu np. do soku, czy herbaty. To samo może zrobić żona lub córka alkoholika. Ta symboliczna kropla może otworzyć serce, jeśli tylko rozumiemy czemu ta praca służy. Podobną rolę pełni w domu alkohol stojący w ważnym miejscu, np. przy zdjęciach rodzinnych, tak żeby można było go widzieć jako coś ważnego, mieć jakąkolwiek relację, włączyć z powrotem do życia rodziny. Dobrze działa, kiedy wznosimy toast za tą osobę, której nie ma, dzięki temu możemy ją uczcić. Praca pijącego dziecka alkoholika może iść w kierunku: "piję za ciebie kochany tato". </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">To oczywiście tylko przykłady. Ludzie są ludźmi, różnimy się i nie można do tej pracy podchodzić dogmatycznie. Pamiętajmy, że psychoterapia to głęboka praca pacjenta, która jest procesem. Popularne dzisiaj "robienie sobie ustawienia", raczej nie wystarczy.</span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dla nas wszystkich ważne przesłanie jest takie, żeby przestać pić byle jak. Jeśli pijesz lub palisz papierosy - rób to z głęboką uwagą.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">*Podejście MetaSystemowe zostało stworzone i rozwijane jest przez Andrzeja Nehrebeckiego oraz Milenę Karlińską-Nehrebecką w Polskim Instytucie Psychoterapii Integratywnej w Krakowie (<a href="http://www.pocieszka.pl/">www.pocieszka.pl</a></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">)</span></div>
</div>
<br />JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-64825733877217423322015-02-06T13:13:00.003+01:002015-02-09T13:56:03.410+01:00Złość i agresja<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Temat złości i agresji jest jednym z kluczowych w psychoterapii. Nic dziwnego, agresja jest dla ludzi naturalna (jakkolwiek to brzmi). Złość bardzo często stoi u podłoża wielu zaburzeń psychicznych - lękowych, depresyjnych i daje często wyraz w zaburzeniach osobowości. Trzeba by wspomnieć o rozróżnieniu złości od agresji. Złość jest uczuciem, którego doznajemy, a agresja - intencjonalnym działaniem. Takiego rozróżnienia dokonują dzisiaj tzw. eksperci od spraw związanych z przemocą, tym samym wpędzając nas na problemowe tory. Stary papa Freud i psychoanaliza rozumie aparat psychiczny w modelu ekonomicznym jako ścierające się popędy: agresywny i seksualny. Nienawisć-miłość, śmierć-życie, itd. Agresja jest więc jedną z naszych dwojga sił napędowych :) Zostawmy to i zejdźmy na ziemię. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Pisałem o rozróżnieniu, które dzisiaj mocno piętnuje agresję. Wszędzie z telewizora grzmią, że agresja jest złem - ciemną stroną mocy - wejdziesz tam, zassie cię i koniec - piekło gwarantowane. Skoro już jesteśmy przy Gwiezdnych Wojnach, to wielki Mistrz Jedi Yoda mówił, że lęk prowadzi do gniewu, gniew do nienawiści, a nienawiść do cierpienia. Żeby zwiększyć oglądalność i poruszyć nas emocjonalnie, telewizja serwuje nam codziennie wiadomości, które wzbudzają u nas agresję, albo lęk - że pijany, że zabił, że zmarło dziecko, że jest źle, że napadli. Od biedy raz na jakiś czas dowiemy, że urodził się w zoo niedźwiadek, albo żubr w rezerwacie. Ramówka w telewizji jest tak zaplanowana, że po poranku z TVN, możemy aż do obiadu oglądać przepełnione agresją i paranoją pseudo-seriale z amatorami typu trudne sprawy, dlaczego ja, zdrady, patologiczna szkoła itd. Solidna dawka agresji każdego dnia. Smacznego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Z kolei poranki z telewizją poruszają tematy psychologiczne, w których psycholodzy piętnują agresywne podejście do życia, do wychowania i pouczają jak być grzecznym i żyć. W naszym kraju temat przemocy i agresji jest już tak głośno poruszany, że stworzono programy prawne, profilaktyczne, stworzono instytucje, których zadaniem jest ograniczać zjawisko występowania przemocy. O patologii systemu opartego na ustawie o przeciwdziałaniu przemocy już nie wspomnę, który sprawia, że zabiera się dzieci (wręcz wyrywa) rodzicom, którzy dali dziecku klapsa w markecie. Rozumiem, że czasami życie dziecka jest zagrożone, ale że ktoś kto śledzi rodziców po klapsie i spisuje numery tablic rejestracyjnych, żeby zgłosić przemoc na policji? A potem jest sprawa o odebranie praw rodzicielskich. Zmierzam do tego, że coraz mocniej w naszej świadomości cała ta walka z agresją "wdrukowuje" nam potrzebę tłumienia i unikania złości. Z innej strony się ją podsyca, a z drugiej zabrania nam się jej ujawniania. To jest jak pompowanie balonu, albo zatkanie rury wydechowej w samochodzie. Co się stanie, jeśli spaliny silnika nie będą wydalane, albo zablokujemy dym z pieca czy kominka? Z naszą złością jest podobnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Psychoanaliza wskazuje różne mechanizmy obronne przed doświadczeniem złości, od dojrzałych po prymitywne. W najlepszym wypadku pójdziemy na ryby czy polowanie, lub przytyjemy. W najgorszym, skończy się to projekcją naszej agresji na innych i w konsekwencji - paranoją, a w skrajnych przypadkach - psychozą lub samobójstwem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nasze wychowanie i doświadczenia życiowe kształtują sposób w jaki obchodzimy się ze złością. Łatwo zaobserwować to na dzieciach. Kiedy dzieci się złoszczą - plują, krzyczą, rzucają przedmiotami, kładą się na ziemi (słynne temper tantrum). Rodzice, którzy nie tolerują agresji, stosują kary za takie zachowania. Uczymy więc dziecko, że za wyrażanie złości jest kara. Stawiamy granice - dziecko się złości - dostaje karę. Po jakimś czasie widać jak dziecko, które się zezłości, zaczyna od razu przeżywać lęk, nawet jeśli kary nie ma. Kiedy wzrastamy - przestajemy korzystać ze złości. Im większa złość w różnych sytuacjach, tym większego lęku przed złością doświadczamy. Czasami wydaje nam się, że boimy się, że moglibyśmy skrzywdzić drugą osobę. Lepiej więc być uległym, unikać, zgadzać się na to, co nam nie pasuje. Nie możemy zadbać o siebie, o bliskich, tłumaczymy sobie, wymyślamy różne argumenty, choć czujemy się stratni w trudnej sytuacji. Korek w rurze wydechowej. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Im większa jest złość, w szczególności na osoby bliskie i znaczące, tym poważniejsze problemy rodzą się z tłumienia złości. Blokujemy i wstrzymujemy naszą złość, żeby nie ranić najbliższych. Wydaje nam się, że wyrażenie wściekłości zniszczy więź. A przecież możemy kochać kogoś i złościć się na niego. W strukturze osobowości z pogranicza (borderline) mechanizm rozszczepienia sprawia, że nie da się kogoś kochać i być wściekłym. Albo kocham, albo nienawidzę. Czarne i białe. Szarego nie ma.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W zaburzeniach depresyjnych tłumienie złości (a raczej wściekłości) wymaga takiego nakładu energii, że zaczyna jej nam brakować na co dzień. Tak więc nie chce nam się, jesteśmy zmęczeni, brakuje energii. Ciało, które wyzionęło ducha, snuje się jak żywy trup. W lżejszej wersji dystymia, w cięższej - depresja.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wydaje nam się, że trzymanie złości na wodzy jest lepsze i chroni przed zranieniem w związku. Takie małżeńskie kiszenie ogóra. Coś śmierdzi i choć tego nie widać, daje się to odczuć. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Kiedy tłumimy złość, często nie możemy kochać. Dlatego wentylacja złości jak tak istotna.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Warto wspomnieć także o lekach psychiatrycznych. Zarówno benzodiazepiny, jak i rodzina leków SSRI, powodują wyciszenie, uspokojenie. Wzmacniamy efekt tłumienia, na poziomie neuroprzekaźnikowym i działa to jak charakterystyczne przecięcie. Dla nas - odcięcie od uczuć. Lżejsza forma to palenie papierosów - kiedyś o tym pisałem. Jeśli jesteśmy odcięci lekami, tracimy także możliwość przeżywania innych uczuć. Spokój i poczucie humoru rozumiane są jako dobry nastrój i radość. Pacjenci mówią: "ale ja czuję radość". Kiedy mówią o czymś trudnym i tak przejmującym, że psychoterapeuta prawie zalewa się łzami, pacjenci mogą siedzieć obojętnie, jakby mówili o robieniu kanapek. To jest jak bycie za szybą. Psychoterapia, której sednem jest dostęp do uczuć, spełznie na niczym. Psychoterapeuta się umorduje, a pacjent straci pieniądze, lub skorzysta po prostu z dobrej wiedzy i zrozumie pewne rzeczy. Praca odbywa się na poziomie głowy, a nie serca. To zasadnicza różnica. Wystarczy, że psychoterapeuta towarzyszy w odstawianiu leków, które pacjent brał kilka lat, a już zaczyna widzieć się poprawę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Leczenie trzeba ukierunkować na wyładowanie złości. Sport nie zawsze się tu sprawdza, bo brakuje tego świadomego wyrzucania złości (bieganie, czy pływanie, to nie boks). Emocje wyrażają się poprzez ciało. Polecam wziąć pas, albo jakąś lagę i naparzać w coś z całej siły, aż rozboli nas ciało i będziemy mieć zakwasy. Jeśli włączymy w to nasz głos, krzyk - to efekty przejdą nasze oczekiwania :) Można się nieźle zdziwić, ile siły tkwi w nas samych.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Na co dzień, trzeba skończyć ze słodkim pierdzeniem do ludzi, którzy depczą nam po butach. To jest twój but do cholery, zapłaciłeś za niego całkiem spore pieniądze! Poczuj złość i pozwól sobie na rzucenie soczystego bluzga. Ktoś naruszył twoją przestrzeń - wypchnij go z niej. To twoja przestrzeń i tylko twoja, więc dbaj o nią. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Prawdopodobnie przed wyrażeniem swojego gniewu poczujesz silny lęk. Bierz ten lęk pod pachę i naprzód. Nie cofaj się, jesteś już duży. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/sb2YOg_dkQM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="http://www.youtube.com/embed/sb2YOg_dkQM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-56013701787533791982015-01-07T14:12:00.000+01:002015-01-07T14:12:47.160+01:00Postanowienia noworoczne<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-bK7yP05h5SM/VK0wcTK-6PI/AAAAAAAAAOQ/_pKkEqxJ3H8/s1600/gondola.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-bK7yP05h5SM/VK0wcTK-6PI/AAAAAAAAAOQ/_pKkEqxJ3H8/s1600/gondola.jpg" height="200" width="135" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> Postanowienia noworoczne to długa tradycja. Tradycją jest też to, że</span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"> u wielu spełzają na niczym :) Nie znam statystyk, ale strzelałbym, że jedna lub dwie osoby na dziesięć dotrzymują swoich postanowień i realizują założone na początku roku cele. Natomiast większość postanowień trafia szlag i wlicza je się na poczet tego, co stanowi tzw. Blue Monday - czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, a który to przypada na trzeci poniedziałek stycznia. Czy postanowienia noworoczne to oszukiwanie samego siebie? Trochę siebie, trochę innych. Za naszą porażką stoi kilka ważnych rzeczy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po pierwsze, motywacja w przypadku postanowień jest zewnętrzna. Oczywiście chcemy schudnąć, rzucić palenie, zacząć ćwiczyć i z pozoru jest to nasze pragnienie, nasza potrzeba. Tylko jak to jest, że w ciągu roku w ogóle się za to nie bierzemy? Nie chce się, nie ma czasu, nie ma pieniędzy, nie ma pogody, blablabla... Nowy rok, jest jak nowy rozdział w naszym życiu. Coś się zaczyna, więc jest to dobra metafora do tego, żeby zapoczątkować w naszym życiu zmianę. Ale w tym wypadku jest to spontaniczna decyzja wywołana bardziej kalendarzem, niż naszymi przekonaniami. Przypomina to dobrze znane nam kłamstwa studenta: "od jutra nie piję", "od jutra się uczę". Powiedzmy sobie szczerze - studia to czas przedłużonej młodości, zabawy i tak dojrzałe deklaracje są co najmniej nie na miejscu. Dopiero czas sesji egzaminacyjnej przypomina nam, że moglibyśmy stracić ten piękny czas, więc lepiej temu zapobiec i trochę się pouczyć. Ci, którzy liczą na stypendia naukowe (za coś trzeba imprezować), przysiądą wcześniej. Bez zrozumienia naszego obecnego postępowania (piję, palę, objadam się, itd.), bez odpowiedniego planowania i przekonania (motywacja wewnętrzna), wydanie sobie rozkazu, nakazu, zakazu i innych postanowień jest po prostu krótkotrwałe. Zmiana - która jest główną ideą psychoterapii - to skomplikowany, nierzadko długi i trudny, proces. Deklaracja to za mało.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po drugie, nasze postanowienia dotyczą najczęściej nawyków postrzeganych przez nas jako te złe. W psychoterapii pacjenci skarżą się na objawy, jakoby te były przeszkodą w ich życiu, lub źródłem cierpienia. Niestety nie wszyscy psychoterapeuci mają zgodne podejście do objawu. Część z nich, tak jak współczesna medycyna (psychiatria) dąży do usunięcia objawu - wycięcia, zatrucia, zniszczenia, uśpienia, itp. W medycynie nazywa się to leczeniem. Powtarzam pacjentom i osobom zainteresowanym psychoterapią, że takie leczenie (m.in. farmakoterapia, hipnoza), jest jak leczenie grypy antybiotykami, a przecież leki nie rozwiązują problemu chodzenia zimą bez czapki, prawda?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Podobnie nasze postanowienia noworoczne są próbą usunięcia jakiegoś objawu z naszego życia, bez zwrócenia uwagi na źródło problemu. Objaw jest jak podłożona zgięta kartka pod nogę kiwającego się stołu. Objaw jest potrzebny. Czegoś ważnego w naszym życiu zabrakło i w to miejsce pojawił się objaw. Dla przykładu, jedzenie i chwilowa przyjemność wypełnia w nas pustkę, która powstała z zupełnie innego powodu (brakuje kogoś ważnego, brakuje miłości). Oczywiście nasze nawyki mają różne przyczyny i wgląd samemu w tą sprawę wymaga od nas większej uwagi, czasami psychoterapii, w zależności od kalibru problemu.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Po trzecie, nasze postanowienia spełzają na niczym, gdyż oczekujemy natychmiastowej gratyfikacji. Postanowiłem - należy mi się nagroda. Było by miło, gdyby za same postanowienie noworoczne zleciało nam 10 kilo, ale tak to niestety nie działa :) Jesteśmy jak dzieci - chcemy szybko. Tymczasem ktoś, kto nie dbał o siebie kilka lat i przytył 20 kilogramów, nie stanie się nagle odchudzonym, dbającym o siebie i bliskich, dojrzałym człowiekiem. Nie stanie się nim w miesiąc, ani w trzy miesiące. To wymaga czasu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Skłania nas to także ku myśleniu o zmianie, jako o pewnym przemyślanym przedsięwzięciu. Wyciągnę kartkę spod stołu i teraz będzie się kiwał. Tak i my tracimy równowagę i pewnie będzie nieprzyjemnie, będziemy musieli włożyć więcej wysiłku. Trzeba iść po narzędzia, odwrócić stół do góry nogami, zmierzyć ubytek i dołożyć z tego samego drewna, skleić, zbić, wyszlifować. A może trzeba będzie piłować trzy pozostałe nogi, mierzyć poziomicą, wygładzać, szlifować, żeby osiągnąć efekty: stabilności stołu, równowagi i dobrego wyglądu. To jest męska porządna robota - bez popeliny. Odpowiedzialna i konsekwentna praca - dojrzała.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Będąc w górach, możesz na szczyt wjechać kolejką, a możesz wejść o własnych siłach. Jest różnica.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zachęcam do zmiany i do dojrzałej pracy nad sobą. Bez popeliny. To owocuje. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Sukcesów w Nowym Roku!</span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-54093996400268539682014-01-17T00:21:00.000+01:002018-01-30T15:24:17.169+01:00Portret Matki<br /><div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Kiedyś w pewnej krainie, na rubieżach miasta, znajdował się przytułek prowadzony przez kapłanki. Trafiali do niego ludzie chorzy i niesprawni, zarówno z domów biednych i bogatych. Przytułek utrzymywał się głównie z darów od rodzin i bogatych ludzi. Plotkowano także, że na jego utrzymanie łożył sam władca, aby pozbyć się choć trochę problemu żebractwa z miejskich ulic.</i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>W przytułku pod opieką kapłanek żył pewien młody mężczyzna, którego ciało odmawiało życia. Od najmłodszych lat co rusz, jakaś część ciała gasła i pozostawała bezwładna. Najpierw posłuszeństwa odmówiły nogi. Jego mięśnie straciły całą siłę, dlatego większość czasu mężczyzna siedział na parkowej ławce. Lubił obserwować przyrodę, napełniać się obrazem nieba. Po kilku latach życie opuściło także lewą rękę młodzieńca, więc i ta pozostała bezwładna. Aby podziwiać przyrodę przenoszono go w jego ulubione miejsce każdego dnia. Choroba także paraliżowała jego twarz, co sprawiło, że ledwo mówił. Nikt nie wiedział, co to za choroba. Miejscowi uzdrowiciele mówili tylko, że dusza opuszcza ciało młodzieńca. Na jego żartobliwe pytanie „dokąd się wybiera?”, stary kapłan odpowiadał – również w żartobliwym tonie – że „pewnie kogoś szuka”. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Młodzieniec lubił żartować. Był pogodzony ze swoim losem i cieszył się każdym dniem, który mu pozostał. Był wdzięczny swoim opiekunom, za wszystko, co dla niego robili. Życzliwością i dobrym humorem obdarowywał nie tylko opiekunów, ale również innych chorych. W ramach wdzięczności dzielił się również owocami swojej pasji. Mężczyzna od kilku lat malował. Ktoś naprędce zbił ze starych desek prostą sztalugę, na której każdego dnia wieszano kawałki lnianych szmat. Mężczyźnie stawiano na ławce kilka słoiczków z farbami i tak oddawał się malarstwu każdego dnia. A, że jeszcze jedną rękę miał sprawną, to ćwiczył ją co dzień z pędzlem. Malował przede wszystkim pejzaże – otaczające go scenerie. Jako, że siedział bez ruchu, to całkiem blisko podchodziły dzikie zwierzęta i przylatywały rozmaite ptaki. Każdy obraz, który malował był inny, choć przedstawiał podobną scenerię. Wszystkie natomiast były podobne w jednym – oddawały jego radość ducha i dlatego cieszyły oko. Można było odnieść wrażenie, że na obrazach zwierzęta, drzewa i chmury promienieją radością. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Nie dziwi też fakt, że jadący na dwór handlarze kupowali obrazy i sprzedawali je za całkiem spore sumy na podzamkowych targowiskach. Młody artysta nie chciał pieniędzy, bo nie były mu przecież potrzebne. Wszystko oddawał na rzecz przytułku, który był przecież jego domem. Z zarobionych pieniędzy zakupiono oczywiście nową sztalugę, pędzle oraz duży zapas farb. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Z czasem młodzieniec nauczył się malować również portrety. Chorzy, którzy przebywali w przytułku, a którzy pozowali do portretu, nie mogli się nadziwić, jak pięknie malował młody artysta. Malował tak, jak się nauczył. W każdym człowieku, mimo jego choroby, szukał chęci do życia, która stawała się niewidzialną farbą na palecie. Mieszał ją z każdym kolorem i powstawał obraz tak żywy, że wzbudzał zachwyt w każdym, kto na niego spojrzał. Pewnego razu namalował także nagą kobietę, która straciła w wiarę w miłość i nadzieję na znalezienie męża. Gdy spojrzała na obraz zapłonął w niej ogień, za którym oglądali się mężczyźni i jeszcze tego samego roku wyszła za mąż. Krążyły nawet plotki, że obraz sprzedała na zamku. Król znany ze swej lubieżności tak zachwycił się obrazem, że powiesił go w swojej sypialni. Inna plotka głosiła, że od tamtej pory wykuto między królewskimi sypialniami przepierzenie, a nawet zburzono całą ścianę na prośbę królowej. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Młodego artysty plotki nie obeszły i dalej malował tak, jak umiał. Żałował tylko jednego, że nie może namalować portretu swojej matki. Zanim trafił do przytułku wychowywał się w sierocińcu. Był sierotą. Nie znał ani ojca, ani matki. Starszy kapłan opowiadał zasłyszane niegdyś plotki, że jego matka była służącą na królewskim dworze. Z niewiadomych powodów podwładni króla nakazali wygnać kobietę i słuch po niej zaginął. O ojcu młodzieniec nie słyszał żadnych plotek. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Pewnego razu tęskniąc za matką przyszedł mu do głowy pomysł. Poprosił, aby postawić obok sztalugi duże lustro i wpatrywał się w nie godzinami. Patrzył na swoje ciało i wyobrażał sobie, które z jego cech mogą być po matce, a które po ojcu. A że zmysł i czucie miał wprawne, dostrzegał subtelne różnice, radując się przy tym. Wziął pędzel do ręki i naszkicował kontur. Postanowił, że narysuje matkę siedzącą w takiej pozycji, jak układano jego ciało na ławce. Kilka dni zajęło mu namalowanie dłoni leżącej na udzie i kiedy dopracował szczegóły, coś dziwnego zaczęło się dziać z jego własną ręką. O poranku zaczął odczuwać kłucie, jakby tysiąc szpilek chciało wyrwać się z jego dłoni. Spędził sporo czasu w przytułku i wiedział, że ludzie, którzy stracili kończynę, nadal odczuwali w niej bóle i inne wrażenia. Nie przejął się tym i jak co dzień, wziął się do pracy. Coś jednak nie dawało mu spokoju, więc postanowił zażartować sam ze sobą. Uważnie prześledził jak poruszają się palce prawej dłoni, jak odczuwa mięśnie, jak poruszają się kości. I wyobrażał sobie to wszystko w bezwładnej dłoni. Wyobrażał sobie, że porusza siłą woli mięśnie, te poruszają kości, a jego palce podskakują i tańczą wesoło. Uśmiechał się przy tym sam do siebie i w pewnym momencie oniemiał. Jego palce drgnęły. Gdyby nie to, że był poranek, pomyślałby, że jest zmęczony. Próbował dalej i jego palce ponownie się poruszyły. Stary uzdrowiciel nie wiedział, jak to wytłumaczyć, więc powiedział z typową dla siebie pogodą ducha, że „może twoja dusza wraca z wędrówki”.</i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Mijały dni, a młodzieniec dalej malował przed lustrem. Namalował już barki, obie ręce i tułów. Ćwiczył przy tym swoje ciało i cieszył się, że odzyskiwał czucie. Kilka dni później poczuł jak ożywił się kręgosłup. Ludzie nie dawali wiary i mówili, że chyba stał się cud, że zdrowieje. A młody artysta czuł wewnętrznie, że obraz, który maluje jest ważny. Im więcej portretu namalował, tym więcej czucia pojawiało się w jego ciele. Powróciło także do nogi i teraz artysta o kulach mógł się przemieszczać sam, jak za dawnych lat. Malował portret już kilka miesięcy, ponieważ większość czasu zajmowały go ćwiczenia fizyczne. Mijały kolejne tygodnie, a młodzieniec malował i ćwiczył. </i></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Przyszedł dzień, w którym młodzieniec skończył malować oblicze matki. Portret był skończony. Przedstawiał młodą pogodną, uśmiechniętą i pogodzoną ze swoim losem kobietę. Artysta odłożył pędzel i paletę, stanął przed obrazem, spojrzał w oczy, które namalował i ze łzami w oczach powiedział: <br />„Mamo, jesteś”.</i></span><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-8z4LqnpsdKY/UtkGNxDe6QI/AAAAAAAAANo/UWs4_SJWkY8/s1600/renoir.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="200" src="https://4.bp.blogspot.com/-8z4LqnpsdKY/UtkGNxDe6QI/AAAAAAAAANo/UWs4_SJWkY8/s1600/renoir.jpg" width="166" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"></span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-24433421546883466062013-12-13T01:10:00.001+01:002013-12-13T01:14:09.256+01:00Zagraj nam Janie!<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><span style="color: #660000;">Przedstawiam Państwu opowieść o przemijaniu. Napisałem ją z myślą o problemie bezsenności. Polecam do czytania tło muzyczne - poniżej ścieżka dźwiękowa z filmu "Amelia".</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/4SRj-av79Ts?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Pewna kobieta od dwóch miesięcy nie mogła spać. Czekając na sen, ze złości wierciła się, przewracała z boku na bok, wzdychała. Wstawała z łóżka, by napić się ciepłych ziół, czytała nudną książkę, a kiedy przychodziła senność, znów zamykała oczy. Jak na złość, znowu nie mogła zasnąć i zmęczona tym wszystkim, z braku sił, odpływała chwilę nad ranem. Sen, nie dość, że krótki, był tak płytki, że kobieta wstawała do pracy, niczym pijana. Zdawało się, że za dnia, rzuca w domowników swoim kłębkiem nerwów, a oni odrzucali jej go na powrót. Nie dziwi więc, że opatulona swoją złością, wieczorem nie mogła spokojnie spać.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Dwa miesiące temu zmarł jej starszy brat Jan, który dożył wieku dostojnego, a który z wykształcenia był muzykiem. Grał </i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>na akordeonie</i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>, </i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>
codziennie
</i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>siedząc na swojej ulubionej ławce w parku. Siostra idąc do pracy często mijała grającego brata. Z jednej strony martwiła się o jego zdrowie, z drugiej podziwiała go, bo grał bez względu na pogodę. Czy upał, czy mróz, przygrywał ludziom idącym przez park, tym spokojnym i tym w pośpiechu. Ci, którzy pędzili, zwalniali lub zatrzymywali się i pewnie za tę chwilę spokojnego oddechu, dziękowali mu groszem. Ci spokojni, dzięki muzyce, podtrzymywali radość ducha, a ci smutni, czasem pozwalali sobie na łzy. Wszyscy chętnie wrzucali monety do futerału, jedni z wdzięczności, inni ze wzruszenia. Muzyka dotykała serc, bo płynęła z serca. Stary poczciwy Jan wyczuwał nastrój ulicy i co rusz zmieniał muzykę, by porwać dusze przechodniów. Ludzie zatrzymywali się, odpływali myślami, by po chwili ocknąć się i jak gdyby nic, pójść dalej przed siebie. Gdyby się przyjrzeć z boku, to widok był niesamowity. Wyglądało to tak, jakby Jan magicznym klawiszem akordeonu zatrzymywał czas. Nic więc dziwnego, że Jana i jego muzykę kochali wszyscy. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Nic dziwił też fakt, że kiedy jego siostra kładła się spać, płakała za nim, a gdy zamykała oczy, widziała i słyszała, jak gra na swym ukochanym akordeonie.</i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i> Znała niemal na pamięć jego ulubione melodie. </i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Nie mogąc spać, myślała o pustym parku, bo bez muzyki, właśnie takim się stał. "Już ciebie nie ma Jasiu" - tęskniła w myślach. Sama świadomość tego, że był zawsze w jednym i tym samym miejscu, dawała jej poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Teraz głupie myśli towarzyszyły jej przed snem, że być może ona jest następna, a przecież to za wcześnie... </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Mijała kolejna bezsenna noc i kolejny zmęczony dzień. Pewnego wieczoru postanowiła położyć się wcześniej i gdy zamknęła oczy, znów usłyszała melodię płynącą z akordeonu. Coś jednak było inaczej. Jakby muzyka płynęła z zewnątrz. Uznała, że to prawdopodobnie z niewyspania umysł płata jej figle. Otworzyła oczy, lecz muzyka nie ustawała. Gdy otworzyła okno, dźwięki stały się jakby wyraźniejsze. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>- Słyszysz? - zapytała męża, który również poirytowany tym, co </i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>ostatnio</i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>działo</i></span><i> </i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>się z żoną, odpowiedział pytająco: </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>- Czy słyszę "co"?</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>- Muzykę. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>- Nic nie słyszę - westchnął, spoglądając przy tym na żonę zmartwionym wzrokiem.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>- Przejdę się - skwitowała ostatecznie kobieta licząc, że łyk świeżego powietrza pomoże jej zasnąć po powrocie. </i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Zarzuciła płaszcz, wsunęła pantofle i ruszyła na spacer. Słyszała wyraźnie, że ktoś nieopodal gra na akordeonie. Szła więc tam, skąd dochodziła muzyka. Dziwne, bo nikt w tej mieścinie nie grał tak dobrze na akordeonie, jak jej brat. Czyżby ktoś zajął jego miejsce? W parku nikogo nie zastała. Szła więc dalej za muzyką, słysząc ją coraz głośniej. Zdziwiła się bardzo, bo wiedziała, że aleja, którą idzie, prowadzi w kierunku cmentarza. "Chyba jestem chora na umyśle" - pomyślała, ale szła dalej przed siebie, aż w końcu znalazła się przed cmentarną bramą. Była na przemian to zbulwersowana, to zdziwiona i zaniepokojona. Pomyślała, że ktoś sobie urządza koncert na cmentarzu, albo z nią już jest naprawdę źle. </i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>"Może powinnam odwiedzić psychiatrę?" - pomyślała. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Metalowa brama cmentarna, jak zwykle, zapowiedziała swym skrzypnięciem wizytę gościa. Muzyka jakby przycichła, a kiedy kobieta weszła na dobrze znaną sobie alejkę, było słychać tylko niepewne pojedyncze dźwięki, aż w końcu nastala cisza. Kobieta dotarła nad grób brata, rozejrzała się. Żadnego śladu. Nikogo. Spojrzała na zdjęcie widniejące na nagrobku. Na małym portrecie uśmiechnięty brat trzymał akordeon, z którym go nota bene pochowano. Pomodliła się, po czym wróciła do domu.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Nazajutrz sytuacja się powtórzyła. Znowu kobieta słyszała muzykę i znowu wyszła na spacer, lecz nie złapała na gorącym uczynku żartownisia z akordeonem. Sytuacja powtarzała się co kilka dni i kobieta znalazła się już na skraju roztrojenia nerwowego. Obmyśliła plan. W sobotę, zanim zaszło słońce, poszła na cmentarz i usiadła daleko przy nieznanym sobie grobie, ale tak, by móc obserwować grób brata. Chciała przyłapać grajka na gorąco. </i></span><br />
<span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i><br /></i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Nastał wieczór, przyszła noc i nadal się nic nie działo. Pomyślała, że prędzej zaśnie na tej </i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>ławce </i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>z nudy</i></span><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i> i na tę myśl uśmiechnęła się sama do siebie. Kiedy księżyc wzeszedł wysoko na niebie, zobaczyła ludzi, którzy gromadzą się przy grobie brata. Ktoś w środku niewielkiego tłumu zaczął grać na akordeonie. </i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>Popłynęła muzyka.</i></span><i>
</i><span style="font-family: Georgia, "Times New Roman", serif;"><i>W przerwie, przed kolejnym utworem tłum radośnie zawołał: "Zagraj nam Janie, nim świt nastanie!", po czym niezwykle uzdolnione palce tchnęły duszę w instrument i znów popłynęła muzyka. Kobieta ze złością ruszyła przed siebie, żeby ostatecznie rozprawić się z towarzystwem. Gdy zbliżała się do grobu muzyka ucichła i zwolniła tak, jakby między kolejnymi akordami grający chciał usłyszeć, czy ktoś nadchodzi. Zanim podeszła do grobu, całe towarzystwo jakby się rozpłynęło. Rozejrzała się wokół - ani żywej duszy! Gdy odwróciła się w kierunku grobu, na ławeczce ujrzała brata z akordeonem. Uśmiechnięty zapytał: "Jest noc, dlaczego nie śpisz siostro?", po czym zniknął. </i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-42304690242603583162013-12-10T16:02:00.002+01:002013-12-10T16:40:56.409+01:00Ogień i woda<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://fc02.deviantart.net/fs70/i/2010/277/b/8/fire_and_ice_by_razzyragdoll-d302gfd.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="172" src="http://fc02.deviantart.net/fs70/i/2010/277/b/8/fire_and_ice_by_razzyragdoll-d302gfd.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nie wiem, gdzie leży ta kraina i czy naprawdę istnieje, ale pozwólcie, że Wam o niej opowiem. A jest to historia przedziwna. </span></i><br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">W krainie tej żyły dwa plemiona. Na Północy Plemię Lodu, a na Południu Plemię Ognia. Ich ziemie rozdzielała bystra rzeka. Północną część krainy pokrywały tafle zamarzniętych jezior i przysypane śniegiem drzewa. Niebo było błękitne, choć </span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">panująca nieustannie mgła, dodawała </span>krainie </span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">szarości</span>. Północna ziemia pękała od mrozu, a rozgałęzione szczeliny wypełnione były zamarzniętą woda. Natomiast południową część krainy pokrywały liczne skały i ziejące ogniem wulkany. Choć na południu niebo nabrało od ognia koloru czerwieni, to panował mrok od wszechobecnego popiołu. Wysuszona od gorąca ziemia pękała, a jej szczeliny wypełniała wulkaniczna lawa.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nikt nie widział, czy to plemiona czyniły ziemię mroźną lub ognistą, czy to ziemia czyniła plemiona takimi, jakie są. Od wieków jednak plemiona walczyły ze sobą o panowanie nad całą krainą. Jeśli w bitwie było więcej Ludzi Lodu, ich moc niszczyła energię Ludzi Ognia, po czym ofiary gasły i zamieniały się w proch. Jeśli przewaga była po stronie Ludzi Ognia, ich moc paliła barierę ochroną Ludzi Lodu, a ich ciała parowały i rozpływały się wodą. W miejscach klęski Plemienia Lodu pojawiała się mgła oraz powstawały zamarznięte jeziora. Tam, gdzie pokonano Plemię Ognia, proch łączył się i przeobrażał w skały.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Istnieje legenda o pięknej Lodowej Jutrzence. Młodziutka Jutrzenka mieszkała blisko rzeki i właśnie tam najczęściej wybierała się na spacer. Patrząc na rzekę rozmyślała o przemijaniu i niekończącej się wojnie. Ta sama legenda mówi o lśniącym Wieczornym Płomyku. Młody Płomyk mieszkał po drugiej stronie, również blisko rzeki. Znudzony wojną często siadał na kamieniu i wpatrywał się w rzekę zastanawiając się, ile wody jeszcze upłynie, zanim coś się zmieni w całej krainie. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">I pewnego razu jego nudę przerwał widok, zbliżającej się z drugiej strony, lodowej panny. Ukrył się więc za kamieniem i przyglądał się bacznie. Kryształowo lśniące ciało o gładkich kształtach, błękitne oczy i połyskujące usta. Włosy Lodowej Jutrzenki pokryte były śniegiem. Wieczorny Płomyk tak się zachłysnął widokiem, że zapomniał, iż patrzy na odwiecznego wroga. Zmarszczył brwi i z przekąsem na twarzy wrócił do domu. W nocy nie mógł zasnąć, bo gdy zamykał oczy, to co rusz widział lodową pannę. Zły był przy tym na siebie, że tak się za dnia napatrzył.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Nazajutrz próbował znaleźć sobie zajęcie, jednak obraz panny nie dawał mu spokoju. Rozejrzał się zatem, czy nikt go nie pilnuje i ruszył nad rzekę. Nad rzeką nikogo nie widział, więc przysiadł na kamieniu i wpatrywał się w wodę. Nie wiedział jednak, że za drzewem ukryła się Lodowa Jutrzenka. Tym razem ona wypatrzyła go pierwsza i z bijącym sercem przyglądała się młodzieńcowi. Pod twardą i ciemną od popiołu skórą widziała płynącą w żyłach lawę. W miejscu serca ciało promieniowało ogniem, dokładnie tak, jak oczy młodzieńca. Gdy wpatrywała się w lśniące płomyki poczuła, jak coś rozgrzewa ją od środka i tak się wystraszyła, że uciekła do domu. Również ona nie mogła spać, bo gdy zamykała oczy, widziała oczy młodzieńca i bijący w nich żar, a wtedy doznawała tego dziwnego uczucia ciepła. Była zła na siebie, bo nie rozumiała, dlaczego to uczucie choć przerażające, było przyjemne.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Zarówno Lodowa Jutrzenka, jak i Wieczorny Płomyk podglądali się wzajemnie, bowiem nie mogli się oprzeć uczuciom, które wołało ich nad rzekę. Nastał jednak dzień, w którym wydarzyło się nieuniknione. Jedno skrywało się za kamieniem, drugie za drzewem. Czekali tak zniecierpliwieni, lecz nikt się nie pojawiał na oczach drugiego. Lodowa panna zrobiła krok zza drzewa. W tej samej chwili zza kamienia postanowił wyjść ognisty młodzian. Stali tak naprzeciw siebie bez ruchu, i nie wiadomo było, czy młodzian spalił się ze wstydu, a panna zamarzła ze strachu, czy też było odwrotnie. </span></i><br />
<i><br /></i>
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">To, co poczuli dalej, było o wiele silniejsze. Młodzian, patrząc w błękitne oczy, doznawał obezwładniającego spokoju i ukojenia, zaś jego skóra miękła i nabierała wrażliwości na dotyk. Rozkosznie paraliżujące spojrzenie sprawiało, że nie wiedział, co się z nim dzieje. Pragnął jednak więcej. Lodowa Jutrzenka, zapatrzona w płomienne oczy, czuła jak jej ciało rozgrzewa się w środku. Ciepło rosło falami i sprawiało, że jej ciało przyjemnie drżało. Jakaś większa siła przyciągnęła ich do siebie i tak oto stali już przed sobą, na drzewie leżącym na rzece. Uczucie ciepła tak ogarnęło Jutrzenkę, że brakowało jej oddechu. Serce biło jej coraz szybciej z każdą następną falą. Bała się tego, co za chwilę się stanie, jednak nie mogła oderwać wzroku od iskrzących oczu. Fala gorąca wstrząsnęła jej ciałem tak, że niemal upadła. Złapał ją Wieczorny Płomyk i przytulił do siebie. Poczuł, jak jego wewnętrzny ogień rośnie, pulsuje i wybucha niczym wulkan. Nieznane dotąd uczucie wstrząsnęło nim tak mocno, że oboje upadli. Zapatrzeni w swoim spojrzeniu połączyli dwa światy, chociaż żadne z nich nie było w stanie teraz myśleć ani o wojnie, ani o swoich domach. Płomyk pochłonięty spojrzeniem nie widział, jak ciało młodej Jutrzenki stopniowo się rozpływa. Podobnie pochłonięta Jutrzenka nie widziała jak gaśnie ciało Płomyka. Dwa splątane ciała stopiły się w jedną materię, która po chwili eksplodowała promieniami we wszystkich kierunkach. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wybuch spowodował huragan, który na Północy rozgonił mgłę, a na Południu zebrał cały popiół i ukształtował go w wielką kulę. Kiedy kula pochłonęła ogień wulkanów, huragan wyniósł ją wysoko ponad niebo. Ciepłe promienie, padające z góry na krainę, roztopiły cały lód Północy. Para powstała z roztopów ukształtowała na niebie chmury, z których potem spadł deszcz. Woda ugasiła rozżarzoną ziemię Południa, wypełniła również szczeliny, po czym wsiąkła w ziemię czyniąc ją miękką i żyzną. </span><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span data-measureme="1"><span class="null"> </span></span></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i><span data-measureme="1"><span class="null"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">A co stało się z plemionami? </span></span></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span data-measureme="1"><span class="null"><span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Wspomnij o nich będąc w górach lub pływając po morzu.</span></span></span></i></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-37035248545234621422013-11-26T12:18:00.000+01:002018-01-30T15:31:34.452+01:00Smocze łuski<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="color: #660000;">Z radością przedstawiam Państwu nową bajkę terapeutyczną. Napisałem ją z myślą o osobach, które są autoagresywne - drapią się, gryzą, mają choroby skóry, np. atopię (AZS), łuszczycę. Z powodzeniem można przedstawić bajkę osobom z zaburzeniami odżywiania (anoreksja, bulimia) oraz wszystkim tym, którzy zwykli mówić, że mają zaniżoną samoocenę. Czy bajkę można czytać dzieciom? Wasza decyzja.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dawno dawno temu, w odległym hen kraju, wybrał się łowczy z kuszą do gaju.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">A lasy tamtejsze w zwierzynę bogate - to ptaki, to dziki, jelenie rogate.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oko miał bystre, serce ze stali. Trafiał on celnie nawet z oddali.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ptaków strzelił w swym życiu bez liku, marzył więc łowczy o wielkim byku.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Co by poroże miał wielkie, jak drzewo. Niechaj ludziska we wsi uwierzą,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Że młodzi, odważni potrafią polować. Kuszą z oddali - w serca celować.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Tylko jednego się bali myśliwi i przecież nikogo to wcale nie dziwi -</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Smoki od wieków krainą władały, każdy przed smokiem stawał się mały.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Paszcze ogromne, wielkie zębiska, a w gardłach smoków płonęły ogniska!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Całe zielone, na głowie rogate, z długim ogonem, wielkie, skrzydlate.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kto nie wierzy w taką plotę, że bywają smoki złote, </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">niech po lesie sam nie kroczy, bo go strawi oddech smoczy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">A nasz łowczy, dzielny chłop, w lesie znalazł jakiś trop.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Klęka, patrzy i nie wierzy, łuska smocza w trawie leży!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Lekka niczym płatek z kwiata, duża, twarda, chropowata.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Całkiem ładna, w kształcie łezki, lecz w kolorze jest niebieskim!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Idzie dalej młodzian, duma, umysł prosty, więc nie kuma:</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"Jak to, smoki są niebieskie? Nie zielone, nie królewskie - </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">złote, co to o nich mówią?". Wnet wzrok jego </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">coś </span> przykuwa!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">We mchu leży łuska zacna, lecz w kolorze jest szkarłatna!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Karminowa, jakby krwista, wziął ją łowczy i zagwizdał,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">ze zdumienia oczywiście! Już odgarnia młodzian liście,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">czy ich więcej gdzie nie leży... Wtem na karku włos się jeży -</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">myśliwemu, bowiem słyszy, ktoś gdzieś sapie, prycha, dyszy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Za pień skacze, ściąga kuszę, na ramieniu trzyma duszę.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wzrok wytężył i w skupieniu, dostrzegł bestię przy kamieniu,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Chciał się zbliżyć, na kucaka, lecz by gałąź żadna jaka,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie strzyknęła mu pod butem, jął się czołgać, co atutem,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">myśliwego było - wielkim sprytem, podejść zwierzę, lecz ukrytym!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Przygląda się z bliska smoku, to z przodu, to trochę z boku.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Łuski ma smok aksamitne i wszystkie czerwono-błękitne!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wielki łeb, a na nim rogi, już trzęsą się chłopu nogi.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nozdrza duże i szerokie, kręci głową gad na boki.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Gryzie się, skórę rozdziera, cóż to za smocza maniera?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zębami się szpeci i kłuje, łuski odrywa i pluje,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Skórę rozcina róg smoczy, krwią cała bestia się broczy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Co dalej widział myśliwy, to nic tylko same dziwy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Smoczej rozmowy był świadkiem, słuchał </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">więc </span>łowczy ukradkiem.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie wiedział o czym jest mowa, bo nie znał smoczego słowa...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zielony smok z góry nadleciał, i przysiadł i ślipie swe wlepia: </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Cóż czynisz bracie smoku?</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Nie cierpię swojego widoku! Kolory mam straszne, paskudne!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Hej bracie smoku, one są cudne!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Czerwone, niebieskie - tfu! - skąd się wzięły! </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Pewnie od matki twej się przyjęły, i od smoka - ojca twojego.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Tfu! Nie chcę koloru takiego! Co to za smoki ohydne wręcz były, że przed wszystkimi, tak oszpeciły. Szpetne mam życie, ukrywać się muszę. Niech mnie zastrzelą, przebiją duszę!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Nie brakuje bracie smoku, w niebiańskim obłoku, smoków pięknych złotych...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Wiem o tym!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- A wiesz, że są to smoki leciwe, dziadki dostojne...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Ich życie obdarowało hojnie! Ja nic nie dostałem, tylko wstręt i pogardę. Życie takie niewiele jest warte.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- Gardzisz sam sobą, bracie smoku. I kolorami, co masz je na boku. Złotym każdy smok kiedyś się staje. Jeśli przyjmuje, to co dostaje. Gdy wyrwiesz łuskę, nic nie zostanie. Zaraz cię człowiek kuszą dostanie...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Odleciał zielony skończywszy rozmowę, a łowczy patrzy i drapie się w głowę: </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"Smoka sam jeden, nikt nigdy nie dorwał, ten słaby, sam zbroję swą porwał!"</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kuszę pochwycił, bełtem uzbroił, do smoka skoczył i dwoił, się troił. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Skakał przed smokiem, celował z kuszy. Czekał i patrzył, czy smok się poruszy. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">I czekał, aż łeb swój obróci smoczy. Chciał bestii spojrzeć głęboko w oczy. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">I już miał zwolnić bełt ostry z kuszy, lecz coś łowczego ukuło w duszy - </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Smutne było spojrzenie smocze, zrezygnowane i szkliste miał oczy. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"Strzelaj idioto" - myśl jedna mu skacze. Jednak nie może, bo serce mu płacze.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Żal mu było zabijać smoka, i łza </span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">popłynęła </span> łowczemu z oka. </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Powrócił łowczy do wsi - swojej chaty. Wkrótce był sławny, nawet bogaty.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Łuski sprzedał niebieskie, czerwone, zakupił je sam król, kolekcjoner!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Młodemu łowcy dał sporą nagrodę: złoto, ziemię i dwór wraz z zagrodą.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Po całej krainie wieści rozbiegły, że łowczy odważny oraz przebiegły,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Że smoka sam jeden ubić potrafił. Nie wiedział nikt, że smoka nie zabił...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Smok wtedy zdumiał się w swej rozterce, że ktoś zobaczył złamane serce.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zwykły go człowiek, ot tak, pokochał. Smok ze wzruszenia, też wtedy szlochał.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Docenił swe życie, co dostał w honorze. Zjawiał się czasem w łowczego dworze,</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Łuskę złotą mu w darze zostawiał, którą to potem łowczy sprzedawał.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Łowczy ukrywał historię w duszy. Nigdy już także nie strzelił z kuszy.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Mi było dane z łowczym rozmawiać, po to, by słowa wam te przekazać: </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Uwierzcie, to nie są żadne ploty - każdy smok kiedyś staje się złoty!</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Serce ze stali też staje się złote, gdy miłość przyjmuje - dając ją potem.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i>
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></i></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-35884669453567240202013-10-31T16:45:00.001+01:002013-10-31T18:19:54.976+01:00Baśń o Kryształowej Wiedźmie<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: #660000;">Przedstawiam Państwu nową baśń, która w zamyśle miała być baśnią terapeutyczną dla osób chorych na cukrzycę. Jednakże historia potoczyła się własną drogą. Dlatego powstała trochę inna opowieść. Inna, bo trudna, być może oburzająca... lecz równie ważna. Proszę nie czytać tej baśni dzieciom. Proszę ją czytać dorosłym...</span></span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"> <i>Dawno dawno temu dla
mieszkańców pewnej krainy nastały trudne czasy. Panowały długie i srogie zimy,
a okres plonów i żniw trwał krótko. Zdarzało się, że złowroga pogoda niszczyła
uprawy, lub przeszkadzała w żniwach, więc praca rolników szła na marne. Mieszkańcy
wsi ważyli każde ziarno zboża, aby starczyło dla rodziny oraz zwierząt, których
także zostało już niewiele.
</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i> Ponura aura panowała także w domach. Nie brakowało
drewna, toteż ognia i ciepła było pod dostatkiem. Ale cóż z tego, jeśli
niewiele można było włożyć do gara? Większość kociołka wypełniał więc smutek
gospodarzy. Z ciężkim sercem rodzice zasiadali do posiłku widząc, że dzieci nie
mogły się najeść do syta. Jednak dzieci przyzwyczaiły się z czasem do
burczących brzuchów i dla odwrócenia uwagi najchętniej zajmowały się psotami
oraz zabawami. W dobrą pogodę, wybiegały przed domy, łącząc się w wesołe i
głośne gromadki. Wieczorami, by nasycić głód życia, słuchały legend i opowieści
rodziców, po czym zapadały w sen o słońcu i przygodach.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Jedna z legend mówiła o
miejscowej Kryształowej Wiedźmie, jednak nie opowiadano jej dzieciom. Ktoś
odważny rzucał czasem plotki, gdzieś zasłyszane. Wiadomo było, że mieszka w
górach, toteż przestrzegano dzieci, żeby same nie oddalały się od domu i nie
chodziły w stronę gór. Z pewnością ten, kto widział wiedźmę, ten już nigdy do
domu nie wrócił. O Kryształowej Wiedźmie nie rozmawiano głośno – ze strachu,
ale przede wszystkim ze wstydu...</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>W obliczu panującego głodu
mieszkańcy dokonywali czynów strasznych i haniebnych. We wsi rodziło się dużo
dzieci i żeby rodziny mogły przetrwać, dzieci pozbywano się. Kiedy rodziło się
kolejne dziecko, matki szły głęboko w las u podnóża gór, by porzucić tam
nowonarodzone dziecko. Był to powszechny proceder, o którym wszyscy wiedzieli,
a który pomijano milczeniem. Choć w tę część lasu rzadko kto się zapuszczał, z
łatwością można było dostrzec wydeptaną ścieżkę. Leżące gdzieniegdzie kryształy
wskazywały kierunek do miejsca zwanego przez wieśniaków Świątynią. Pośrodku
kręgu starych drzew znajdował się kopiec kryształów, a na nim płaski kamień, na
którym matki porzucały dzieci i uciekały w popłochu. Nikt nie zbierał
kryształów, gdyż jak głosiła legenda, kryształy przynosiły śmierć. Obawiano się
zatem, że kto dotknie kryształu, ten umrze. Złe zamiary przypisywano oczywiście
wiedźmie. Ludzie wierzyli, że wiedźma karmi się ludzkimi duszami. Podrzucając
dzieci, ludzie byli przekonani, że wiedźma wykonuje za nich najgorszą pracę.
Porzuconych dzieci nikt nigdy więcej nie widział.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Skończył się okres
Wielkiej Zimy i spełniły się dziecięce marzenia o słońcu. Dojrzało kolejne
pokolenie, które mogło cieszyć się obfitymi plonami. Kolejne dzieci słuchały
przed snem różnych legend i baśni. Opowiadano również legendę o miejscowej
Kryształowej Wiedźmie, która straszyła w lesie i porywała dzieci. Dlatego
dzieci trzymały się z dala od lasu, na czym najbardziej zależało rodzicom. Nikt
jednak nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, dokąd porywała dzieci
Kryształowa Wiedźma i co się z nimi działo.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Młoda Miriam, znana ze
swej dobroci i czystego serca, postanowiła odnaleźć porwane dzieci. O świcie
wyruszyła do lasu kierując się w stronę podnóża gór. Cały dzień przedzierała
się przez gęsty i dziki las, a kiedy zaszło słońce, w lesie zrobiło się ponuro.
Miriam z niepokojem stwierdziła, że nie wie gdzie jest i w którą stronę powinna
dalej iść. Wtedy w gąszczu paproci ujrzała mały blask. Był to niewielki
kryształ, który świecił tak mocno, że Miriam mogła dalej iść przez las. Dopiero
kiedy zapadł mrok w oddali ujrzała kolejny kryształ, więc udała się w jego
kierunku. Potem zobaczyła następny i następny i ze zdumieniem odkryła starą
udeptaną ścieżkę. Zbliżyła się do miejsca, w którym było jasno jak za dnia.
Miriam domyśliła się, że to pewnie dom wiedźmy, dlatego ze strachu skuliła się
nieopodal pod drzewem i postanowiła poczekać do rana. </i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Nazajutrz, kiedy las
nabrał swoich dziennych kolorów cichutko zakradła się do miejsca, które rzucało
dookoła świetlne bliki. W kręgu wielkich drzew usypany był kopiec kryształów, a
na nim widniał kamień – duży i płaski, niczym katafalk. Zachwycona blaskiem
niemal nie zauważyła siedzącej na pniu kobiety. Nie widziała, czy jest młoda,
czy stara, bowiem kobieta siedziała do niej tyłem. Jej biała szata spływała aż do
ziemi, a kaptur skrywał tajemnicze lico. W ręku kobieta trzymała długą, lśniącą
kryształową laskę. Kiedy wsparła się na niej, by wstać, Miriam wstrzymała
oddech. Serce zabiło jej mocniej, gdyż wiedziała, że patrzy właśnie na
Kryształową Wiedźmę. Kiedy kobieta wstała i zrobiła krok do przodu z szaty
obsypały się dwa kryształy, upadając na ziemię. Szła powolnym krokiem przed
siebie, co jakiś czas gubiąc kolejne kryształy. </i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Nie wiadomo, czy to
ciekawość, czy dobroć serca Miriam sprawiły, że podążyła za wiedźmą, zbierając
po drodze jej kryształy. Kiedy znalazła się u podnóża gór miała już sporo
kryształów w plecaku. Przed nią rozciągała się droga wzwyż. Była niemal pewna,
że to ścieżka, którą spacerowała Kryształowa Wiedźma i choć zniknęła jej z
oczu, czuła że podąża tuż za nią. Trudno było powiedzieć, czy to lęk, czy chłód
sprawiały, że dziewczyna miała gęsią skórkę. </i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Dotarła do półki skalnej i
wtedy zawahała się. Ocalić życie i zawrócić, czy poświęcić wszystko, by znaleźć
odpowiedź na nurtujące pytania? Ciążył też plecak pełen kryształów, zbieranych
po drodze. Miriam postanowiła zwrócić kryształy i ruszyła naprzód…</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Widok, który ujrzała był oszałamiający.
Kryształowa brama otwierała przed nią świat lśniący i cudny, o jakim nigdy nie śniła.
Cała część góry wyrzeźbiona była w krysztale, a na wprost otwarte drzwi do
groty. Liczne ornamenty, symbole, których nie rozumiała, wprawiły ją w zachwyt.
Wszystko było przezroczyste, niczym z lodu, połyskujące i rzeźbione niczym
boską ręką. Choć wszystko wydawało się wyrzeźbione z diamentu, miało w sobie też
coś smutnego. W tej świątyni kryształu wszystko wydawało się puste. Cisza,
pustka i przenikający chłodem spokój. Gdyby się przyjrzeć sercem, to każdy
element, mimo swojego piękna, sprawiał odczucie pustki. Tak, jakby brakowało
wnętrza, wypełnienia... duszy. Miriam ogarnął smutek. Pomyślała, jak wiedźma
może żyć w takiej pustce tyle lat? Przechodząc przez próg zobaczyła równie
pięknie zdobione wnętrze. Można było odnieść wrażenie, że palące się świece i
ogień w kominku rozpuszczą ten lodowy świat, jednak kryształ nie poddawał
się ogniu. Wiedźma siedziała na jednym z dwóch diamentowych krzeseł. Dla Miriam
stało się jasne, że wiedźma jest świadoma jej obecności. </i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Drugie krzesło było dla
niej. Mimo mocno bijącego serca podeszła do krzesła i przywitała się słowami: „Dzień
dobry Pani”, po czym usiadła. Spojrzała na twarz kobiety i walczyła z całych
sił, by nie wpaść w panikę. Jednak wzrok wiedźmy utkwiony był w, stojącej na
stoliku, kryształowej kuli. Kobieta była jakby nieobecna, zapatrzona gdzieś w
dal. Miriam nie mogła odgadnąć, czy oczy wiedźmy są szare, niebieskie, srebrne,
czy białe. Jej wzrok był pusty. Trudno było odgadnąć wiek kobiety, gdyż jej
twarz wyglądała raz staro, raz młodo. Piękne rysy twarzy, podkreślały długie
białe włosy oraz lśniące srebrne usta. Milczenie i pustka bijąca z nieobecnego
wzroku odbierały jej całe piękno. Żeby przerwać trudną do zniesienia ciszę
Miriam chciała zadać kobiecie pytanie, lecz szybko zrozumiała, że było by to niestosowne.
Gryzła się ze swoimi myślami, zauważając przy tym, że przestała się bać. Wtedy
dziewczyna ściągnęła plecak i otworzyła go, ukazując kobiecie zbierane po
drodze kryształy.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>- Zgubiła Pani kryształy,
więc… - rzekła i przerwała widząc, że kobieta odwróciła wzrok w jej stronę.
Spojrzała tylko na chwilę, po czym odwróciła wzrok w stronę kuli. Miriam
podążyła za spojrzeniem kobiety i przyjrzała się uważnie kuli. Obrazy zmieniały
się czasem wolniej czasem szybciej, jakby odtwarzały najważniejsze sceny z
życia.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>
Zobaczyła tam obraz miłości młodej kobiety i mężczyzny. Kobieta była bardzo
podobna do niej i - ku jej zaskoczeniu - rozpoznała w niej swoją matkę. Miriam
ujrzała matkę za młodu, która choć przed chwilą była pełna szczęścia i miłości,
teraz ukazywała się jako kobieta zlękniona. Następnie ujrzała czasy wielkiej zimy,
głód, surowe oblicze swojej babki i smutną minę matki. Jakby chciała skryć
tajemnicę, nie do ukrycia. Matka tuliła swój brzuch i rozpaczała, była zdana
sama na siebie. Kiedy zobaczyła mamę z większym brzuchem zrozumiała, że mama
była brzemienna. Nie rozumiała jednak, dlaczego każdego dnia matka rozpaczała.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>
Następny obraz ukazał poród i nawet sama Miriam zdziwiona była, że obraz
noworodka bardziej ją w tej chwili niepokoił, jak radował. Coś ściskało ją w
środku, bo nie rozumiała dlaczego przeżywa naprzemiennie wzruszenie, niepokój,
rozpacz, czy złość. </i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Dalej zobaczyła matkę z
dzieckiem idącą przez gęsty las, wchodzącą na ścieżkę, którą Miriam szła dzień
wcześniej. W oczach swojej matki widziała strach, na twarzy maskę determinacji
i słuszności. Obraz ten budził w Miriam złość. Dalej pojawił się obraz kręgu
drzew i kamienia, na którym matka położyła zawinięte w chustę dziecko. Kiedy
matka oddaliła się, zostawiając dziecko na kamieniu, Miriam ścisnęło w środku.
Dziecko krzyczało, płakało, nastała noc, a potem następny dzień. Miriam czuła
jak wzbierają się jej łzy. Dziecko przestało już płakać. Patrzyło gdzieś wysoko
i daleko w niebo. Zanim odeszło, z oczu popłynęły ostatnie łzy, które spadając,
zamieniły się w dwa kryształy. Z oczu Miriam popłynęły łzy. Poczuła, jakby coś
w niej umarło.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Następnie w kryształowej
kuli Miriam zobaczyła wiedźmę, która zabiera dziecko i zanosi w góry. Idzie w
głąb groty, schodzi głęboko po krętych schodach do komnaty z licznymi
wgłębieniami w skałach. Tam składa dziecko w jednym z licznych malutkich sarkofagów.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Miriam spojrzała na
kobietę z szacunkiem. Ich spojrzenia w końcu się spotkały. W oczach kobiety nie
było ani potępienia, ani smutku, ani żalu, ani złości. Spoglądała na Miriam
życzliwie. Dziewczyna zrozumiała, że nie patrzy na wiedźmę, a na kobietę, która
troszczyła się o pochówek dla porzucanych dzieci. Wtedy poczuła wdzięczność do
kobiety i wzruszyła się.</i></span></span></div>
<div style="margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36pt;">
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><span style="color: black;"><i>Kryształowa Pani uniosła
spod nóg Miriam kryształ i schowała go w dłoni. Następnie wyciągnęła rękę ku
Miriam. Dziewczyna wyciągnęła otwartą dłoń, na którą spadł kryształ z oprawą.
Przewlekła więc kawałek rzemienia odprutego z plecaka, po czym zawiesiła go
sobie na szyi. Kobieta odwróciła wzrok w stronę kuli, a Miriam pożegnała się i
ruszyła powrotną drogę do domu.</i></span></span></div>
<div align="justify" class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-47790391525290188172013-06-15T02:16:00.003+02:002013-06-15T02:16:57.481+02:00O problemach dzieci i młodzieży<div style="text-align: justify;">
Problemy rodziców z nastolatkami, to grupa popularnych zgłoszeń w szkole, w gabinetach psychologów, czy psychoterapeutów. Jakże często rodzice przychodzą z dzieckiem i mówią nie-wprost: "proszę naprawić moje dziecko". No tak, w ciągu kilkunastu lat można naprawdę zepsuć dziecko :) A jakże często rodzice przyznają: "to nasza wina", albo obwiniają się wzajemnie z partnerem: "to przez niego... to żona...". Rodzice przychodzą często z pomysłami na to, jak jest i dlaczego tak jest. Nafaszerowani telewizyjną i gazetową psychologią, są przeświadczeni, że dziecko potrzebuje psychologa. Rzekomo psycholog rozwiąże trudności nastolatka. Niestety, ale dziecko, to nie samochód, który oddaje się do naprawy. Trzeba wyjaśnić zatem kilka istotnych wątków... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze, rodzice nie są w stanie zepsuć swojego dziecka. Dziwne, prawda? Przecież to, jakie jest dziecko, wynika z wychowania jego rodziców. To rodzice mają wpływ na dziecko. Prawda! Pozbądźmy się złudzeń - rodzice nie są w stanie uchronić dziecka przed "własną patologią". Rodzice nie unikną tego, choćby czytali najnowsze książki psychologiczne i niezliczoną ilość blogów psychoterapeutycznych :) Niektórym się wydaje, że gdyby dziecko wychowało się w innej rodzinie, to nie przejęło by patologii. Doświadczenie wyraźnie pokazuje, że wtedy pojawia się "patologia" u dziecka, jako próba odnalezienia drogi do rodziców. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Dzieci nie są złe. Dzieci są w służbie rodziców. Dzieci oddają się rodzicom, przejmują ich ciężar. Dzieci chronią rodziców i pilnują, żeby w domu rodzinnym nie zniknął szacunek i miłość do któregoś z członków rodziny. Dziecko, które mieszka z rodzicami, pozostaje bezpośrednio pod ich wpływem i psychoterapia takiego dziecka, często mija się z celem. Wielu klinicystów się nie zgodzi. Zawsze znajdą sens pracy z dzieckiem. Ja także widzę sens pracy z dzieckiem, jednak jestem przekonany, że rozwiązanie problemów nastolatka bez rodziców, ma bardzo małe szanse. Jest to możliwe, jednak nastolatek płaci wtedy podwójny koszt, bierze na swoje barki podwójny ciężar. Można porównać to do obrazu, w którym każdy w rodzinie nosi na plecach ciężar w postaci worka ziemniaków. W przypadku problemu dziecka - niesie ono swój worek ziemniaków i dodatkowo worek rodzica. Pracujący z dzieckiem specjalista uczy więc dziecko, jak radzić sobie z drugim workiem i jak ma ciągnąć go przez życie. Zapraszając na terapię rodziców, mówimy im wprost - "To Państwa worki, proszę je wziąć". Oczywistym jest to, co czuje dziecko w pierwszym przykładzie, a co, w drugim. A jak reagują na to rodzice? Oj rożnie...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wielokrotnie pracowałem z młodymi ludźmi i choć dawałem im rozwiązana ich problemów na dłoni, nie chcieli z nich korzystać. Dzieci przekazują nam komunikat: "moje objawy chronią coś lub kogoś w moim domu, proszę mi je zostawić". Łatwo można się domyśleć, że stosowanie farmakoterapii jest przełamywaniem tej obrony. Cóż im wtedy pozostaje? Nic, dlatego zabieranie objawu powoduje depresję - rozpaczliwą rezygnację.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Problemy dzieci mogą mieć podłoże na poziomie podstawowym i na głębszym poziomie - metasystemowym. Kiedy myślę o podstawowym podłożu, najczęściej problemy dzieci są wypadkową relacji między rodzicami. Dziecko uwewnętrznia obraz ojca i matki we wzajemnej relacji, nawet jeśli jeden z rodziców jest nieobecny. Jeśli, dla przykładu, dziecko mieszka z matką po rozwodzie, w jego zachowaniu przejawiać się będzie sposób, w jaki matka tworzy relację z ojcem. Jeśli nim gardzi - dziecko uczy się pogardy i będzie wyniosłe. Jeśli między rodzicami jest szacunek, dzieci zwykle są szczęśliwe. </div>
<div style="text-align: justify;">
Napisałem "zwykle", ponieważ czasami na podstawowym poziomie dziecko robi coś w służbie jednego z rodziców. Kiedy umiera babcia, mama mamy, dziecko płacze, przeżywa żałobę, w przeciwieństwie do matki, która próbuje "zachować twarz". Inny przykład pokazuje, kiedy dziecko prowokuje rodzica swoim zachowaniem, aby ten wyładował swoje frustracje na dziecku. Robią to bardzo skutecznie i akurat wtedy, kiedy np. ojciec jest wściekły po przyjściu z pracy. Inny przykład, kiedy w domu pełnym, niewyrażonej do siebie złości przez małżonków, dziecko ma duszności. Ciekawe kto, kogo chciałby udusić? Obcując z takimi ludźmi mamy wrażenie, że jeśli nie opuścimy towarzystwa, to zaraz i my się udusimy. Komu było dane przeżyć ostrą kłótnię rodziców w dzieciństwie może sobie przypomnieć, jak rosło napięcie (gniew, rozpacz) i jednocześnie bezradność. Jeśli takie dziecko nie wyrazi uczuć w żaden sposób, nie wyładuje napięcia, a rzadko ma możliwość, będzie impulsywne, albo zacznie somatyzować - reagować poprzez ciało. Inaczej radzą sobie z tym nastolatki, a inaczej niemowlęta, które przecież nie mówią. Częstym przykładem bywa reakcja alergiczna i drapanie się dziecka, nawet do krwi. Jest to bardzo agresywny "gest". Czasami w efekcie relacji rodziców, czasami w służbie jednego rodzica. Trudno tu o jakiekolwiek reguły... Dziś mówimy o alergiach pokarmowych. No tak, dziecko wyraża: "to czym jestem karmiony mi szkodzi".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wielu rodziców pomija zupełnie porządek starszeństwa w rodzinie, o którym pisze Bert Hellinger. Kto był wcześniej - jest ważniejszy, należy mu się więcej. Niesprawiedliwe prawda? Chcemy dać wszystkim dzieciom po równo. Zobaczcie co się dzieje, kiedy pojawia się kolejne dziecko. Starsze momentalnie się regresuje (cofa w rozwoju emocjonalnym), jeśli nie dostaje należytej uwagi. Kilkuletnie dzieci zaczynają się moczyć, lub chcą być karmione na kolankach, jak niemowlęta. Niemało rodziców faszerowało takie dzieci lekami, bo lekarz wskazywał przyczyny biologiczne. No tak, tylko skąd przyczyny biologiczne? Ciało jest w służbie duszy. Nie znam przypadku, żeby było odwrotnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />Wrócę jeszcze do do relacji między rodzicami. Rodzice w dziecku widzą
odbicie drugiego rodzica - ojca lub matki. Kiedy nie akceptują tej
części w dziecku, otwarcie wskazują, co ich złości we własnym związku.
Nierzadko dzieci dostają lanie za drugiego rodzica. Walcząc z pewnymi
zachowaniami dziecka walczymy z partnerem. Mówimy dziecku: "Nie możesz
takie być. Musisz być takie jak ja, wtedy będzie ci lepiej w życiu".
Chyba nie muszę pisać o tym, że dzieci uwielbiają robić odwrotnie.<br />
Ojciec, który mówi córce: "jesteś taką samą wariatką, jak
twoja matka", może widzieć to dwojako. Albo może być z niej dumny, albo
stwierdzić, że straci na tym w życiu. W pierwszym przypadku kocha i szanuje swoją żonę. W drugim oświadcza, że zmarnował sobie życie, mając za żonę jej matkę. <br />
<br />
W przypadku rodziców rozwiedzionych, trzeba pamiętać o jednym. Na świadomym poziomie dziecko jest lojalne wobec rodzica, z którym mieszka. Na poziomie nieświadomym, identyfikuje się z drugim rodzicem, który najczęściej jest wykluczany. Nie znajdą w tym pociechy rodzice, którym wydaje się, że "wygrali sprawę o dziecko". Tak naprawdę przegrali z kretesem, dlatego że walczyli. Dzieci będą nieświadomie w służbie wykluczonego rodzica. Dopóki opiekujący się rodzic nie znajdzie akceptacji i szacunku do byłego partnera, dopóty będzie na przegranej pozycji. Zamiast walki musi pojawić się szacunek. Podobne zadanie stoi przed nowym partnerem osoby rozwiedzionej. Musi uszanować poprzedniego męża/żonę i dziecko. Musi uznać, że dziecko to ma pierwszeństwo przed nim. Inaczej nie będzie szansy na związek. Tym bardziej nowy partner nie ma prawa i nie powinien zajmować miejsca poprzedniego rodzica. Dziecko już ma ojca i matkę, a nowy partner nigdy nim nie będzie. Tego rodzaju hipokryzja lubi odbijać się czkawką.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak pisałem, podłoże może być dwojakie, dotyczyć aktualnej rodziny - rodziców, rodzeństwa - a także systemowe, czyli sięgające (w ujęciu Berta Hellingera) znacznie głębiej. Do systemu rodzinnego należą także inni, nie tylko żyjący i najbliżsi, np. ofiary i sprawcy szczególnego losu członków rodziny, nienarodzone dzieci, poprzedni lub trzymani w tajemnicy partnerzy rodziców, itd. Zwykle dzieci (młodzież) swoimi objawami pokazują rodzinie te osoby, które należą do rodziny, a którym odebrano prawo do przynależności. Dzieci poprzez chorobę wyrównują coś w systemie rodzinnym (żeby nie musiał tego robić rodzic). To wielkie poświęcenie z miłości. Trudno tutaj także o schematy i klarowną psychopatologię. Dzieci mogą identyfikować się z osobami w systemie rodzinnym, a widoczne to będzie w objawach i zachowaniu dziecka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dla przykładu, dziecko moczące się, może swoim zregresowanym zachowaniem, niechęcią do dojrzewania, pokazywać matce dziecko, które ta usunęła i o którym zapomniała, Widziałem wielu ludzi dorosłych, mających 40 lat, którzy wyglądają jak dzieci. Albo przejawiają dziecięce zachowania. Kochają się bawić, nie mogą założyć rodziny, są nadal jak dzieci. To często wskazuje właśnie na identyfikację. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bywa i tak, że dzieci płacą za "grzechy ojców i dziadków" swoim życiem. To wyrównanie. Gdybyśmy mogli poznać losy rodzin umierających nastolatków, może dało by nam to do myślenia. Media i prokuratura poruszają się w świecie podłoża podstawowego, o którym pisałem wyżej. Szukają klarownej przyczyny i winnego. Niestety, ale często jest to za mało. Nie godzimy się na to , kiedy słyszymy że to ruch miłości dziecka, podobnie jak anoreksja - umieranie "za kimś" lub "za kogoś". Poczucie sprawiedliwości nie będzie nasycone, dopóki nie znajdzie się winnego. Tak to już jest w dzisiejszym świecie. Hellingeroza = szarlataneria, a szkoda.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Problemy dzieci są przejawem ich miłości. Trudno pogodzić to z faktem, kiedy dziecko sprzedaje złotą obrączkę rodzica w lombardzie, żeby mieć pieniądze na narkotyki. Trzeba jednak zobaczyć, że takie postępowanie nastolatka,
jest np. próbą ratunku rodziców. Problemy rodziców mogą być nawet głęboko
skrywane w tajemnicy, albo przez niego nieuświadamiane. O pewnych
rzeczach można w ogóle nie mówić, ale dzieci czują i działają nieświadomie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wymaga to trochę przewrotnego myślenia, ale dziecko swoim problemem "nie robi czegoś nam", ono "robi coś dla nas". Dziecko kocha i pokazuje: <i>Dla ciebie zostaję w domu. Dla ciebie będę dzieckiem. Dla ciebie nie chcę żyć. W ten sposób cię ochronię. W ten sposób cię uchronię. Ja za ciebie mamo, tato...</i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przypomnieć na koniec rodzicom, że to oni mają największy potencjał do pracy nad problemem dziecka. Żaden specjalista nie będzie lepszy od rodziców. A już tym bardziej, nie ma on lepszej recepty na wychowanie.<br />
<br />
Specjalista nie naprawi zepsutego dziecka.<br />
Bowiem nie ma zepsutych dzieci, są tylko zepsute więzi.</div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-90582820184138211152013-06-06T01:06:00.001+02:002013-06-06T12:30:14.423+02:00O adopcji i bezpłodności<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"> Jakiś
czas temu pomyślałem, że mógłbym napisać o adopcji, jednak zdaję sobie
sprawę z tego, że jest to temat mocno kontrowersyjny. Szczególnie w
odniesieniu do filozofii hellingerowskiej. Wielu zapewne się nie zgodzi,
bowiem moralność bierze górę nad przyjęciem losu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Zapewne czołowe miejsce wśród przeciwników zajmują osoby pracujące w
obszarze ochrony praw dzieci, psycholodzy, pedagodzy, czy pracownicy
socjalni. Większość z nas zdaje sobie sprawę z tego, że nieludzkie jest
katowanie dzieci, porzucanie ich na śmietniku, a nawet zrzekanie się do
nich praw, zaraz po urodzeniu. Matka, która rodzi i porzuca dziecko, to
przecież potwór prawda? To, co czasami relacjonują pracownicy socjalni,
którzy odbierali dzieci z rodzin tzw. patologicznych też woła o pomstę
do nieba. Przemoc, zaniedbanie, pijaństwo lub narkomania rodziców - to
wszystko krzywdzenie dzieci. Takie dzieci trzeba zabierać rodzinom i już
- powiedzą zwolennicy funkcjonującej jeszcze patologicznej ustawy o
przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Nie chcę się wdawać w dyskusję na
temat tego bubla, wystarczy prześledzić opublikowane w mediach przypadki
nadużyć. Wracając do tematu, na zdrowy rozsądek, lepiej niektórym
dzieciom było by już w domu dziecka, w rodzinie zastępczej lub
adopcyjnej. Innymi słowy adopcja jest w służbie dobra dziecka. Tak
podpowiada zwykła logika. Natomiast praktyka terapeutyczna ukazuje
często co innego.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Wydaje się sprawą oczywistą, że parom, które nie mogą zajść w ciążę,
nawet z wykorzystaniem osiągnięć współczesnej medycyny, jakim jest
dostępność in-vitro, adopcja pozostaje jedyną nadzieją na posiadanie
dzieci. Pary te nie godzą się na dany im los. Trochę tak, jakby Bóg
(jeśli ktoś wierzy) dawał wyraźny znak: "Wy nie możecie mieć dzieci", a
para odpowiadała mu (kulturalnie rzecz ujmując): "my się na to nie
godzimy". Jakby tego nie ująć, postawa ta jest arogancka. Dobrze się to
kontrargumentuje dobrymi intencjami, szczerymi chęciami - "damy dziecku
naszą miłość, opiekę, no i będzie mieć rodziców". <br />Z moralnego punktu
widzenia, jest to postawa godna naśladowania. Niestety moralność często
stoi w opozycji do szacunku i miłości. To co moralne, chce pozostać
czyste. To, co wypada, oraz nie wypada, sprawia, że wywyższamy się ponad
innych i ich los. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
To, że para (lub jeden z partnerów) nie może mieć dzieci, jest
najczęściej wynikiem obciążeń systemowych (rodzinnych) lub ceną własnego
postępowania. Częstą dynamiką, spotykaną w terapii, jest aborcja lub
śmierć dziecka w rodzinie. Jednak nie można kierować się dogmatami. Bywa
tak, że dynamika ma związek z poprzednimi partnerami rodziców lub
dotyczy ich związków, czy dzieci pozamałżeńskich - owianych tajemnicą.
Bywa też, że po prostu partnerzy nie są gotowi na to, by zostać
rodzicami, co związane jest z osobistymi relacjami z matką lub ojcem.
Ciekawą dynamiką, z którą się spotkałem była niepłodność partnera w
służbie drugiej osoby. W tym sensie partner swoją bezpłodnością czekał z
miłością, aż druga osoba dojrzeje. Słyszeliśmy nie raz o parach, którym
nie udało się zajść w ciążę, a po rozstaniu i poznaniu nowego partnera,
w krótkim czasie pojawiało się dziecko. Jakby bezpłodność była tylko
złym snem. Nie jest moim celem sugestia, że partnera należy zmienić.
Piszę o tym po to, by uświadomić niektórym parom, że poza ginekologiem,
warto czasem spróbować psychoterapii. Może to pomóc otworzyć
zablokowany przepływ miłości w rodzinie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Czasami zmiana zachodzi samoistnie lub nieświadomie. Partnerzy opłakują
dziecko, które nigdy się nie urodzi (a które nie urodziło się w
systemie). Czasami trafimy na ginekologa, który kieruje swoimi
zaleceniami kobietę w stronę jej matki. Jeśli kobieta jest pokorna i
przestaje w końcu dąsać </span><span style="color: #660000;"><span style="color: #660000;">się </span> na matkę, zaczyna widzieć i kochać ją w sobie. Wtedy staje się kobietą w pełni.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">Podobnie
jest z historią mężczyzny, który odrzucił przemocowego ojca alkoholika.
W końcu przestał się bać własnej agresywności, pozwolił sobie poczuć
złość i upił się. Puściły hamulce i - dziwnym zbiegiem okoliczności -
wynikiem ostrego seksu była ciąża. Mężczyzna niejako "połączył się" ze
swoim ojcem, odnajdując go w sobie.</span><br />
<span style="color: #660000;">Są też pary, które od wielu lat bezskutecznie próbują zajść w ciążę. Widzieliście kiedyś takie dwa chodzące "trupy"? Pytamy: </span><br />
<span style="color: #660000;">- A co wy jesteście tacy umęczeni?</span><br />
<span style="color: #660000;">- Staramy się o dziecko - odpowiadają z podkrążonymi oczami, ledwo stojąc na nogach.</span><br />
<span style="color: #660000;">Ich
seks jest niczym praca w kamieniołomie - uciążliwa, męcząca,
depresyjna. Seks jest pozbawiony życia, spontaniczności i radości.
Dopiero, kiedy odpuszczą, znikną zarzuty, poświęcają czas sobie,
zaczynają o siebie dbać, odpoczywają i nabierają życia. Kiedy partnerzy czerpią radość z kochania, z bycia razem - pojawia się życie. Dziecko nie jest efektem mozolnej pracy, a owocem spełnionej miłości. </span><br />
<span style="color: #660000;">Życie bierze się z życia.</span><br />
<span style="color: #660000;">Coraz
częściej słyszę także o negatywnych skutkach zażywania tzw.
antykoncepcji awaryjnej ("dzień po"). Sophie Hellinger na jednym ze
spotkań wskazywała, że </span><span style="color: #660000;"><span style="color: #660000;"> jest to rodzaj ruchu przeciwko życiu, czy też pozbywanie się życia. N</span>ie ma znaczenia, czy doszło do zapłodnienia, czy nie. Skutki są brzemienne. Praca terapeutyczna jest podobna do pracy z aborcją - jest to utrata dziecka i powinniśmy przyjąć winę (nie obwiniać się). Jeśli nie robimy z tym nic, to tak, jakby część nas zostawała w tym miejscu - braku życia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"> </span><br />
<span style="color: #660000;">
Wrócę do rozważań na temat adopcji. Dzieci w rodzinie przejmują
obciążenia systemowe. W ten sposób wszyscy płacimy naszą ceną za życie.
Inną sprawą jest to, że dzieci z miłości do rodziców biorą na swoje
barki problemy, które do nich nie należą. Często przyjmują na siebie
"patologię" rodziców. Tym samym odciążają rodziców, a nawet całą
rodzinę. Bywa, że dzieci przyjmują na siebie agresję i morderczość
jednego rodzica, wobec drugiego. Dzieci się poświęcają. Być może to
wyjaśnia tragedie, o których zdarza nam się słyszeć w mediach, choć
trudno się nam z tym pogodzić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Tutaj dochodzimy do sedna kłopotów z adopcją. Dzieci adoptowane, poza
obciążeniami własnego systemu rodzinnego, przejmują także obciążenia
rodziny adopcyjnej. W pewnym sensie rodzice adopcyjni potrzebują do tego
dzieci. A one się przed tym bronią, stąd różne przejawy zaburzeń
funkcjonowania. </span><br />
<span style="color: #660000;">Rodzice adopcyjni mówią: "przecież włożyliśmy tyle serca w wychowanie dziecka, traktowaliśmy jak nasze własne, skąd zatem takie problemy?". </span><span style="color: #660000;"><span style="color: #660000;">Dziecko adoptowane chroni siebie przed obciążeniami rodziny
adopcyjnej, rodziny pochodzenia, a jednocześnie chroni rodziców
biologicznych i rodziców adopcyjnych</span>. Ono niesie duży ciężar.
Płaci dużą cenę. Dziecko adoptowane ukazuje swoimi problemami różne
obszary. Im dalej jest od rodziny pochodzenia i biologicznych rodziców,
tym więcej problemów.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Co mogą zrobić rodzice adopcyjni, żeby ograniczyć problemy dzieci
adoptowanych? Po pierwsze musimy sobie uświadomić, jak łatwo r</span><span style="color: #660000;"><span style="color: #660000;">odzicom adopcyjnym przychodzi zapominanie o biologicznych rodzicach dziecka. S</span>poglądając
na dziecko, muszą widzieć w nim jego prawdziwych rodziców. Bez względu
na to, kim byli, trzeba traktować biologicznych rodziców (w dziecku) z
szacunkiem, bo tylko wtedy będziemy szanować dziecko. Jeśli będziemy się
wynosić ponad tych rodziców, dziecko będzie ich bronić (w sobie).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">
Podobna praca osobista stoi też przed dzieckiem adoptowanym. Powinno
ono szukać drogi do swoich rodziców. Jeśli nie ma możliwości kontaktu,
lub rodzice nie żyją, wtedy dziecko powinno szukać rodziców w sobie. </span><br />
<span style="color: #660000;"><span style="color: #660000;"> W filozofii Berta Hellingera mówimy o wyrównaniu.
Wyrównujemy to, co dostajemy od innych. Wyjątek stanowi relacja dzieci i
rodziców. Dzieci nie muszą oddawać rodzicom. Dzieci wyrównują poprzez
dawanie swoim dzieciom. Czy tak samo działa to w kontekście rodziców
adopcyjnych? Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Wiem jednak, że jeśli
ktoś nie może wyrównać tego, co dostał, może coś sobie odebrać, lub coś
stracić. A szkoda, bo wtedy wiele dobrego idzie na marne. Jednak czasami wystarczy podziękować. Dzieci adoptowane są winne wdzięczność rodzicom adopcyjnym. Wypada się pokłonić z szacunkiem. Dobrze jest też zrobić coś dobrego ze swojego życia, żeby to, co od nich dostały,</span> nie poszło na marne.</span><br />
<span style="color: #660000;"> </span><span style="color: #660000;">Jeśli adoptowane dziecko ma rodzeństwo, kontakt
ten bywa zbawienny i dodaje wiele sił. Warto dbać o relacje z
rodzeństwem, wujostwem czy dziadkami. Rodzina pochodzenia (a także narodowość, kultura czy religia) jest źródłem
siły i miłości do życia, jeśli tylko się na nią otworzymy. Jesteśmy z
nią połączeni na zawsze, odcięcie nie jest możliwe. </span><br />
<br />
<span style="color: #660000;">Drzewo nie odcina się od korzeni - zwykle robią to ludzie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #660000;">Pozdrawiam - JB</span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-39527453776440122462013-03-19T18:07:00.003+01:002013-03-21T14:48:24.077+01:00Bajka o zespole jelita drażliwego<div style="text-align: justify;">
Pewnego razu korytarzem jelita wędrowała typowa karawana jedzenia - ziemniaki, buraczki, oraz schabowy. Oczywiście każdy kawałek płynął kanałem w wygodnym dla siebie miejscu, czasem ziemniak przy buraczku, czasem przy schabowym. Porozsadzane niczym dzieci w wagonikach. Jak to w podróży rozmawiały na różne tematy, dzieliły się wspomnieniami. Ziemniaki i buraczki wspominały zeszłoroczne lato, a i o dziwo nawet schaboszczak przyjął swój los po tym, w jak pięknej kreacji, przyszło mu odbyć jedną z ostatnich podróży. </div>
<div style="text-align: justify;">
Choć młody ziemniak wiele słyszał o podróżach zaskoczony był widokiem kosmków pracujących i przesuwających kolejkę. Przerwał rozmowy z towarzyszami podróży, aby przyjrzeć się pracy rzęsek. Widok zespołu złożonego z setek rączek pracujących nad kolejką, napełnił go podziwem i szacunkiem. Wszystkie łapki na tym odcinku w równym rytmie odginały się, łapały kolejkę i łagodnie przesuwały ją dalej. Po czym puszczały kolejkę, odchylały się znowu w drugą stronę, łapały i tak płynnie trwała praca, kiedy tylko w ich zasięgu coś się pojawiało. Przypominało to obraz złocistych łanów zboża, które razem wszystkie kołyszą się tak, jak zagra im wiatr. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z zadumy wytraciło go, kiedy kolejka zatrzymała się z hukiem. Wtedy też młody ziemniak zobaczył przed sobą zastój na trasie. Po twarzach kosmków rozpoznał różne nastroje panujące w zespole. Widać było, że praca nie szła tutaj najlepiej. Zapytał więc zmęczonego kosmka: </div>
<div style="text-align: justify;">
- Witam, coś nie idzie najlepiej?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miło, że pan pyta, bo tu wszyscy ostatnio mają nas w dupie! Jak pan chcesz, to ja panu opowiem jak tu życie wygląda, bo i tak stoimy z robotą.</div>
<div style="text-align: justify;">
A że ziemniak młody był i serdeczny, miłości i uwagi nigdy nikomu nie skąpił, przytaknął zamieniając się w słuch. Rad był i kosmyk widząc, że w końcu ktoś z troski pyta o ich los.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiem panu, że my tu swoją robotę mamy i ją bardzo lubimy. Ale odkąd szef ma zmienne nastroje to tak nam w dupę daje, że my już sami nie wiemy, czego on chce. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio drze się na nas, że za wolno pracujemy. Chłopaki urobieni po pachy, nie mają wytchnienia, zapierdol taki, że aż łokcie bolą. Ale jemu ciągle mało, szydzi z nas, albo dowala nam, że jesteśmy nieudacznikami! Jak jeszcze się wydrze na nas to dobrze, bo wiemy co się dzieje, tam u niego w środku. Bywają też takie ciche dni, że gnida nie mówi nic. Ale my wiemy, że on ma focha i wtedy nie wiadomo czy mu pasuje, czy nie pasuje. Jak pracujemy tak jak chciał wcześniej, to źle, jak zmieniamy, to też źle. Nie powie, czego oczekuje, a ma wiecznie pretensje. Tak źle i tak nie dobrze! No to weź się pan w końcu kurwa zdecyduj! Widzi pan chłopaków, oni wszyscy czują to samo, wszyscy rozdrażnieni. Ale nikt nic nie powie. Czemu? Bo strach panie, że z roboty wywalą, a tu rodzina na utrzymaniu. Popatrz pan na te małe kosmki, jakie smutne, że rodzice wycieńczeni i nie ma czasu, żeby spokojnie z nimi usiąść. </div>
<div style="text-align: justify;">
A na przykład jak przyjmie gości na imprezę i przechodzi tędy taki tłum przeróżny, towarzystwo kolorowe, pijane, i ciągle tylko "szybko, szybko", to my nie nadążamy z robotą. Nie to, że coś mamy do alkoholu, bo lubimy też wypić i takich gości też obsługujemy. My mamy szacunek do wszystkich, niczym porządny dom weselny, bo taka nasza praca i mówię panu, że każdy z nas tę robotę lubi. </div>
<div style="text-align: justify;">
W takim stresie to my tego tłumu nie ogarniamy. Lecą panie na łeb na szyję, że mało nam rąk z dupy nie pourywa. Ale to mało. Wezmą jakieś narkotyki, chemię okropną nam dodają do posiłków, żebyśmy lepiej pracowali. Popatrz pan na Wacka, jaki on cały zielony, jakby choroby morskiej się nabawił. Otumaniony przez chemię, pracuje jak robot. To mu ciało i duszę wyjaławia, z gościem już pogadać nie idzie i nie wiadomo ile tak jeszcze pociągnie... Obóz pracy panie! Niedługo my tu wszyscy popadamy, bo już niewiele sił nam zostało.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
- A czemu się nie postawicie razem? Przecież w kupie siła! Weźcie się panowie w garść, stańcie twarzą w twarz z szefem i krzyknijcie w końcu głośno: "Więcej szacunku kurwa twoja mać!". Choć z drugiej strony myślę, że szef też nie miał lekko w życiu i dlatego taki spięty. Jak już tupniecie nogą, to popatrzcie na niego życzliwie. On jest też ciągle rozdrażniony. I w dodatku, też nim pogardzacie. W gruncie rzeczy, to jesteście do siebie podobni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No w sumie racja...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja panu jeszcze opowiem panie kosmyk, jak mi się kiedyś przyśniła kuzynka śp. Vineta. Ona kiedyś płynęła po takim kanale, jak z bajki. Kosmki uśmiechnięte, promienne, falujące niczym spokojne morze. Praca płynna, radosna, że aż miło... Tam jakiś wyjątkowo wyluzowany szef musiał być. Gość mówi: "Chłopaki przerwa. Czas na relaks!". No i chłopaki się kładą, odpoczywają, opowiadają dowcipy... Ale w ogóle dziwna z nimi sprawa. To jedzenie, które tam wędrowało, to aż lśniło, jak złoto. Oni mówili, że tak jest, kiedy je się z miłością. I kiedy dotykali rękami kolejkę by ją przesunąć, to potem ich dłonie się świeciły. I zaraz po pracy w wolnej chwili, przykładali te dłonie do tułowia i przekazywali tą energię sobie. Oddychali przy tym głęboko i powoli, jakby oddechem robili miejsce na to światło. Było widać, jak z każdym kolejnym oddechem, z dłoni do ich brzuszków płynie to lśniące ciepło, jak rozchodzi się i obejmuje ich ciała. Jakby ktoś bliski obejmował ich z czułością i miłością. Po czym promienieli, a na ich twarzach pojawiał się uśmiech. I tak w każdej wolnej chwili. A widok ponoć był piękny, jak oni razem kołysali się we wspólnym rytmie. Jakby cały kanał unosił się powoli i opadał, jakby był skąpany w słońcu, na spokojnej, morskiej fali... O, właśnie otworzyli przejazd - wszystkieeegooo dobreeegooo panie kosmku!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ech, dzisiejsza młodzież, to się bajek nasłucha... - rzekł pod nosem kosmyk i zabrał się do roboty.</div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-53734635686815469142013-01-08T14:38:00.001+01:002016-03-16T23:31:52.393+01:00Przetrzymać płacz dziecka<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie. Proszę nie sugerować się tytułem, że płacz niemowlęcia trzeba przetrzymać. Wręcz przeciwnie. Wracamy do psychologii rozwojowej i wiedzy z zakresu psychoterapii, żeby nasze dzieci nie musiały korzystać z psychoterapii w przyszłości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W sieci jest wystarczająco informacji z psychologii rozwojowej na temat okresu niemowlęcego i poniemowlęcego. Na potrzeby artykułu wypada wspomnieć, że w okresie od narodzin do ok. trzeciego roku życia, dziecko żyje w głębokiej symbiozie z matką (tzw. obiektem), a potem nabiera autonomiczności, zaczyna się od matki oddzielać (fizycznie i psychologicznie). Jest to również okres lęku separacyjnego, który dzieci przechodzą różnie. W zależności od podejścia wychowawczego rodziców - czy jest na piersi, na butelce, czy na smoczku - u każdego jest trochę inaczej. Bo nie ma takich samych dzieci i tyle. Jedne dzieci szybciej chodzą, inne szybciej mówią. Jedne separują się szybciej inne później. Każde dziecko ma też swoich rodziców i to sprawia, że rozwój postępuje tak, a nie inaczej, i podejście do radzenia sobie w tych sytuacjach jest indywidualne. To truizmy, ale niektórzy o tym zapominają. Rodzice są też wspierani zewsząd tzw. "dobrymi radami", które przyjmują jako pewnik, lub chcą je wypróbować w zaufaniu, mimo że intuicja podpowiada im co innego. Dlaczego zatem nie ufamy sobie, naszym odczuciom, naszej empatii? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jedną z tych złotych dobrych rad jest ta, która mówi, że płacz niemowlaka należy przetrzymać. Dziecko nie chce spać, płacze - chce się przytulić, chce na ręce, chce smoczka i słyszymy: "musisz to przetrzymać, wypłacze się i zaśnie". Jako, że z natury niemowlę nie potrafi mówić (sic) - zaczyna płakać. Na początku manifestacyjnie, potem coraz bardziej żałośnie, a następnie pogłębia swoją rozpacz do takiego stopnia, że zaczyna tracić oddech. Zdarza się, że rozpacz odczuwa w formie bólu fizycznego, o czym zdeterminowany rodzic zdaje się nie wiedzieć. Aby poradzić sobie z rozpaczą dziecko zaczyna tłumić i spłycać oddech - wtedy ma szansę poradzić sobie z uczuciami. Blokowanie oddechu powoduje blokowanie trudnych emocji. Nie zdziwiłbym się, gdyby tutaj był zalążek przyszłego nałogu nikotynowego. Koniec końców - dziecko przestaje płakać i dumny z siebie rodzic (lub radca) ogłasza: "A nie mówiłem?". Hurra! Rodzic wygrał z tzw. histerią dziecka. Czy aby na pewno z histerią? Na pewno wygrał główną nagrodę w konkursie na agresywnego rodzica - ale o tym wolałby nie widzieć. Być może jego rodzic postąpił z nim tak samo surowo i w taki o to sposób przekazywane są pewne wzory i normy w rodzinie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dokładnie takie historie opisał Alexander Lowen - mistrz psychoterapii pracy z ciałem - pracujący z pacjentami chorymi na astmę. Z tą jednak różnicą, że w jednym przypadku dziewczynka po przyjściu matki była cała sina i wymiotowała. Brzmi drastycznie, agresywnie, ale właśnie takie jest to podejście.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nie chodzi mi o to, żeby teraz wszyscy rodzice, w lęku przed byciem agresywnym, nadskakiwali swojemu dziecku i nie stawiali mu żadnych granic. Chodzi o to, żeby robić to we właściwym czasie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Do ok. 3 roku życia dziecko uczy się tzw. "stałości obiektu", co łączy się z rozwojem abstrakcyjnego myślenia. Jeśli na wczesnym etapie zakrywamy dziecku przedmiot, to on nie istnieje. Jeśli mama znika, to nie istnieje, a to znaczy, że ja też przestanę istnieć - stąd lęk. Dopiero po pewnym czasie dziecko zaczyna rozumieć, że przedmiot jest pod przykryciem, a mama w kuchni albo w pracy - że ona istnieje, nawet kiedy jej nie widzę. Wtedy mówimy o utworzeniu się stałości obiektu. I jest to jedna z ważnych funkcji ego, która tworzy nasz charakter i naszą przyszłą osobowość.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Warto wspomnieć poczciwą Melanie Klein i mechanizmy projekcyjne - czyli pierwsze i prymitywne mechanizmy obronne psychiki dziecka. Kiedy dziecko np. ząbkuje, doświadcza bólu jako wyrządzanie mu krzywdy. Żeby poradzić sobie z przykrym doświadczeniem przypisuje to "obiektom", najczęściej - matce. Dlatego przejawy agresywnych zachować rodziców niejako utwierdzają dziecko w przekonaniu, że to rodzic wyrządza krzywdę i dziecko musi się przed tym dalej bronić (przed złym obiektem). Ukojenie dziecka, troska i miłość matki muszą być silniejsze, aby dziecko mogło uwewnętrznić dobry obiekt. Od rodziców zależy dalszy rozwój osobowości dziecka i chyba oczywistą sprawą jest to, że miłość i bycie dobrym obiektem są kluczowe.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wracając do okresu separacji i lęku - pomocne są różne obiekty przejściowe. Stary poczciwy kocyk, szmaciana albo pluszowa zabawka, wszystko co miękkie, przyjemne, służy w późniejszym okresie doświadczeniu że "mama jest", choć fizycznie nieobecna. Cały czas musimy mieć na uwadze wytworzenie się funkcji stałości obiektu. Jeśli jest za wcześnie, trudno będzie nam wprowadzać zmiany separacyjne takie jak np. ucinanie smoczków, czy wyrzucanie ich na szafę. Jeśli zrobimy to za wcześnie, będziemy musieli to czymś zastąpić, robiąc być może rodzicielski krok w tył.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">To rodzice najlepiej znają swoje dziecko. Małymi krokami, z intuicją i z sercem dadzą sobie radę. Równie wiele w tej kwestii mogą zrobić ojcowie. Zgodnie z wiedzą, którą przekazał nam Donald Winnicot, każdy może być "wystarczająco dobrą matką". A do tego nie trzeba wiele. Wystarczy zaspokajać emocjonalne potrzeby dziecka. Przyjmować na siebie, najlepiej doświadczając samemu (kontenerowanie) wszystkie emocje dziecka, a szczególnie te najsilniejsze. Jeśli rozpacza, pozwól sobie poczuć jego rozpacz. Jeśli jest agresywne, poczuj jego złość. Zrozumienie tych uczuć (empatia) i nazywanie tych uczuć (odzwierciedlenie) może być skuteczną formą radzenia sobie także w późniejszym wieku. Przy uczeniu dziecka granic, przy temper tantrum (słynna podłoga w markecie), a także w wieku adolescencji. Właśnie te umiejętności rozwijają w szkoleniu psychoterapeuci i właśnie to okazuje się być czynnikiem leczącym w psychoterapii, a nie żadne techniki terapeutyczne.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dlatego nie należy starać się być idealnym rodzicem, lecz tym wystarczająco dobrym.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">I jeżeli jest jakaś recepta na wychowanie dzieci, to na pewno jedna - kierować się sercem i miłością.</span></div>
JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-88524493744214356082012-06-25T22:20:00.000+02:002012-06-25T22:20:49.591+02:00Rzucić palenie...<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Wielokrotnie spotykam się ze stwierdzeniem nałogowych palaczy, że chcieliby skończyć z paleniem, ale że nie potrafią, albo jest to strasznie trudne. Bo przecież palą tyle lat...</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Czy faktycznie to jest takie trudne? I tak i nie. Ponieważ mamy do czynienia z różną dynamiką (przyczynami) palenia papierosów. Przedstawię trochę podstawowej jak i głębszej - systemowej dynamiki palenia. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Skończenie z paleniem okazuje się być bardzo proste. Wystarczy przetrwać pierwsze 3-5 dni. Fizyczny głód wtedy może być bardzo dokuczliwy, ale nie musi. Czy jest tak strasznie, że zaczynamy uderzać głową w ścianę? Nie. Znam kilka osób, które paląc ogromne ilości papierosów (np. po 2 paczki dziennie), skończyły palić z dnia na dzień i już nigdy więcej nie paliły. Nikogo nie odwieziono na "intensywną" ani do szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych. Znam takich, co założyli się o 5 zł i rzucili, żeby tylko wyjść z tego dumnie, z narcystyczną twarzą.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Palenie jest rzucić ŁATWO. Problem jest z naszą wyobraźnią, w której wyolbrzymiamy to do katastrofalnych rozmiarów. Kiedy podejmiemy decyzję o skończeniu z nałogiem nasza wyobraźnia rozwija lękową lawinę potęgowaną czarnowidztwem: "a co będzie jeśli?", "nie dam rady", "jak ja wytrzymam?", itd.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Doświadczenie pokazuje, że pierwsze dwa dni są trudne, a w trzecim potwory znikają. Potem w kalendarzu pojawia się magiczna liczba siedmiu dni. A potem mija drugi tydzień niepalenia - sukces.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
To co się dzieje dalej jest szalenie zaskakujące, z czym ludzie nie potrafią sobie poradzić, a przez co wracają do palenia. To ŻYCIE. W drugim tygodniu po odstawieniu papierosów pojawia się ogromna ilość energii, z którą nie wiemy, co mamy robić. Jeśli budziłem się rano, zwykle niewyspany o godz. 8.00, prowadząc jeszcze godzinną batalię z budzikiem i drzemką, teraz budzę się sam z siebie o godz. 6.00 i nie mogę już zasnąć, bo po prostu już nie potrzebuję snu. Kręcę głową po ścianach, nie rozumiem sam siebie i zadaję pytanie: "I co ja mam teraz robić tak wcześnie rano?". Siedzę w pracy, skaczą mi nogi, chodzę nakręcony, jakbym wypił pod rząd cztery mocne espresso...</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Kiedy jem posiłek, smaki spotęgowane są wielokrotnie. Czuję zapachy, których dotąd nie czułem wcale, lub czułem je nieznacznie. Kiedy stoi w kolejce obok mnie palacz, skręca mnie ze smrodu i powoduje że nie mogę oddychać. Uświadamiam sobie wtedy, jak innych odpychało ode mnie...</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Życie pojawia się niemal natychmiast i jest to wspaniały zastrzyk do tego, żeby utrzymać styl życia, wolny od nałogu. Jednak musimy wiedzieć wcześniej - <b>co zrobimy z energią</b>, na co i gdzie ją spożytkujemy. Potrzebny jest sport, hobby, praca, albo każde inne działanie które będzie wentylem dla naszej energii. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Wraz z rzuceniem palenia zaczynamy bardziej oddychać, przyjmujemy więcej powietrza, mamy głębszy oddech. Co za tym idzie - przeżywamy więcej emocji. I tu dochodzimy do pierwszej-podstawowej dynamiki palenia.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Kiedy palimy, wdychamy dym zamiast powietrza, czyli mamy mniej miejsca na oddech. Dzięki temu przeżywamy mniej emocji. Za pomocą papierosów - odcinamy się od trudnych (ale nie tylko) emocji. Najczęściej od złości i lęku. Prawdopodobnie 9/10 palaczy powie, że kiedy palą - mniej się stresują. Pod mocno oklepanym pojęciem stresu najczęściej ukrywają się wspomniane: złość, lęk, ale też smutek, tęsknota.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Od najmłodszych lat nie nauczono nas rozpoznawania, nazywania i wyrażania tego, co przeżywamy. Skutecznie tłumiono u nas emocje, z którymi nie wiadomo było co robić. Kiedy jako dzieci chcieliśmy wyrazić złość, a byliśmy "blokowani" przez rodzica, czasem w słodki sposób ("synuniu nie wolno być agresywnym"), czasem ostro ("milcz gówniarzu"). Teraz papieros dobrze odzwierciedla rodzica, który hamował nasze emocje. Mógł to robić długo realnie, a mógł nam zostać, wdrukowany na skutek kryzysu emocjonalnego, obraz rodzica, który nie pozwala na wyrażanie emocji. A potem blokujemy się sami, dopóki nie przepracujemy kryzysu (w terapii lub spontatnicznie).</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Wniosek dla osób rzucających palenie jest prosty - musimy się nauczyć naszej własnej emocjonalności, zanim rzucimy palenie. Trzeba <b>kontenerować uczucia</b>, które się pojawiają. Wcześniej je zauważyć i pozwolić sobie na ich wyrażanie: "smutno mi...", "wkurza mnie to...", "czuje się niepewnie, boję się, że...". Najprostszym sposobem na uniesienie emocji w gabinecie psychoterapii jest głęboki oddech. Wraz z głębokim oddechem, robi się w nas dużo miejsca na emocje. Jesteśmy w stanie je świadomie przeżyć. Jeśli nie nauczymy się radzenia z emocjami, to wrócimy do palenia. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Natomiast na głębszym poziomie, dynamika okazuje się być różna i wymaga zupełnie innej pracy terapeutycznej, co obserwowałem w różnych pracach ustawieniowych, warsztatowych, superwizyjnych. Często ludzie, którzy palą - w jakimś sensie zabijają się. Dla kogoś, za kogoś... Kiedy przyjrzymy się takim osobom w trakcie czynności palenia, możemy zauważyć, że palenie ma dla nich inne znaczenie. Nie jest aż tak schematyczne czy "nawykowe", jak w pierwszym przypadku, nie jest też tak ważnym elementem towarzyskim. Ciężko to wyjaśnić. Taka osoba paląc nie interesuje się, czy ktoś idzie zapalić razem z nią. Wręcz przeciwnie, często z papierosem stoi sama, zatopiona w myślach, nieobecna, jakby duszą była w innym miejscu. Po zagadnięciu oczywiście jest w towarzystwie, w pełnym kontakcie. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Przyjrzyjcie się palaczom, a znajdziecie takie osoby z nieobecnym wzrokiem, utkwionym "gdzieś w dal". Właśnie w tym miejscu, "gdzieś tam", są przy kimś, o kim świat zapomniał, albo nawet o kim nie wie. Co najmniej trzy prace, które widziałem dotykały tematyki nienarodzonych - poronionych albo usuniętych dzieci. Braci i siostry osób palących. Przypadek czy nie, jestem daleki od ustanawiania tu jakichkolwiek schematów.<br />
Wielokrotnie widziałem prace terapeutyczne osób, które dopiero mogą żyć, kiedy stają na krawędzi życia i śmierci - skaczą na bungee, jeżdżą motocyklem ponad 200 km/h, itp. Paradoksalnie im bliżej śmierci - tym więcej życia. Palacz może realizować podobną wizję systemową-rodzinną. Poprzez głębokie wdychanie (przyjęcie) dymu (śmierci), przywołuje, czy też przyjmuje wykluczoną, najczęściej nieżyjącą osobę.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Na koniec o suplementach. Jeśli chodzi o plastry czy gumy nikotynowe - jest to zupełnie niepotrzebne. Bo podtrzymuje się cały czas głód. Albo realizujemy nikotyną (wydzielaną dopaminą) przyjemność i spokój, którego nie potrafimy osiągnąć w życiu. Zatapiamy zębiska w gumie przez cały, nasze szczęki ściskają, gryzą, gniotą - przetwarzamy złość. Trochę inny mechanizm - zamiast tłumienia dynem, mamy przesunięcie agresji na obiekt, jakim jest mała gumka :) Może się nie trujemy, jednak brak wypuszczania złości, a całodzienne żucie, mogą powodować bóle szczęki i tym samym bóle głowy. Dokładnie tak samo dzieje się, kiedy silne i niewyrażone emocje pozostają na poziomie głowy, co jest częstą przyczyną migrenowych bólów głowy.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Powinno się mieć na uwadze, że hipnoza, plastry, "prądy" i inne metody
pomocy w rzucaniu palenia mogą przynieść pożądany efekt. Jednak bez
odpowiedniego przygotowania (o które można zadbać samemu), może czekać nas tytoniowy efekt jojo. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Spróbujmy wykonać trochę pracy przed rzuceniem palenia. Pracując nad wyrażaniem złości spróbujmy obronić naszych interesów, powarczeć na ludzi, krzyknąć, "rzucić bluzga", zawalczyć asertywnie o swoje. Czy ktoś wejdzie nam w kolejkę, naciągnie nas, zajmie naszą przestrzeń lub miejsce, czy nadepnie na odcisk, czy w każdym innym momencie, w którym się zezłościmy. </div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Akt przepłynięcia przez nas agresji i uwolnienia złości odczujemy jako przypływ siły, poczucia bezpieczeństwa, lekkości i spokoju - dokładnie tak jak po papierosie.</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Przygotujmy się na hobby!</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
I warto przypomnieć, że pojawiająca się energia życiowa to nie tylko agresja, ale też i energia seksualna. Seks zamiast palenia? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać.<br />
W dynamice systemowej prawdopodobnie żadna metoda rzucania palenia nie pomoże. Natomiast nagła próba odstawienia lub zabranie papierosów (np. ktoś tego zażąda) może zafundować palaczowi np. uszkodzenie zdrowia, wypadek, depresję z próbami samobójczymi. Jeśli palacz żyje według umowy, niczym w równianu: "życie = samobójstwo na(+) raty", nie dziwmy się powyższemu, jeśli w tym równianiu zabierzemy raty. Równianie wtedy wygląda następująco: "życie - raty = samobójstwo". <br />
Czy mamy zatem palić do końca życia? Niekoniecznie. Dzięki psychoterapii systemowej możemy odkrywać zmienne i podstawiać je do wzoru...</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
Pozdrawiam -</div>
<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
JB</div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-53609564345057551902012-05-10T13:29:00.000+02:002012-05-10T13:29:28.868+02:00Motylem być ...i kochać jedzenie<div style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wiosna w końcu w rozkwicie. Wiele osób decyduje się na zmianę stylu jedzenia, albo na kuracje odchudzające. Bowiem zbliża się lato... Niektórzy są bardzo zdeterminowani, żeby na plaży godnie wyglądać. Wchodzimy na wagę, czekamy na werdykt... Po
chwili rozlega się głośne "O mój boże!", albo najbardziej popularne polskie słowo na "k". Patrzymy w lustro i widzimy
prawdziwą fortyfikację - nasze wały ochronne przed depresjogenną jesienią oraz
złowrogą zimą. Lubimy zrzucać na jesień i zimę - i nie mowa tu o kilogramach,
tylko o odpowiedzialności. Jakby „po cichaczu”, w nocy, te dwie stare i
złośliwe baby, czyli Panie Jesień i Zima pompowały nam do brzucha tłuszcz. Ponieważ
na wiosnę i lato dwie wredne baby śpią, przychodzi czas zemsty. Czas na walkę! I tu
właśnie pojawia się problem. Bowiem tam, gdzie pojawia się walka, tam pojawia
się prześladowcza - agresywna relacja. Będąc w takich relacjach z jedzeniem, a
także z tymi, którzy nas karmią, w tym - samym sobą, zaczynamy tracić szacunek.
Pogardzamy naszym ciałem, naszym sposobem życia i pogardzamy także jedzeniem.
Kwintesencję tego widać w zaburzeniach jedzenia – anoreksji, czy bulimii.</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Bombardowani reklamami suplementów albo coraz to
nowszymi propozycjami diet, sięgamy po coraz bardziej absurdalne sposoby
zrzucania kilogramów, licząc na to, że już nie wrócą. Potem jest wielkie
zaskoczenie i poczucie winy, że oto znowu przybyło kilo i jest więcej niż np.
rok temu. I tak niektórzy męczą się głodzeniem, piciem hektolitrów wody,
śmierdzącej skarpetami czerwonej herbaty, lub gorzej - piciem wody z octem.
Inni zamieniają się w królika i miesiącami jedzą tylko sałatę oraz marchewkę. A
jeszcze inni jedzą przez cały tydzień kapuśniak i cóż się dziwić, że chudną
mając codziennie nudności i biegunkę… Nie dziwmy się, jeśli nasze ciało i dusza
będą po jakimś czasie wołać o wszystko to, co im bezlitośnie zabrano.</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zapomnieliśmy
znaczenia słowa "dieta" i zaczęliśmy kojarzyć je z odchudzaniem - ograniczaniem,
zabieraniem, prześladowczą kontrolą. A przecież dieta to dosłownie „styl
życia”. I właśnie na nasze style: życia i jedzenia powinniśmy zwrócić uwagę.
Wystarczy, że nauczymy się jeść z miłością, czyli traktować z miłością oraz
szacunkiem samych siebie i jedzenie, a można spokojnie chudnąć bez ŻADNEJ
odchudzającej diety. Bez cudów!</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mówi się, że chudnąć powinniśmy tyle samo czasu, co tyliśmy. Jeśli szukasz wspaniałej metody, która sprawi, że zrzucisz 5kg w miesiącu, to na pewno nie u mnie. To, co proponuję jest tematem na książkę i trudno zmieścić to w jednym artykule. Jeśli jednak zastosujemy te niewielkie i dosyć przyjemne zmiany w stylu życia, które zaproponuję, mamy możliwość utrzymania wagi wolną od efektu jojo. Trzeba jednak zwolnić tempo życia i zastanowić się nad każdą kwestią, jak to u Ciebie jest. Bez osobistego wglądu trudno o zmianę, ponieważ nieświadomie wracamy do objadania się. Czego sobie nie uświadamiasz? Szukaj uważnie.</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przyjrzyj się temu jak jesz – ile czasu i uwagi
poświęcasz jedzeniu? W jakim jesz otoczeniu? Pamiętaj, że jesteś tym, co jesz.
Zauważ, czy jesz w biegu, czy głodzisz się, a potem rzucasz na jedzenie jakby
było ostatnim w twoim życiu? Jakie emocje towarzyszą twoim posiłkom? Lubimy
zajadać złość, smutek i stresy z całego dnia. Zawsze przy jedzeniu odzywają się
tradycje i nawyki rodzinne – „Trzeba zjeść wszystko do końca!”. Klasyczny schemat
wygląda następująco. Pracujemy, przychodzi głód, ignorujemy go i dalej
pracujemy, a potem przychodzimy po dniu pracy głodni i wściekli do domu,
włączamy telewizor i łapczywie futrujemy. Właśnie jak wściekły zwierz. Pełny talerz jedzenia zostaje przez
nas dosłownie połknięty w ciągu 3-5 minut, ściany żołądka są rozpierane, co
czujemy jako nasycenie. Potem kładziemy się na łóżko i pojawia się ten magiczny
spokój. To pokazuje, że jedzenie służy przywracaniu spokoju, zupełnie tak, jak
niemowlę łączy jedzenie z obecnością matki. Jesteśmy głodni - nie ma matki - czujemy lęk, smutek i złość. Pojawia się mama – pojawia się jedzenie i
spokój. </div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak zatem kochać jedzenie i nie tyć? Podam kilka
wskazówek, ale powinniśmy mieć na uwadze, że zmiana nawyków, jak np.
zostawienie jedzenia na talerzu, może być niczym zdrada swojej rodziny. Łatwo
nie jest. </div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Należy się z jedzeniem spotkać i je celebrować, to właśnie znaczy –
jeść z miłością. Kiedy jesz, oddajesz szacunek jedzeniu, sobie i osobom, które
przyczyniły się do tego posiłku. Zanim zaczniesz wprowadzanie zmian pomyśl, co
chcesz uzyskać. Motywacja, jest skuteczną siłą napędową i bierze się z celu.
Jednak tu kryje się pułapka – jeśli założymy, że chcemy schudnąć do wakacji,
Sylwestra, albo, żeby się zmieścić w starą sukienkę – uwierz, że od tego
momentu zaczniesz powoli przybierać i znowu zgonisz na efekt jojo. Motywacja musi
być długoterminowa, wieloletnia, wiązać się ze zmianą stylu życia. Twoim celem
powinno być to, że zaczniesz siebie traktować z szacunkiem i trudno – będziesz
się podobać innym. Tak już jest. Jeśli ktoś nie chce być atrakcyjny, zawsze
może wrócić do starego stylu jedzenia. Od czego zacząć?</div>
<ul style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<li>Głód – dbaj o
to, by się nie głodzić. Powinniśmy jeść przekąski, żeby nie umierać z głodu. Ssanie
cukierka pozwala szybko zaspokoić głód, który nas łapie wtedy, kiedy nie możemy nic zjeść.</li>
<li>Wydłuż czas
posiłku dwukrotnie. Trzeba zmierzyć sobie czas. Jeśli jesz obiad w 5 minut,
teraz zjedz go nie szybciej jak w 10 minut. Hiszpanie i Japończycy potrafią
przeciągać posiłek w nieskończoność…</li>
<li><span style="-moz-font-feature-settings: normal; -moz-font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"></span>Spotkaj się z
jedzeniem, poświęć mu całą swoją uwagę, wyłącz telewizor. Często jemy w
transie, zawieszeni na czymś innym i budzimy się przy rozdętym brzuchu lub
pustym talerzu. Jeśli coś lub ktoś odciągnie twoją uwagę – wróć i przenieś
uwagę na jedzenie.</li>
<li><span style="-moz-font-feature-settings: normal; -moz-font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"></span>Mindfulness –
tzw. trening uważności. Jedz uważnie, świadomie. Żuj długo, ciesz się smakiem,
a następny kęs bierz dopiero jak wszystko połkniesz. Jedz niemal wszystkimi
zmysłami. Spróbuj i wąchaj każdy kęs przed zjedzeniem. Wiesz dlaczego nie chce
się jeść, kiedy samemu się przyrządza posiłek? Od wdychania aromatów – właśnie
o to chodzi. Rozpoznawaj smaki, aromaty, konsystencję, zauważaj jak się ona zmienia, przeciągaj przyjemność jak najdłużej. Z jedzeniem jest trochę tak, jak z seksem. Orgazm w 3 minuty, to nadal mimo wszystko orgazm, ale czy nie lepiej wydłużyć tę przyjemność choćby do 30 minut?</li>
<li>Posprzątaj
wokół stołu. Wiesz na kogo wychodzisz jedząc w tzw. „chlewie”?</li>
<li>Rozładuj złość
i stresy przed jedzeniem, odpocznij. Jedzenie to rozkosz, a nie tabletki
uspokajające.</li>
<li> Traktuj swój żołądek jak swoje małe dziecko. Jaka matka futruje w dziecko i do tego "śmieciowe jedzenie"?</li>
<li>Każdy posiłek traktuj jak uroczystość, ucztę, albo wieczór wigilijny. Mam na myśli sposób w jaki jemy, a nie srebrne sztućce i porcelanę.</li>
</ul>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify;">
Jeśli chcesz schudnąć: </div>
<ul style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; text-align: justify;">
<li> Przez dwa tygodnie spisuj wszystko, co zjadłeś w ciągu każdego dnia. Możesz się zdziwić. A następnie...</li>
<li>Zrób 2 listy, podziel jedzenie na to, z którego możesz zrezygnować oraz to, bez którego nie jesteś w stanie żyć. Sama świadomość dużo daje. Ograniczenie na jakiś czas pomoże w chudnięciu. Bo przecież z części możesz zrezygnować, prawda?</li>
<li>Schowaj wagę.
Tak, to nie żart. Najlepszym wskaźnikiem chudnięcia są wiszące spodnie i
komentarze innych ludzi. Waga potrafi się przesunąć o 1kg podczas, gdy cofasz
się o dziurkę w pasie. Waga demotywuje, dlatego wyciągnij ją po 3 miesiącach. </li>
<li>Kurczenie
żołądka to najlepsza metoda. Innymi słowy to popularna dieta MŻ, czyli „Mniej
Żreć!”. Po pierwsze przestajemy żreć, a zaczynamy jeść. Po drugie jemy mniej. Jedz za to częściej, jak tylko zgłodniejesz. Ponoć wielkość żołądka to
dwie nasze pięści. Zmniejsz ilość jedzenia o połowę. Wyobraź sobie, że całość z
talerza po zwinięciu w kulę będzie przypominać Twoją pięść. Po tygodniu
kurczenia żołądka nie będziesz w stanie zjeść poprzedniej wielkiej porcji.</li>
<li>Godzina zero –
wyznacz godzinę, po której nic nie jesz. Jeśli chodzisz późno spać, wyznacz na początek łatwą – 22.00 lub
21.00. Ważne żebyś jej przestrzegał. Potem możesz przesunąć jeszcze niżej. Nie
zaczynaj od absurdalnej 18.00, bo np. o północy nie będziesz w stanie zasnąć ze złości. Po
tej godzinie możesz napić się soku.</li>
<li>Naucz się
zostawiać na talerzu. Jedzenie służy zaspokojeniu głodu, a nie nasyceniu do
bólu brzucha. Jeżeli nie czujesz się głodny – zostaw. Na początek zostaw zawsze
po jednym kęsie potrawy – zobaczysz jakie to trudne. Potem możesz zostawić więcej, aż nauczysz się odmawiać. I pamiętaj, że wyrzuconym jedzeniem zawsze się coś nakarmi - małe zwierzęta, lub choćby bakterie. </li>
<li>Jeden ciepły
posiłek w ciągu dnia jest ważny, bowiem ciepły posiłek daje uczucie sytości.</li>
<li><span style="-moz-font-feature-settings: normal; -moz-font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"></span>Dzień postny. To
nie głodówka. Zachowaj wszystkie zasady. To dzień, w którym jemy np. tylko
płynne rzeczy, na obiad – tylko zupkę.</li>
<li><span style="-moz-font-feature-settings: normal; -moz-font-language-override: normal; font-size-adjust: none; font-size: 7pt; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"></span>Uważaj z
alkoholem, bo po nim robimy się łapczywi. Zamień codzienną porcje kalorycznego
piwa na weekendową wódkę. Albo odłóż piwkowanie na weekend. Jeśli możesz, to
samo zrób ze słodkimi napojami gazowanymi. Zamień na wodę lub soki.</li>
<li>Na koniec
najważniejsze – RUCH. I nie chodzi o kiosk, tylko o aktywność fizyczną. Nie każę Ci biegać i umierać z niedotlenienia. Wystarczy
wyjść na spacer. Weź psa, albo znajdź osobę towarzyszącą. Można - jak to potocznie mówimy - „z buta do pracy”. Jeśli możesz
pływać, jeździć na rowerze – super. Osobiście polecam szybki nordic walking. Minimum
trzy razy w tygodniu. Znajdź to, co dla Ciebie przyjemne. Jeśli nie chcesz się
ruszać – nie licz na wielkie efekty.</li>
</ul>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify; text-indent: 18pt;">
Cały ten program ma na celu to, co
wielokrotnie podkreślam, zmianę relacji z samym sobą i jedzeniem. Zamiast
agresywnego obżarstwa można rozkosznie i w spokoju celebrować jedzenie. Cieszyć
się świadomie doznaniami płynącymi z jedzenia, aby na koniec osiągnąć tzw.
orgazm podniebienia.</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify;">
Jeszcze zdanie na temat maniakalnych uporów
odchudzania. Sposób w jaki traktujemy siebie, to informacja dla potencjalnego
partnera, jak będziemy traktować jego, czy sam związek. Zmiana postrzegania oraz
odnalezienie miłości do samego siebie, to cecha bardziej atrakcyjna niż wygląd.</div>
<div class="MsoNormal" style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif; margin-left: 7.1pt; text-align: justify;">
Życzę zatem smacznego odchudzania i jedzenia z miłością!<br />
JB </div>
</div>
</div>
</div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-41493011956728187022012-03-20T21:09:00.002+01:002012-03-20T21:13:29.623+01:00Męska rzecz, czyli narcyzm po chłopsku<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Jako, że temat osobowości narcystycznej cieszy się na blogu największą popularnością, napiszę więcej o jej kształtowaniu się w prosty chłopski sposób.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Na pewno duży udział w kreowaniu osobowości narcystycznej ma rodzic. Można mówić o pewnym kluczowym momencie, ale też o częstym wielokrotnym działaniu, które niemal szlifuje przyszłą osobość narcystyczną. Moment, w którym pojawia się problem jest wtedy, kiedy dziecko rezygnuje ze swojej młodości, ze swojej niewinności. Jest to psychologiczne złamanie kręgosłupa dziecka. Rodzice na własne życzenie pozbawiają dziecko jego świata. Dziecko porzuca go, a na to miejsce wstępuje wyniosłość, pogarda dla siebie oraz innych. Jak to się dzieje?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Największy udział w w narcystycznym wychowawniu chłopca ma ojciec, ale matka nie pozostaje dłużna, o czym napiszę dalej. Ojciec w pozorny sposób chce nauczyć syna męskości, czyli jak być prawdziwym mężczyzną. Niestety zamiast pokazywać synowi, jak być zaradnym w życiu, oraz to co on sam kocha, dawać mu przykład, za którym syn mógłby podążać, robi coś odwrotnego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Przychodzi taka chwila, kiedy ojciec, czyli dorosły, zaczyna naruszać niewinność dziecka. Wchodzi z nim w pewnego rodzaju próbę sił, konfrontację. On dorosły, silny i w pełni kontrolujący "wyzywa na pojedynek" dziecko, które w tej pozycji pragnie pozostać i z oczywistych powodów rezygnuje z konfrontacji. Kiedy nie podejmuje walki jest ośmieszany, wytykany, podjudzany. Ojcom chodzi o pokazanie przez dziecko swojej siły, wyrażenie złości, natomiast dziecko w tej nowej sytuacji paraliżuje się strachem. Następuje gwałtowny wzrost uczuć jednocześnie lęku i agresji. Przypomina to nierówną walkę kogoś słabego z zawodowym bokserem. Albo zderzenia malucha z TIR'em. Z góry wiadomo, że jest to przegrana walka. Z tej sytuacji nie ma ucieczki. Ucieczka, jak i próba wycofania piętnowana jest wyśmianiem i pogardą przez ojca. Co może czuć np. 5-letnie dziecko, które słyszy od swojego ojca: "No pokaż co potrafisz! Co tak słabo? ...I ty jesteś moim synem?". Do wściekłości, lęku, bezradności, dochodzi rozpacz i poczucie winy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Czasami ma to wymiar zabawy, natomiast dla dziecka jest to niezrozumiałe i jest to zrujnowanie jego świata. W ten oto dzień mały chłopiec składa sobie przysięgę, że "już nigdy nie będę słaby...". To właśnie kluczowy moment.
Ta chwila sprawia, że syn przeciwstawia się ojcu i będzie to robił całe życie. Czyż nie o to właśnie chodziło ojcu, o postawienie się?
Potem chodzi z podniesioną głową i patrzy z góry na wszystkich, łącznie na swoich rodziców. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Zastanawiające jak dziecko może patrzeć na nich z góry sięgajac im do kolan? :) Tak to jednak wygląda. Od tej pory będzie pokazywać rogi. Ważne, że obietnica złożona tego dnia, w którym - w jego umyśle - został pokonany, utrzymuje się całe życie. Patrzy na innych z góry, gardzi innymi, nie daje sobie miejsca na słabość, jest nadętym dupkiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">I tu pojawia się błędne koło. Osoba osiąga w życiu sukcesy, jest najlepsza w swoim fachu. Teraz już jako facet osiągnął więcej niż ojciec. Więcej wie, więcej widział, a mimo to, ciągle czuje, że nie wygrał. Cały czas walczy i próbuje udowodnić swoją siłę. Jeśli odpuści, usłyszy echo z młodych lat - śmiech, że nie jest godzien, nie jest wart, że jest słaby. Kiedy ktoś podjudza jego ambicje, pokazuje mu, że ma więcej, coś mu wytyka, to natychmiast doprowadza go to do gorączki, znów czuje się wyśmiewany, unosi dumnie głowę i walczy... Przez innych często odbierane bywa jako irracjonalne, przeszadzone.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Wewnątrz, głęboko skrycie, pozostaje nadal ten mały kruchy i niewinny chłopiec w świecie zabawy, który czeka na wybuch dziecięcej ekspresji, zależności, beztroskiego życia oraz miłości do mamy i taty.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Wracając do pojedynku. Zazwyczaj są dwie przyczyny, dla której dorosły funduje dziecku takie przeżycie, zasiewajac cebulkę narcyzmu. Jedna z nich to niedojrzała matka. Która zaspokaja się małym chłopcem i relacją z nim. Odnajduje to, czego jej potrzeba, z seksualnymi doznaniami włącznie. Wyobraźcie sobie matkę karmiącą piersią kilka lat, albo śpiącą z dzieckiem. Ona woli dziecko od swojego męża, bo ma w pełni kontrolę. Na próby kontaktu seksualnego męża reaguje złością, odsuwaniem się, zasłania się dzieckiem lub wchodzi w rolę ofiary. W takich oto okolicznościach, dziecko także staje się przekaźnikiem złości rodziców na siebie. Tłumiona złość męża do żony wychodzi np. pod wpływem alkoholu przeobrażając się w konfrontację z dzieckiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Dlaczego żona woli obcować z niedojrzałym dzieckiem, a nie ze swoim mężem? Prawdopodobnie w kontakcie z mężem czuje się jak z ojcem, a nie z mężem. Wchodzi zatem w pozycję dziecka - jest na jego poziomie. Jednak to sprawa indywidualna, każdy musi spojrzeć więc indywidualnie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Druga z przyczyn, dla której ojciec wchodzi w pojedynek z dzieckiem jest jego niedojrzałość. Syn powinien być dumny z ojca widząc jego świat, w którym się spełnia. Jesli facet nie spełnia się jako mężczyzna, pokazuje swojemu dziecku zafałszowany obraz - mężczyzny, który buduje swoją siłę na konfrontacji ze słabszymi. Zmęczony swoimi frustracjami, sam będąc w środku małym kruchym chłopcem z przetrąconym w młodości kręgosłupem, próbuje sobie odbić na słabszym, w ten sposób realizuje obietnicę, którą sam złożył, w tym samym kluczowym momencie, kiedy jego ojciec konfrontował się z nim samym. I tak narcystyczna męska rzecz zatacza krąg. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">W tym kontekście klasyczna edypalna koncepcja zdaje się mieć swoje miejsce. Ponieważ wiele osób fałszywie kieruje się klasycznym wyjaśnianiem psychoanalitycznym, ważne jest wyjaśnienie. Otóż wiele osób przyjmuje pogląd o walce z ojcem, na różnych poziomach, że wygrana z ojcem jest niezbędna do osiągnięcia rozwoju. Ojca trzeba pokonać! Nic bardziej mylnego. To są właśnie osoby, które mimo tego, że ojciec już dawno nie żyje, walczą i walczą i nie mogą nigdy wygrać. To chyba oczywiste, że nie wygrają? Przykładów można mnożyć - ludzi wykształconych, bogatych, którym ciągle mało, którzy nie czują radości mimo wielkiej fortuny. Albo pakujących na siłowni mężczyzn, którzy cały czas czują się mało męscy. Podobnie ci, którzy uprawiają bijatyki i ciągle nie czują się spełnieni . Albo typ Casanova - co to "zalicza" dziewczyny o wszystkich imionach i on nadal nie czuje się spełnieniony. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Nie będą spełnieni. Bowiem postawienie się, czy przeciwstawienie się ojcu, które to uprawiają przez całe życie jest przeciwstawianiem się męskości, której poszukują. Za ojcem trzeba podążyć. Zamiast przeciwstawiać się jego sile, trzeba ją odnaleźć i przyjąć. To równie trudne zadanie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Jeszcze jest sprawa pewnej umysłowej sztuczki, innymi słowy - mechanizmów obronnych. One kiedyś były potrzebne małemu chłopcu, a dorosłemu facetowi dziś już nie są potrzebne. Przysięga, którą złożyło wiele narcystycznych osób
dotyczyła pewnej iluzji. Ta iluzja, to uogólniony, chwilowy, odszczepiony i niepełny obraz, jakaś część, na podstawie której dziecko wymyśliło sobie, że tak wygląda świat, tak wygląda jego ojciec czy matka. Zrobiło to dlatego, żeby poradzić sobie z trudnymi emocjami. I przykleiło się do tego obrazu i nie chce go odpuścić. </span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">To trochę tak, jakby osądzać film, na podstawie jednej sceny, a nawet klatki. Niestety dziecku wystarczy jedna chwila, żeby złożyło przysięgę na całe życie... Jak pisałem wyżej - jest to tylko jedna mała część naszego rodzica (reprezentacja), do której jeśli się strasznie przywiązujemy - nie widzimy innych części, nie widzimy całości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">A gdyby tak odkleić się do tej jednej sceny, obejrzeć cały film i złożyć nową przysięgę?</span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">~~ Przeczytaj też poprzednie artykuły o narcyzmie:</span><br />
<a href="http://psycho-fusy.blogspot.com/2008/11/najlepszym-by-zaburzona-osobowo.html"><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Najlepszym być - zaburzona osobowość narcystyczna</span></a><br />
<a href="http://psycho-fusy.blogspot.com/2010/04/jak-zostac-rasowym-narcyzem.html"><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Jak zostać rasowym narcyzem?</span></a></div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-13140810417955497202012-03-19T23:36:00.000+01:002012-03-19T23:36:18.680+01:00O feminizmie<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Smutne wglądy ostatnio pojawiły mi się na temat feministek. Feminizm w swych założeniach dąży do równouprawnienia, co przeinterpretowane jest na "walkę o prawa". Tradycyjnie, tam gdzie się o coś walczy, tam pojawia się relacja prześladowcza, a co za tym idzie pojawia się - niszczenie. Ja to się przekłada na codzienność?</span><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Nurt feministyczny wymknął się spod kontroli. Pod pretekstem walki o równe prawa toczona jest walka z męskością. Kobiety wychodząc z założenia, że są gorsze czy poniżane, próbują rywalizować na wszelkich obszarach z męskością. I udaje się im to dziś z powodzeniem. Kobiety pozostające w tym nurcie agitują do siły i niezależności od mężczyzn. W obawie przed (często irracjonalnym) poniżającym traktowaniem lub nawet bez takich obaw - zaczynają gardzić mężczyznami. W tym miejscu dokonują wykluczenia mężczyzn. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Co bardziej zagorzałe feministki powiedzą - "I bardzo dobrze, niech zobaczą jak to jest!". Ma to zatem wymiar zemsty. Być może jest to wymiar kastracyjny, wynikający ze złości do ojca czy lęku przed nim. Być może ma to głębszy wymiar systemowy - rodzinny, międzypokoleniowy - związany z trudnym losem kobiet w rodzinie. W każdym razie obecna jest typowa relacja prześladowcza, którą feministka odtwarza raz z roli ofiary, a raz ze sprawcy. I tak w kółko. </span><em><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"> </span></em></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Pojawia się też wymiar walki z matką - własną kobiecością. Co ciekawe, bardzo często zagorzałe feministki ubierają się w spodnie, mają krótko przystrzyżone włosy, są butne, agresywne. W połączeniu ze stylem życia upodabniają się do mężczyzn, skutecznie odcinając się od swojej kobiecości. To, co kobiece, a co mężczyźni kochają w kobietach, zostaje przez nie zdeptane, zepchnięte - wykluczone. Zatem feminizm poza wykluczaniem męskości, wyklucza też kobiecość. Jest to zatem podwójna strata.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Poza tym prowadzenie walki z pogardą na twarzy nigdy nie spotka się z szacunkiem ze strony zarówno mężczyzn jak i kobiet. Cóż zatem za dziwną walkę uprawiają przedstawiciele nurtu feministycznego? Czemu to służy?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Czy kobieta świadoma swojej kobiecości, spełniona jako kobieta, podziwiana i adorowana - czy ona o coś musi walczyć? Nie. Czy ona spełniła się jako kobieta walcząc z mężczyznami? Oczywiście, że nie. Jak mężczyźni
traktują
kobiety, które kochają i szanują mężczyzn? Z miłością.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Wracając do pytania, czemu służy feminizm? Gdybyśmy pozwolili feministkom zrealizować ich skryte fantazje mielibyśmy do czynienia z mordem i sadyzmem na szeroką skalę :) Tak czy owak, typowa bojowa feministka przywołuje sobą i swoim zachowaniem sprawcę. Feministki próbują zatem połączyć nieświadomie te dwa wymiary - sprawcy i ofiary. Niestety rzadko są one świadome swojego morderczego</span><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"> wymiaru, pogardy, wykluczania.</span><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"> I odnalezienie tego wszystkiego w sobie, to pierwszy krok w stronę mężczyn. Bowiem feministki tęsknią za mężczyznami.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Wszystkie spotkane przeze mnie walczące feministki pod maską pogardy i agresji ukrywały wielkie pokłady smutku. Zaobserwujcie to. </span><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">To swoisty zakaz kochania mężczyzn. Dlatego na ten smutek i tęsknotę, nie mogą sobie pozwolić. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Przyznanie się do tego przez feministkę, wraz z wyznaniem potrzeby bliskości, jest niczym zdrada, dezercja. Ceną za brak lojalności, jest ogromne poczucie winy. Jeśli jednak chcą kochać, muszą tą cenę zapłacić. <br />Jest jeszcze jedna opcja. Można poprosić o zwolnienie ze służby. Pytanie tylko przed kim trzeba się pokłonić - mężczyzną, czy może kobietą?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-44027617482834914442012-02-02T00:07:00.000+01:002012-02-02T12:22:15.344+01:00O cyklach ultradiańskich (wg E.Rossi)<div style="text-align: justify;">
Dziś coś dla wszystkich goniących przez życie, zawodowych kierowców i innych pchających się do kolejki pt. "Zawał serca".</div>
<div style="text-align: justify;">
Czasy są trudne, ludzie gonią za pracą. Pracujemy i pracujemy, nie zważając na to, jak zachowuje się nasz organizm. Kiedy woła o przerwę, to my, zamiast odpoczynku, serwujemy mu kawę, posiłek i dalej do roboty. Wskakujemy na wyższe obroty, wyciskając resztki naszej energii, aby pod koniec dnia paść plackiem. Niektórzy pracusie kochają jeszcze nocne siedzenie, skutecznie skracając sobie sen, którego nie nadrabiają w ciągu dnia. </div>
<div style="text-align: justify;">
No tak, niemal wszyscy powiedzą, że w pracy nie ma czasu na sen, podobnie po południu, kiedy chcemy uporać się z nadmiarem domowych obowiązków.<br />
O cyklach ultradiańskich, czy raczej o <b>uzdrawiającej reakcji ultradiańskiej Ernesta Rossiego</b> (ucznia M. Ericksona) polskie google niewiele mówi. Więcej można znaleźć o rytmach okołodobowych, co będzie się pokrywać z niniejszym tekstem. Zachęcam do zgłębiania tematu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Desynchronizacja, czy ignorowanie cykli ultradiańskich, jest skuteczną metodą rozwoju chorób na tle nerwowym - nadciśnienie, choroby serca, wrzody żołądka. Zaburzanie rytmów także skutecznie wzmacnia wypalenie zawodowe, depresje czy zaburzenia lękowe. Według E.Rossiego zaburzanie cykli ultradiańskich ma decydujący wpływ na tzw. błąd ludzki, co ma niemałe znaczenie w przypadku wypadków, czy katastrof. </div>
<div style="text-align: justify;">
Natomiast rozpoznawanie tych rytmów wspomaga nie tylko zdrowie fizyczne, psychiczne, seksualne, ale także ma pozytywny wpływ na poczucie własnej wartości, relacje z innymi ludźmi, a przede wszystkim na pomysłowość i skuteczność w pracy. Wielcy wynalazcy jak np. Leonardo da Vinci doświadczali wglądów, czy błyskotliwych pomysłów, właśnie po odpoczynku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Czym zatem są tajemnicze cykle ultradiańskie?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To proste. W ciągu dnia nasza aktywność - energia, koncentracja, czy skuteczność działania - wzrasta i obniża się cyklicznie. Przeciętny cykl trwa około dwie godziny zegarowe. Można by to przedstawić na wykresie za pomocą klasycznej sinusoidy. Mamy dwugodzinne cykle wzrostu energii, po których przychodzi spadek i wołanie organizmu o jej naładowanie. Faza spadku trwa około 20 minut. Bez względu na nasze działanie, po 20 minutach organizm wraca do aktywności. Jeśli podładowaliśmy akumulatory, to oczywiście energii będzie więcej. Jeśli zignorowaliśmy ten etap i pracowaliśmy dalej, popijając kawę (pobudzając się!), to możemy mieć pewność, że energii ubywa, a kolejny spadek będzie bardziej odczuwalny. Cykle pozostają mniej więcej podobne w stosunku 2h/20min. Prosty schemat:<br />
<br />
<b><span style="color: red;">----------</span></b><b>__<span style="color: red;">----------</span>__<span style="color: red;">----------</span>__<span style="color: red;">----------</span>__</b>
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Uzdrawiająca przerwa ultradiańska wg Rossiego to nic innego, jak odpoczynek w momentach, w których kończy się cykl. Końcówkę cyklu łatwo <b>rozpoznać</b>. Nasza wydajność i koncentracja spada, a my mamy ochotę na drzemkę, jedzenie, picie, seks, zapalenie papierosa i wszelkie inne przyjemności :) To jest moment na reakcję uzdrawiajacą. Według Rossiego najlepsze, co można zrobić, to odbyć drzemkę, maksymalnie 20-minutową, nie dłuższą! Jeżeli nie możemy pozwolić sobie na drzemkę, bo jesteśmy w pracy, to na tyle, na ile to możliwe, zostawmy to, czym się zajmujemy, a co wymaga skupienia i wysiłku. Dobrze jest usiąść lub położyć się, "wyłączyć" myślenie, sprawić byśmy byli chwilę nieobecni, czy niedostępni. Można schować się za gazetą, wyjrzeć za okno i "zawiesić się", udać się na spacer, uciec od ludzi, jeśli kontakt z nimi wiąże się z pracą (bo można uciec z pracy do ludzi). Dla tych zdesperowanych, dosłownie i w przenośni - ostatnia deska ratunku - to toaleta :) Dla kierowców, to czas na postój, relaks. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dla osób, które mają problemy ze snem, zignorowanie sygnałów wiąże się z dwugodzinną męczarnią i bezskuteczną próbą zaśnięcia. Należy wykorzystać moment zmęczenia i spadku energii, aby wtedy położyć się spać.<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o kierowców, nic nie dobija bardziej, jak korzystanie z np. napojów energetycznych i długa, nużąca jazda. Kiedy kierowca wpada w trans, a wierzę, że to uczucie jest znane wielu kierowcom, i kiedy oczy się zamykają, należy bezwzględnie się zatrzymać na najbliższym bezpiecznym postoju. Drzemka 15-30 minut czyni cuda. Zdążyłem to wypróbować osobiście. Kiedyś piłem energetyki i miałem wrażenie jeszcze większego otumanienia. Natomiast przespanie się krótką chwilę i pobudka - mimo, że jest strasznie ciężka i męcząca - daje niesamowite rezultaty. Pobudka, trochę ruchu na świeżym powietrzu i można jechać następne kilka godzin bez przerwy. Tego nie da żaden suplement diety. To nie jest strata czasu. W końcowym efekcie, wychodzi się na plus. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
20 minut przerwy ultradiańskiej zwiększy Twoją codzienną wydajność, zredukuje stres i poprawi zdrowie. Wystarczy codzienna uważność i odpuszczenie dzikiej gonitwie. Kto nie może odpuścić, niech spojrzy na swoje serce i powie mu zupełnie szczerze - "praca jest ważniejsza niż Ty".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam i życzę odkrywania piękna ultradiańskiej reakcji uzdrawiającej!</div>
<div style="text-align: justify;">
JB</div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-78249936930143887822012-01-29T01:49:00.000+01:002012-01-29T01:49:30.834+01:00Blade runner bluesKomentarz zbędny...<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/IS5ps__SqQM" width="420"></iframe>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-46408593961830334822012-01-19T23:15:00.002+01:002012-01-19T23:16:06.130+01:00O pieniądzach<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Ciąg dalszy o pracy i pieniądzach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Zainspirowała mnie pewna krótka historia. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Mianowicie, pewna kobieta nie mogła znaleźć pracy od kilku miesięcy. Zapytana przez terapeutkę, po co jej pieniądze, odpowiedziała, że chce wziąć rozwód z mężem i potrzebuje kasy, żeby móc jakoś wystartować. Podczas terapii doszła do pewnych wglądów i zdecydowała, że jednak nie rozwiedzie się. W następnym tygodniu dostała pracę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Można spojrzeć na to z różnych stron, w zależności od tego, kto jaką lubi perspektywę. Ja przedstawię ją z trzech: osobistej, losu i samych pieniędzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Z perspektywy osobistej - brak pracy, brak pieniędzy, zawodowa stagnacja, czy brak klientów, odczuwamy jako przykrą sytuację. Z powodu braku pieniędzy, nie możemy realizować określonych potrzeb, co jest dla nas frustrujące. Mówimy zdecydowanie "TAK! Potrzebuję i chcę pieniędzy!". Na wstępie poprzedniego posta ukazałem sposób, w jaki ludzie, tak naprawdę, unikają możliwości zatrudnienia i zarobienia. Tworzą obraz świata, w którym nie ma pracy i pieniędzy, i tak w nim funkcjonują. Świadomie czują frustracje, potrzebują kasy, a nieświadomie unikają możliwości jej zarobienia, unikają działania. Jest to moment, żeby uświadomić sobie tą ważną rzecz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Jeśli masz trudności finansowe i chcesz coś z tym zrobić, musisz uświadomić sobie po prostu to, jak jest. Prawie tak, jak w świecie alkoholika. Innymi słowy trzeba zobaczyć rzeczywistość. Na tym m.in. polega psychoterapia. Żadnych czarów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Ale boimy się patrzeć na naszą rzeczywistość. Nadajemy jej straszny wygląd, złe intencje. Negujemy ją, albo negujemy siebie. Atakujemy ją ("</span><i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">cholerny kraj; niegodziwe zarobki; brak szacunku dla ludzi, którzy pracują; ludzie nie chcą kupować</span></i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">"), albo atakujemy siebie ("</span><i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">jestem bezwartościowy; sam wybrałem taki zawód; nikt tego nie kupi, itd").</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">A jak jest? Po prostu. Masz tyle pieniędzy, ile teraz potrzebujesz - i jest to właściwe. Gdybyś potrzebował więcej - zarabiałbyś - ale tego nie robisz. I jeśli wysuniesz choć jeden argument przeciwko mojej - jakże śmiałej - tezie, to znaczy, że nie przyjmujesz rzeczywistości. Negujesz ją, mnie lub siebie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Mam bardzo prostą propozycję. Po prostu przyjmij, że jeśli nie masz pieniędzy, to widocznie tak ma być. Dlaczego tkwić w prześladowczej relacji, zamiast po prostu uznać, że skoro tak naprawdę nie chcemy mieć pieniędzy, to mamy w tym jakiś ukryty plan. Bo mamy, prawda? Odkryć go, to drugi krok. Kryzys polega na tym, że czegoś jednocześnie chcemy i nie chcemy. Mieć ciastko i zjeść ciastko. Z tego powodu nie robimy nic. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Odpowiedz sobie na pytanie, jakie korzyści masz z tego, że nie masz pieniędzy i co stracisz, jeśli zaczniesz zarabiać? Zobacz, ku czemu Cię to prowadzi? W parach, małżeństwach, rodzinach jest dużo więcej do odkrycia. Jeśli nie zarabiasz, to jesteś w służbie czegoś ważnego, pilnujesz pewnego status quo. Jeśli nie pracujesz, to masz wielki przywilej cieszyć się wolnym czasem. Jeśli Twój partner nie pracuje, ciesz się z tego przywileju. Bardzo często brak pracy u partnera, jest w służbie czegoś ważnego. Jest też w służbie miłości w związku, choć na co dzień wydaje się byc przyczyną awantur. Trzeba to odkryć. Znam kilka par, w których, gdyby kobieta zaczęła zbyt szybko zarabiać, ich związki by się rozpadły. One pilnują, by do tego nie doszło, czekają na właściwy moment, i to jest piękne. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Zobaczmy coś z perspektywy pieniędzy. Gonimy je, a one przed nami uciekają. Czekamy na nie, a one nie przychodzą, Mówimy sobie w myślach: "cholerne pieniądze!". Czy zastanawiałeś się, jak one się czują?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Wyobraź sobie, że to Ty jesteś pieniędzmi. Zwróć teraz uwagę jak byś się poczuł lub zachował, gdybym ja: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- gonił za Tobą,</span><br />
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- szastał Tobą na lewo i prawo,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- wyrzucał Ci, że: "ciągle Cię nie ma!",</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- krzyczał, że "umieram bez Ciebie!", obwiniał,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- chciał Cię ukrywać przed innymi,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- kombinował, by mieć Cię podstępem,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- stał i czekał, aż Ty podejdziesz</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- mówił, że: "Nie potrzebuję Cię!"</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- cieszył się na Twój widok.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Każdy z nas ma własną relację z pieniędzmi. Rozpoznanie własnej postawy wobec pieniędzy jest ważne. Nierzadko, mamy postawę odwrotną do tej, jaką wyrażamy otwarcie. Trzeba mieć to na uwadze, bo też się sprawdza ;-)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">By domknąć temat osobistej relacji z pieniędzmi, proponuję wykonać krótką medytację. Zamknąć oczy i wyobrazić sobie pieniądze w postaci kobiety lub mężczyzny. Spojrzeć wtedy pieniądzom w oczy i zobaczyć, co dzieje się z nami, jak my się czujemy, jak reagujemy, a jak pieniądze? Jaki ruch mamy chęć zrobić, a jaki pieniądze? Przypominam, że to praca sercem, a nie głową.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Z punktu widzenia Opatrzności - Boga, Losu, - wystarczy sobie zadać jedno pytanie. Jak przyjmujemy jego dar posiadania pieniędzy lub ich nieposiadania? Bo kiedy Los nie przynosi Ci pieniędzy, to ma jakiś plan wobec Ciebie. Czy rozumiesz jego intencje, czy się obrażasz mówiąc "nie zgadzam się na to"? Może być też tak, że podsuwa Ci pomysły, pokazuje drogę, a Ty nie robisz nic? Los, czy Bóg sprawia, że jeśli się godzisz na otrzymany los, wtedy bywa łaskawy. Przyjęcie naszego losu, czyli tego, że mamy nie mieć pieniędzy, to akt pokory. To przyjęcie losu rozpoczyna często proces zmiany.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Kilka razy miałem okazję reprezentować pieniądze w ustawieniach hellingerowskich. To niesamowite doświadczenie. Nauczyło mnie, że pieniądze bardzo lubią ludzi. W tym sensie, lubią obdarowywać ludzi i trafiać w ich ręce. Pieniądze nie lubią być przetrzymywane, one muszą być w ruchu. Ważne było doświadczenie, że pieniądze należy wydawać z wdzięcznością, czyli płacąc powinniśmy widzieć radość tych ludzi, którzy je dostają. Fortuna jest czymś nieskończonym. Wydanie w ten sposób pieniądzy sprawiało, że natychmiast pojawiały się nowe. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Czyli płacąc podatki, czynsz, lub ratę kredytu do banku powinniśmy widzieć radość np. bankierów, że zasłużyli na to, że im się to należy. Już widzę Wasze miny :P</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Ale rzeczywistość jest taka, że dzięki kredytom, bankom mamy mieszkania, domy, samochody. Powinniśmy płacąc przywołać też radość, którą mamy wchodząc do naszego domu, czy samochodu. Wtedy wychodzimy z obszaru prześladowczego, to ważne. Taka praca może się przydać w sytuacjach, w których złościmy się, kiedy za coś płacimy, np. ZUS i podatki. Polecam :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Kiedyś wściekałem się na ZUS'owskie ubezpiecznie zdrowotne, że trzeba je płacić wielokrotnie. "Jestem młodym człowiekiem, choruję raz na dwa lata! Przecież to kradzież w biały dzień!". Przeszło mi, kiedy mój przyjaciel zapytał mnie: "a wiesz, ile kosztuje operacja?". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Myślę, że ciekawostką jest to, co stwierdził Gerhard Walper. Nasza relacja z matką ma odzwierciedlenie w pracy i spełnieniu w pracy, natomiast relacja z ojcem - w zarabianych pieniądzach. Kto z Was ma fajną pracę, ale mało płatną? A kto z Was zarabia, ale nie pasjonuje go praca? Zbadajcie to. Czego (Kogo) Wam brakuje? Nie macie pracy i pieniędzy? Trzeba pokłonić się przed rodzicami. Nie ma, że boli.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Na koniec podzielę się jeszcze fragmentem z autobiografii Bear'a Grylls'a, którą właśnie skończyłem czytać:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">"Hojność mamy sprawiła, że jako dorośli nigdy za bardzo nie przywiązywaliśmy wagi do pieniędzy ani ich nie pożądaliśmy. Nauczyłem się od niej, że zanim coś się otrzyma, trzeba najpierw coś ofiarować, i że pieniądze są jak rzeka - jeżeli próbujesz je zatrzymać dla siebie i nie chcesz się z nimi rozstać, wtedy jak w rzece, na której postawiono tamę, woda stoi i robi się stęchła - tak i twoje życie zaczyna się psuć. </span></i><i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Jeżeli pozwolisz strumieniowi płynąć spokojnie i będziesz wkoło rozdawać rzeczy i pieniądze, woda i nagrody będą napływać swobodnie. Powiedziała mi kiedyś coś wspaniałego:</span></i><i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">- Kiedy wydaje ci się, że źródełko wyschło, rozejrzyj się szybko i znajdź coś, co możesz oddać"*.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Życzę Wszystkim odnalezienia drogi - </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">do Rodziców, do Fortuny - </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">pokory wobec Losu </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">i radości wydawania pieniędzy!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">Pozdrawiam - JB</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><span style="font-family: "Georgia", "Times New Roman", serif;">*Bear Grylls, Kurz, Pot i Łzy, wyd. Pascal, Bielsko-Biała, 2011, s. 96.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-28845249741673732192012-01-18T20:17:00.000+01:002012-03-22T10:55:47.568+01:00O bezrobociu<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Postanowiłem napisać coś dla tych, którzy nie mają pracy, albo pieniędzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Wiele z tych osób mówi: "nie ma pracy dla mnie", "nie ma klientów". Mówią, że chcieli by mieć pracę albo więcej zarabiać. Rozmyślają o tym, na co te pieniądze wydadzą, co sobie kupią lub w jaki sposób te pieniądze ich zabezpieczą. Doświadczenie pokazuje, że z drugiej strony robią coś przeciwnego. Ale o tym później. Najpierw o fundamentach bezrobocia.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Ostatnio rozmawiałem ze znajomą, która po kursie florystycznym utwierdza się w przekonaniu, że kwiaciarnie w jej mieście upadają. Tylko jak to się ma do tego, że ja widzę dwie kwiaciarnie, obok siebie, na tej samej ulicy i obie działają sprawnie od kilku lat?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Inna z kolei szuka pracy. Ona szuka i nie może znaleźć, a ja w ciągu jednego spaceru spostrzegam kilka ogłoszeń pt. "zatrudnię...". Kiedy jej o tym opowiadam, to mówi niemal natychmiast: "takiej pracy to ja nie chcę" :).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Widać od razu jaką relację ta osoba tworzy z pracą. Ona nie chce przyjąć pracodawcy i jego pieniędzy, traktuje go "z góry", z odrzuceniem i pogardą. Co się stanie jeśli urząd pracy skieruje tą osobę do tej pracy? Ona wniesie tą relację do swojej pracy. Będzie świadomie, lub nieświadomie traktować pracodawcę z pogardą, lub na odwrót. Pracodawca będzie traktował pracownika bez szacunku. Bo nie ma znaczenia, kto, po której jest stronie. Relacja ma dwie strony i jest podobnie jak w teatrze - aktorzy po różnych stronach zmieniając role.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Ta relacja ma duże znaczenie w naszej relacji z matką. Praca zawodowa i samodzielny zarobek pozwala nam stanąć na nogi, być niezależnym. Słowem, pozwala odejść od rodziców. Osoba, która nie pracuje, nie zarabia, chce być nadal zależna. Trochę tak, jakby nie chciała dorosnąć. Każda praca zawodowa jest zajęciem dojrzałym i odpowiedzialnym. Nierzadko wymaga od nas wysiłku. Natomiast urzędy pracy i inne instytucje dają opiekę - ubezpiecznie, zasiłki, posiłki, dodatki. Kiedy nie pracujemy, inni się nami opiekują. Państwo utrzymuje bezrobotnych. Czyli ludzie, którzy pracują i płacą podatki, prawda? Dorośli, którzy pracują, utrzymują niedojrzałe dzieci.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Można by rzec, że urzędy pracy generują bezrobocie. Zagwarantują nam ubezpieczenie zdrowotne, ale zakazują nam wykonywać jakiejkolwiek innej pracy, poza tą, na umowę o pracę. Czyli, żeby sobie dorobić np. 300zł w miesiącu na umowę o dzieło, zlecenie - trzeba się wyrejestrować. To najczęściej łączy się z brakiem ubezpieczenia zdrowotnego, bo to koszt dla zleceniodawców. Moża więc pracować na czarno, ale jeśli wyjdzie to na jaw, kara finansowa jest wysoka. A w ogóle mając zasiłek, po co podejmować pracę za 300zł? Rezygnujemy z tej okazji i tak kółko się zamyka. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Urząd pracy utrzymuje w bezrobociu, wspiera je. Widziałem to na wielu przykładach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Urzędy pracy organizują kursy i warsztaty, także w ramach projektów unijnych. To nie ma sensu, bowiem grozi to (sic!) znalezieniem przez ludzi pracy, a tego przecież nie chcą, ani bezrobotni, ani urzędy. Trzeba ludzi zmuszać do uczestnictwa w takich warsztatach. Wszyscy się męczą. Koszmar.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Trzeba też zrozumieć, że mleko w matczynej piersi się skończyło. Kiedy w złości tupiemy, że należy nam się więcej, to zapatrzeni w "pustą" pierś, stoimy "tyłem do życia". Pokazujemy tym samym życiu, gdzie je mamy. To postawa braku pokory, pogardy, złości. W ogóle obszar bezrobocia jest obszarem bardzo agresywnym. Widać to też w samych urzędach pracy, jak traktują się tam wzajemnie ludzie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Kiedy ktoś mówi nam: "Powinieneś poszukać pracy", to czujemy złość i obrażamy się, jakbyśmy byli nastolatkami, którym matka mówi: "Wyrzuć śmieci, pozamiataj". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Zatem na koniec zagadka. Czym różni się nastolatek, który wścieka się i buntuje, kiedy słyszy: "pozmywaj, poodkurzaj i umyj proszę dzisiaj podłogi", od tego, który robi to sam, zanim zostanie o to poproszony? Dlaczego ten pierwszy spostrzega to jako męczarnię i robi to z wielką złością, a ten drugi ze spokojem? Jak postrzega matkę pierwszy, a jak drugi? Jak się czuje matka pierwszego, a jak drugiego? Czego pilnuje ten pierwszy, a o co ten drugi jest spokojny?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">I druga zagadka. Wracając do przykładu kwiaciarni. Jak to jest, że jedna kwiaciarnia prosperuje dobrze, a ta druga upada? </span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"> </span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"> Jak pierwsza kwiaciarnia traktuje siebie, a jak ta druga? </span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Jak ta pierwsza traktuje klientów, a jak ta druga? </span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Jak ludzie traktują tą pierwszą, a jak drugą?</span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Kiedyś cytowałem Berta Hellingera z warsztatu. Może będzie to bliskie odpowiedziom na powyższe pytania: </span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">"</span><span style="font-style: italic;"><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">(...)Każdy kto cieszy się swoją pracą, jest w harmonii ze swoją matką.</span></span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"> </span><span style="font-style: italic;"><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Ktoś kto stale jest ze swojej pracy niezadowolony, on </span></span><span style="font-style: italic;"><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">traktuje swoją pracę tak, jak swoją matkę</span></span><span style="font-style: italic;"><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">.</span></span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"> </span><span style="font-style: italic;"><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">A ktoś kto nie ma pieniędzy, ten nie ma matki. Ten kto ma swoją matkę, ma też pieniądze. Zaobserwujcie to(...)"</span></span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Dlaczego tak jest? Każdy z nas ma matkę w sobie. Matkę i ojca. Pół na pół.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">To tylko jeden z wymiarów braku pracy i pieniędzy. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Co zatem trzeba zrobić, jaki pierwszy krok uczynić, żeby znaleźć pracę? T</span><span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">rzeba się wyrejestrować z urzędu pracy.</span> <span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;"><br />
</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">C.D.N.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Pozdrawiam - JB</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Georgia","Times New Roman",serif;">Ciąg dalszy: <a href="http://psycho-fusy.blogspot.com/2012/01/o-pieniadzach.html">O pieniądzach</a> </span></div>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-54858531498399305792012-01-16T11:27:00.014+01:002012-01-17T23:02:49.778+01:00Wielkie spotkania psychoterapii<div style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Witam serdecznie,<br /><br />chciałbym podzielić się krótko doświadczeniami i najważniejszymi przemyśleniami z VI Międzynarodowego Zjazdu Naukowego Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej, był to bowiem weekend niezwykłych spotkań. Szczególnie mam na myśli spotkania z innymi nurtami psychoterapii, które rozpoczęły jeszcze się przed samym wyjazdem. A także spotkania z przyjaciółmi psychoterapii, przedstawicielami Sigmund Freud University czy European Association for Psychotherapy. </div><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Dane mi było spotkać się z systemową terapią rodzin, psychoterapią psychodynamiczną, psychoterapią neurolingwistyczną, psychoterapią metodą psychologii procesu, Nową Szkołą Psychoanalizy Lacanowskiej, a także psychoterapią pozytywną, psychoterapią więzi, czy nowymi formami psychosomatoterapii - jak np. psychoterapią oddechową.<br />To niesamowite, jak bogatą dziedziną - teoretycznie i praktycznie - jest psychoterapia. Choć na początku pierwszy kontakt jest trudny, to jednak odkrywanie innych podejść, niż własne, przynosi wspaniałe doświadczenia i poczucie jedności.<br />Nie da się ukryć, że poprzez odrębność i niezależność kreujemy i wzmacniamy naszą tożsamość. Psychoterapeuci potrzebują swojego fundamentu, swojego rdzenia. Natomiast zapatrzenie się w swoje podejście powoduje, że zamykamy się na inne. Jesteśmy wtedy jak drzewo bez kory, albo bez gałęzi. Integrować nie jest wcale tak łatwo, jakby się wydawało...<br /></p><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Uczestnicząc w warsztacie psychoanalizy lacanowskiej stwierdziłem, że "jeśli oni TAK pracują, to chyba są niepoważni, to jakaś porażka!!!". Przecież niemożliwe, żeby bardziej zaburzali pacjenta , zamiast go leczyć! Nie mogąc pogodzić się z tym faktem drążyliśmy pytaniami prowadzącą, aż w końcu dotarliśmy do wniosku, że postępują tak samo jak my, tylko sposób wyjaśniania jest zupełnie inny. Ze względu na specyficzny słownik i myślenie, które to dla każdej szkoły psychoterapii są inne - swoiste, bardzo łatwo jest się odgradzać, wykluczać, czy dewaluować. Tylko życzliwe i wnikliwe zainteresowane może otworzyć nam oczy i zbliżyć nas, choćbyśmy byli zupełnie inni.</p><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Poznając pracę innych psychoterapeutów można przyrównać psychoterapię do wędrówki w góry. Wszyscy idą w to samo miejsce, ale różnymi szlakami - czerwonym, zielonym, niebieskim, czarnym, jeszcze inni docierają kolejką, a niektórzy śmigłowcem. Każdy ma inne doświadczenia, inne widoki, inne perspektywy, o innych rzeczach mówi, bo inne rzeczy widział. Najlepsze w tym wszystkim, że można się spotkać na górze, usiąść przy kominku i porozmawiać, podzielić się swoimi widokami.</p><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">To poczucie wspólnoty przynosi poczucie jedności, siły, zaufania i wzruszenia. Niestety za rzadko w Polsce doświadczamy tego rodzaju uczuć, kiedy spotykają się grupy psychoterapeutów. Środowisko psychoterapeutów zamiast jednoczyć się i pracować nad dobrym prawem i poprawą sytuacji psychoterapii - dzieli się i walczy wewnątrz. Jak mówił prof. Alfred Pritz (EAP, SFU) - psychoterapeuci w Polsce zamiast walczyć ze sobą, powinni się łączyć i walczyć na zewnątrz, o swoje prawa, o prawa pacjentów, o niezależność. Innymi słowy - nie szukać przeszkód w środku, w środowisku psychoterapeutów, ale na zewnątrz. Podobnie prof. Peter Schuetz (SFU), podkreślał, aby wychodzić z psychoterapią "na zewnątrz" - do lekarzy, do polityków, do kościołów, do sędziów, do mediów, do oświaty, przedstawicieli pomocy społecznej itd. Powinniśmy edukować społeczeństwo, czym jest psychoterapia i jakie przynosi korzyści.<br /></p><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Być może my - polscy psychoterapeuci - zapętleni często w swojej paranoi, potrzebujemy jakiegoś zewnętrznego wroga, żeby się jednoczyć. Albo potrzebujemy tragedii...Tak to już z nami Polakami jest. Pytanie tylko jak wielkiej tragedii i cierpienia potrzebujemy? I kto ucierpi?<br /></p><p style="color: rgb(51, 0, 0); font-family: georgia;" align="justify">Prawny los polskiej psychoterapii pozostaje w rękach polityków - dla których liczy się władza, kasa, głosy poparcia. Być może dzięki temu do tej pory psychoterapia jest jeszcze, w jakimś sensie, niezależna?<br /></p>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8866585955100536240.post-90072719514952572582012-01-10T23:03:00.031+01:002012-01-11T00:24:48.150+01:00Psychoterapia i lans w mediach<p align="justify"><span style="color:#330000;">Ostatnio w komentarzach byłem "kąsany", przez anonimową czytelniczkę. Pani wyraziła swoje oburzenie na temat publicznego występowania w mediach. "Psychoterapeuta to osoba , ktora unika mediów" - pisze - i w porządku. Pani po części ma rację. Ale po swojej części. Patrzy bowiem przez okulary godne zimnokrwistego psychoanalityka :)</span></p><p align="justify"><span style="color:#330000;"> </span><span style="color:#330000;">Wyjaśnię zatem skąd ten tzw. "lans". </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">Ponieważ psychoterapia nie doczekała się jeszcze regulacji prawnych w tym kraju, pewne środowiska chcą przejąć monopol na psychoterapię. Roszczą sobie prawa do psychoterapii. Natomiast jak głosi Deklaracja Strasburska Europejskiego Towarzystwa Psychoterapii: "</span><span style="font-weight:bold;"><span style="color:#330000;">Psychoterapia jest niezależną dyscypliną naukową praktykowaną jako niezależny, wolny zawód.</span></span><span style="color:#330000;">". I mam nadzieję, że tak pozostanie. </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;"> </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">Natomiast społeczeństwo powinno mieć dostęp do wiedzy. Jest to założenie statutowe towarzystw, do któych należę. Zamiast wzmacniać stereotypy, że od leczenia ludzi jest ten potoczny psycholog ("idź do psychologa"), powinniśmy dostarczać wiedzy, propagować psychoterapię i dbać o nią. Są to też założenia EAP. </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;"> </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">Ludzie nie wiedzą na czym polega psychoterapia, nie znają metod, podejść, nie mają pojęcia, co się dzieje za drzwiami. Żaden psychoterapeuta, psycholog nie jest bogiem w swoim gabinecie. Każdy ma prawo zapytać go o podejście, metody pracy, superwizję, przynależność do towarzystw. No ale trzeba wiedzieć najpierw, co to jest np. superwizja. </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;"> </span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">No i kolejna rzecz - nie da się mówić o psychoterapii, bez jednoczesnego "lansowania siebie". Mamy o niej pisać anonimowo? Kto ma mówić o psychoterapii, jeśli nie psychoterapeuci? </span></p><p align="justify"><span style="color:#330000;">Każdy psychoterapeuta ma swoje okulary, doświadczenia, swój świat i swoje wartości. Z tym obcują jego pacjenci. Poza realizowaniem w/w celów, użyczam swoich okularów, dzielę się swoim spojrzeniem i wglądami. Jeśli tylko znajdę czas.</span></p><p align="justify"><span style="color:#330000;">A jeżeli ktoś robi ze swojej filozofii, podejścia i metod tajemnicę - jego sprawa.</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;"><br />Przypomina mi się, jak kiedyś poznałem pewną psychoanalityczkę:</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;"><br /></span><em><span style="color:#330000;">- w jakim podejściu pracujesz?</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- psychoanalitycznym</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- aha, a długo trwa taka terapia u ciebie?</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- różnie</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- a kto korzysta z terapii analitycznej?</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- nie mogę powiedzieć</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- a z jakimi osobami chętnie pracujesz?</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- nie mogę powiedzieć</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- a ile kosztuje u ciebie sesja?</span><span style="color:#330000;"><br /></span><span style="color:#330000;">- różnie</span><span style="color:#330000;"><br /></span></em></p><p align="justify"><span style="color:#330000;">Cóż. Można i tak...</span><em><br /></em></p><p align="justify"><em><br /></em></p>JBhttp://www.blogger.com/profile/03321327342785207311noreply@blogger.com